Sprawa ma się następująco:
Koniec października 2013 - rozpoczęcie biegania. Inwektywy, "nigdy więcej nie wyjdę biegać, nie pogrzało mnie". Po tygodniu przebiegłam pierwszą piątkę i wiedziałam, że na tym nie stanę. Całe życie nienawidziłam biegania, natomiast z wielkim zapałem kręciłam 2-3 tysiące kilometrów na rowerze górskim w czasie wakacji.
Do stycznia właściwie ciągłe bieganie 5-7km. Całe dnie na uczelni, dorabianie i full nauki którą miałam zaplanowaną na godziny nocne skutecznie odciągały mnie od odważenia się biegania więcej - będę zmęczona, nie nauczę się, zawalę kolokwium, koniec świata (typowe "życiowe tragedie" na pierwszym roku

Od marca regularne bieganie, pierwsze dyszki a nawet 15km, w kwietniu pierwsza piątka z założeniem zmieszczenia się w 30 minutach. Tu wielkie zaskoczenie: 24:53. Maj znów mało biegowy, w czerwcu pierwsza dycha aby złamać 60minut, ostateczny rezultat 52:23.
Dwa wcześniejsze starty niczym sielanka - o wiele lepiej niż zakładałam i to bez wyprucia flaków oraz interwencji służb medycznych na mecie. Dziś postanowiłam więc pobiec nie tylko na czas i popełniłam chyba wszystkie możliwe błędy, rozpoczynając od słabej rozgrzewki i ustawienia się na starcie wśród silnych mężczyzn, którzy szybko pomknęli do przodu, ja narzuciłam sobie zbyt duże tempo na pierwszych dwóch kilometrach i na kolejnych trzech umierałam i tylko mijali mnie kolejni biegacze. Bieg obejmował 5 i 10km, ci drudzy biegli drugą pętle, natomiast meta mojego biegu znajdowała się w trochę innym miejscu o czym dane mi było się dowiedzieć gdy pobiegłam na drugą pętle i zdziwiona brakiem maty pomiarowej w miejscu startu zostałam poinformowana przez kibiców, że powinnam skręcić na stadion


Dotychczasowo nie posługiwałam się żadnym planem treningowym, biegałam tyle ile danego dnia czułam, że jestem w stanie zrobić, mam czas, chce mi się, etc. Chcę jednak biegać dalej a przede wszystkim lepiej i szybciej. Z jakim planem powinnam zacząć pracować? Czytałam trochę na ten temat, ale bieganie według tych wszystkich zakresów jawi mi się jako czarna magia. Na dodatek nie posiadam zegarka, rozumiem że powinnam go jednak nabyć? Zaczęłam biegać aby uporać się ze swoimi udziskami

