Hajjj! Ukłony od nowicjusza! Dołożę swoje trzy grosze.
Nie przesadzam z treningiem: po trzydziestce człowiek mądrzeje-albo zwalnia...:P Przynajmniej z tym nie przesadzam, bo 12 lat palenia za biurkiem to chyba było ekstremum. Najpierw przez tydzień siedziałem tu jako gość i czytałem wszystko od A do Z (swoją drogą niejeden raz szczęka mi opadała z podziwu dla wiedzy niektórych forumowiczów), a kiedy w końcu miałem w głowie poukładane (no, powiedzmy...), kupiłem buciki dla supinatorów z niezbyt korzystnym BMI (te słodycze!) i wykręciłem w nich już chyba z 70 kilometrów :D
No, co to za śmiechy?;) Jadę programem Pana Skarżyńskiego, czyli 24 tygodnie...a może 26? Nie jestem pewny, aż tak do przodu nie patrzę:)) Do tego dwa razy w tygodniu siłownia, wzmacnianie tego co słabe (nie chciałem napisać "wszystkiego", żeby nie podkopywać sobie morale).
Tych, którzy wyprzedzają mnie biegając po lasku za szpitalem pediatrycznym w Krakowie, lojalnie ostrzegam: jeszcze poczujecie mój oddech na plecach!
Wytrwałości życzę - sobie i Wam:)
poczatkujacy :P
- zaglebiak
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 06 cze 2005, 20:24
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Sosnowiec
DOnFasol zycze wytrwalosci, z czasem wszystko przyjdzie. Przy okazji podziele sie na czym stoje. Otoz tak z planu 10 tygodniowego zrealizowalem 4 dni, ktore poswiecilem na chjodzenie energiczne po 20 minut, no i zamiast poswiecic kolejne 4 dni chodzac po 30 minut zaczelem zaczelem realizacje planu 10 tygodniowego, ale z 1 tygodnia planu biegalem tylko jeden dzien, poniewaz bardzo mnie nogi bolaly to postanowilem, ze zaczne jeszcze raz od poczatku, ale tak nie zrobilem i w kolejnym tygodniu zaczelem juz od 2 tygodnia planu, czyli bieg 3 minuty i marsz 3 minuty. Nogi mnie juz nie bola, wiec daruje sobie powrot do pierwszego tygodnia, skoro wytrzymalem kondycyjnie, ale bylo ciezko ledwo wrocilem z lasu taki bylem zmeczony, jeszcze jedna rada, nie robcie sobie nawet minutowej przerwy podczas tego planu, jak pisze 3 minuty biegu, 3 minuty chodu to tak robcie, ja pomyslalem ze zastopuje stoper usiade na minute i odpoczne, ale jak wstalem to bardzo ciezko bylo sie przyzwyczaic znowu. I nie wybierajcie sie po porzadnym posilku, bo przez 15 minut biegalem z kolka ;/
Pozdrawiam serdecznie,
Michal
Michal
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 30 cze 2005, 18:33
Czesc
Zaczynam dopiero z bieganiem i wiele osob pisze zeby max tetno nie przekraczalo 0.6 wartosci wedlug wzoru 220-wiek, a ja podczas biegu (bez zadnych sprintow!!!) mam max tetno nawet 0.9 z tego wzoru, jakbym mial miec 0.6 to bym musial tylko marsze uprawiac, mam co prawda bardzo, bardzo slaba kondycje, ale co w tym wypadku robic?
czy bardziej na marsze sie zdecydowac, czy biegac swoje a po kilku tygodniach moze bede mial w tym samym tempie biegu co obecnie max tetno 0.6 a nie 0.9?
Zaczynam dopiero z bieganiem i wiele osob pisze zeby max tetno nie przekraczalo 0.6 wartosci wedlug wzoru 220-wiek, a ja podczas biegu (bez zadnych sprintow!!!) mam max tetno nawet 0.9 z tego wzoru, jakbym mial miec 0.6 to bym musial tylko marsze uprawiac, mam co prawda bardzo, bardzo slaba kondycje, ale co w tym wypadku robic?
czy bardziej na marsze sie zdecydowac, czy biegac swoje a po kilku tygodniach moze bede mial w tym samym tempie biegu co obecnie max tetno 0.6 a nie 0.9?
- outsider
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1858
- Rejestracja: 27 lut 2003, 16:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: warszawa
Dla początkujących, mających bardzo, bardzo słabą kondycję zaleca się marszo-biegi. Np coś takiego. Kliknij tutaj lub tu
Zamiast przejmować się tętnem, staraj się biec ciut szybciej niż truchtem, tak abyś mógł swobodnie rozmawiać.
Zamiast przejmować się tętnem, staraj się biec ciut szybciej niż truchtem, tak abyś mógł swobodnie rozmawiać.
Nie jestem skracaczem. Biegam całą trasę, a nie kawałek. Czego życzę także innym.