Mam za sobą pierwszy dzień biegania.. zgodnie z wczesniejszymi ustaleniami, wstałam o 6 rano. Zjadłam lekkie śniadanie (płatki kukurydziane) i wyruszyłam. W ramach rozgrzewki zrobiłam pare przysiadów i pajacyków, a do tego maszerowałam około 10 minut. Wyszukałam na pewnej stronie plan treningowy - dzień pierwszy 2 minuty biegu - 4 minuty szybkiego marszu. I tak 4 razy.
Dałam radę.. jednak w 3 serii po minucie biegania nogi zrobiły mi się jak z waty.. brakło mi tchu i z tego wszystkiego wpadłabym na latarnię ;p
Gdy cudem dotarłam do domu, padłam na łóżko i wstałam dopiero po 4 godzinach cała obolała.. Dodam, że po powrocie twarz mi płonęła.. serce waliło jak oszalałe, a nogi i ręce odmawiały posłuszeństwa.
Obecnie jest juz troche lepiej ale bardzo boli mnie miejsce gdzie stopa się zgina w przód i w tył. ( nie wiem jak fachowo to nazwać.) kolejny bieg jutro rano.. Macie dla mnie jakies wskazówki, porady? Jestem w tym totalnym laikiem, który nigdy w zyciu nie mial stycznosci ze sportem. Jednakże jako mama rocznego dziecka, bardzo chciałabym poprawic swoją kondycję.
ps co powinnam i czy powinnam pic podczas biegu?
dziekuje
