Mama Kin pisze:\
myślisz, że to od pieców? ja bardzo lubię zapach palenia w piecu, ale w mieście to się już rzadko spotyka.
No a z jakiej innej przyczyny nie mogę oddychać na jednych ulicach a na drugich nie sprawia mi to problemu? Chyba myli Ci się zapach pieca drzewnego (który faktycznie ładnie pachnie) z piecem na węgiel który czadzi i kopci tak że się nie da oddychać.. O ile idziesz to nie ma problemu większego, ale jak biegniesz to jest tragedia.
A co do rozgrzewek/rozciągania to robię to i jest oki generalnie - jedynie ból jak mi się pojawia to bezpośrednio po treningu, ale już po godzinie-dwóch przechodzi
Witam wszystkich ponownie Pragnę powiedzieć że biegam dalej, nie przeszło mi :P Niestety ale poczułem że walę głową w mur.. Jakoś mam problem ze zwiększeniem dystansu. Czyżby to był koniec moich możliwości? Udaje mi się zwiększać tempo, poprawiać czas na 3 i 5km, ale za chiny nie umiem powiększyć dystansu. Te 5-6km to moje maksimum. Łapię się często na tym że trochę za wysokie tempo wrzucam na początek, może to dlatego? Nauczyłem się już panować nad pierwszym kilometrem, ale potem przyspieszam coraz bardziej. Zdarza mi się nawet że ostatni -5ty kilometr jest najszybszy
Doradźcie mi, jakim sposobem mogę próbować powiększyć dystans biegu?
A no i tak wogóle, w końcu nastąpiła utrata mojej wagi Na początku roku ważyłem momentami już ponad 95kg, jakoś do 91-92kg zeszło we wrześniu i wtedy zacząłem biegać W tej chwili już dobiłem do 83 kg
Możliwość biegania długich dystansów powyżej 15/ 20km przychodzi z czasem
cierpliwości. Spróbuj najpierw przedłużyć czas biegu czy raczej czas treningu!
Jeśli twoja piątka wygląda tak> biegniesz 1km wolno i ostatni szybciej to
zapomnij o dystansie a skup się na czasie np 1h w ruchu zaczynasz wolno
biegniesz jeszcze wolniej ,aby wyszła ci godzina , możesz w międzyczasie
i szybko maszerować /pamiętaj godzina i póżniej i nawet dłużej>
I nie zapomnij o technice to nie ma być> godzina ciągania nóg po okolicy.
Takie dłuższe czasowo treningi przygotują cię do tego beigu 10km za 2tyg.
dokładnie tak - zwiększaj czas zeby przyzwyczaić organizm do dłuższego wysiłku - to nie jest tak ze od razu przyjdzie wszystko łatwo - boleć musi
pamiętam jak w tamtym roku cieszyłem się jak udało mi się 10km zrobić poniżej 1h, a dzisiaj jak nie zrobie 12 km poniżej 1h to znaczy ze trening był słaby
waga poleciała to też będzie Ci się łatwiej biegało - wazne zebyś biegał regularnie - to podstawa
@yezozwierz: a jakim tempem biegasz te "krótkie" dystanse? Próbowałeś po prostu spokojnie potruchtać ale dłużej?
Ja na początku czerwca (powiedzmy,że zacząłem sobie "biegać" od marszobiegów na początku maja, tak ze 2x w tygodniu 6,64km), jak pomyślałem,że mam przebiec 10km (w tempie 6min/km) to kiwałem głową,że "ciężko będzie"...pod koniec czerwca pobiegłem pierwszy raz te 10km i wyszło 1:02:36 (teraz biegam poniżej 54min)...potem coraz częściej biegałem te 10ki (zmieniłem na trening 3x w tygodniu) i na koniec sierpnia zaplanowałem testowe 15km...ostatecznie wyszło w połowie sierpnia i poszło bez większych problemów, na początku października spróbowałem przebiec dystans HM i tez poszło...ale oczywiście wolnym tempem...normalnie mógłbym się zarżnąć ;-) W każdym razie biegam jakiś tam dystans, przyzwyczajam się,a potem wydłużam...po jakimś czasie ten wydlużony przestaje "robić na mnie wrażenie" i lecę dalej.
Co zauważałem u mnie to przy pierwszym biegu na nowym,dłuższym dystansie organizm zawsze się "buntuje" i mówi mi "stop"...tak było szczególnie przy 15km...przyzwyczajony do biegów 10km pobiegłem na 15cie...pierwsze 10km bylo spokojne, w calkiem niezłym czasie, byłem przekonany,że uciągnę te 15km bez zadnych problemów...lecę więc dalej i od 11km jak bym trafił w ścianę, a organizm krzyczał "hej, gościu, chyba zapomniałeś się zatrzymać!"...i kolejne 4 km szurania noga za nogą...przy tym samym biegu 2tyg później już tego nie było...może masz podobnie (taka "psychoczna blokada")? Próbuj po trochu wydłużać dystans, ale zawsze "spokojniejszym" tempem...może zadziała :)
--
Axe
Ostatnio zmieniony 24 paź 2014, 14:51 przez axe, łącznie zmieniany 1 raz.
axe pisze:
Co zauważałem u mnie to przy pierwszym biegu na nowym,dłuższym dystansie organizm zawsze się "buntuje" i mówi mi "stop"...tak było szczególnie przy 15km...przyzwyczajony do biegów 10km pobiegłem na 15cie...pierwsze 10km bylo spokojne, w calkiem niezłym czasie, byłem przekonany,że cieknę te 15km bez zadnych problemów...lecę więc dalej i od 11km jak bym trafił w ścianę, a organizm krzyczał "hej, gościu, chyba zapomniałeś się zatrzymać!"...i kolejne 4 km szurania noga za nogą...przy tym samym biegu 2tyg później już tego nie było...może masz podobnie (taka "psychoczna blokada")? Próbuj po trochu wydłużać dystans, ale zawsze "spokojniejszym" tempem...może zadziała
--
Axe
Może to blokada w głowie? załacza się swiadomość "o k...a tyle jeszcze w życiu nie biegłem" no i się zaczyna odczuwanie zmęczenia