Protestujące piszczele?

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
Awatar użytkownika
marlena.skorkiewicz
Wyga
Wyga
Posty: 66
Rejestracja: 13 lis 2013, 10:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Radom

Nieprzeczytany post

Biegam od 2 września, ważę 79 kg przy 175 cm, zaczęłam z planem treningowym od 0 do 60 minut z treningu biegacza. Biegałam 4 razy w tygodniu: pon, śr, pt i nie. Niestety po 11 tygodniu musiałam zrobić przerwę, gdyż ostatnie mniej więcej 5 treningów biegłam na ibupromie (teraz żałuję, wiem że to był błąd i więcej się to nie powtórzy) z powodu przemieszczającego się bólu piszczeli. Byłam strasznie podekscytowana tym całym bieganiem i na samą myśl o zawieszeniu treningów napływały mi łzy do oczu. Nie tylko nie dopuszczałam do myśli, że mogę zrobić przerwę, ale też zastanawiałam się czy nie zwiększyć ilości treningów do 5 w tygodniu. Każdy bieg to była walka o lepszy dystans, nie myślałam o tym, że to bez sensu i niezdrowe. Nie miałam pojęcia, że coś robię źle. To cały czas były marszobiegi, 3 razy po 15 minut biegu z przerwami minutowymi na marsz. Gdy doszłam do wniosku, że przerwa w bieganiu jest niezbędna, dowiedziałam się, że marszobiegi są dla osób, które nie dają rady przebiec określonego czasu bez przerwy, a nie do tego, żeby przez tę minutę nabrać siły i kolejne 15 minut przebiec jeszcze szybciej. Przerwa trwała 8 dni dopóki ból nie przeszedł. Dziewiątego dnia umówiona byłam do lekarza, ale ból przeszedł, więc zamiast do lekarza poszłam biegać. Po przerwie zrezygnowałam z planu treningowego, wiedziałam że muszę zwolnić i po prostu pobiegłam 30 minut bez przerwy, skoro nie wolno mi szaleć z prędkością (ostatni trening w 47 minut 7,27 km - wynik niezbyt wiarygodny, bo dwie minutowe przerwy na marsz, ale to i tak szybko jak na mnie :bum: ). Zaczęłam też biegać co 2 dzień, nie 4 razy w tygodniu, bo przy 4 razach były dwa dni z bieganiem pod rząd, a stwierdziłam, że jednak ten dzień regeneracji to dla mnie dużo. Tak też teraz biegam od 3 do 4 razy w tygodniu. A przynajmniej zamierzam, bo co chwila coś psuje moje plany. A więc po przerwie przebiegłam 4,2 km w 30min. (7:10/km), następne 2 razy bardzo podobnie. Czwarty trening po przerwie to 5,1 km w 35 minut (6:53/km) i dalej niestety choroba. Znowu 9 dni przerwy. Po przerwie zwiększyłam czas i zwolniłam tempo, zrobiłam 5,6 km w 39 min. (7:00/km), następny 6,17 km w 41 min. (6:38/km). W poniedziałek pobiegłam pięknie jak nigdy (endomondo pokazało nawet rekord na 5 km), bo aż 6,21 w 40 min. (6:27/km). No i właśnie nie wiem czy to pięknie czy na odwrót. Czułam, że biegnę szybciej niż zwykle i po biegu wrócił ból piszczeli. Nie jest to taki ból jak wcześniej, ale taki delikatny. Człowiek uczy się na błędach, więc dzisiejszy trening odpuściłam. Już w poniedziałek po bieganiu czułam, że coś będzie nie tak i postanowiłam, że zamiast jednego dnia, zrobię dwa przerwy. Jutro to będzie chyba tylko trucht. Pobolewa przy schodzeniu po schodach wchodzeniu, ogólnie cały czas czuję po prostu piszczele, nie wiem czy mogę nazwać to bólem. Biegam w Kalenji Ekiden 75, staram się na śródstopie, ewentualnie pod koniec biegu gdy zmęczenie nie pozwala no i przy podbiegach na piętę. W poniedziałek pod koniec czułam, że daję z siebie wszystko, tak mi się wspaniale biegło, że nie tylko nie chciałam zwalniać, ale też chciałam zobaczyć na endomondo wyniki tego, że dałam z siebie wszystko. No i mam wyniki w nogach. Gdzieś ktoś na forum napisał, że w tych miejscach co mnie bolą, są przyczepy mięśni, które muszą przyzwyczaić się do wysiłku? Bieganie jest sportem chyba jednym z najbardziej obciążających nogi, ja nigdy wcześniej nie biegałam, naprawdę po ponad 3 miesiącach moje nogi nadal nie akceptują tego sportu? Czy po prostu naprawdę muszę biegać powoli i powoli przyzwyczajać nogi do biegania? Po tych kilku biegach spokojniejszym tempem nie było żadnych oznak sprzeciwu ze strony nóg, poza zakwasami. Wniosek nasuwa się oczywisty - powinnam biegać powoli. Ale ja biegam powoli. Tempo 6:30/km? To przecież trucht większości z tego forum. Jak widzę u kogoś 4:10/km :orany: to zastanawiam się jak to w ogóle możliwe? A dla mnie odpowiednie bezbolesne tempo to 7:00/km, śmieszne :hejhej: Zwracam się więc z pytaniami: czy ktokolwiek też miał takie dolegliwości? Czy czyjeś piszczele też protestowały? Jakie wy mieliście początki, czy któraś część waszego ciała też się tak sprzeciwiała? Może ktoś miał taki sam problem? Czy ktoś z was też musiał biegać tak wolno? Lepiej biegnie mi się chociaż trochę szybciej, nie wiem, może to tak naprawdę żadna różnica to 7:00/km, a 6:30/km, a dla moich nóg ogromna. Długo jeszcze będę adaptować się w nowej formie ruchu? Mogę to jakoś przyspieszyć, wspomóc? Dużo można poczytać o kolanach, łydkach, stopach, ale piszczele? Tylko to shin splints, ale myślę, że to nie to. Wtedy to był przemieszczający się ból na całej powierzchni od kolan do kostek, teraz znikomy ból tylko z przodu nóg. Gdzieś pod artykułem doświadczeni biegacze żartowali ostatnio, co może stać się początkującemu jeśli będzie biegał za mocno. No i właśnie może się stać - ja mogę w ogóle nie biegać z powodu bólu, a tego już nie biorę pod uwagę. Jeszcze 4 miesiące temu nienawidziłam sportu, a wczoraj mój narzeczony powiedział, że czuje się zagrożony przez bieganie - jakoś nie mam wyrzutów sumienia :oczko:

PS. Rozgrzewam się przed i rozciągam po, po 30 sek. na każdą łydkę, achilles, dwugłowy, czworogłowy, pośladkowy i przywodziciele. Dodatkowo z suplementów łykam Artresan Active od niedawna. Tak na marginesie.
Kiedyś papierosy, teraz bieganie. Zawsze byłam skłonna do uzależnień ;)

Moje Endomondo
PKO
Awatar użytkownika
Adam Klein
Honorowy Red.Nacz.
Posty: 32176
Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
Życiówka na 10k: 36:30
Życiówka w maratonie: 2:57:48
Lokalizacja: Polska cała :)

Nieprzeczytany post

To czytalas? http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=939

Po pierwsze nie martw sie tym 7:00/km, to jest narazie ok do większości rozbiegań. Raz w tygodniu postaraj sie włączyć coś zwawszego, krotszego, czyli np po 20 minutach w tempie 7:00 kolejne 10-15 minut w tempie mocniejszym, żebyś czuła ze naprawde sie meczysz, najlepiej po jakimś pofalowanym terenie. No i przebiezki przynajmniej raz w tygodniu 6-8 x 20sek na miękkiej nawierzchni.
Qba Krause
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 11474
Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31

Nieprzeczytany post

marlena dziel post na akapity, dobra? bo masakra przełknąć to na raz :)

masz dużą wagę, sama mówisz, że starasz się biegać z lądowaniem na śródstopiu. musisz trochę się jeszcze douczyć. lądowanie na śródstopiu jest SKUTKIEM prawidłowej techniki, a to dopiero ona daje większe szanse uniknięcia kontuzji. skupienie na samym miejscu lądowania często daje przeciwne efekty: wymuszasz lądowanie na śródstopiu bez prawidłowej pracy reszty ciała. kończy się to nadmiernym napinaniem mięśni podudzia, dodatkowym "wcieraniem" stopy w podłoże. sprawdź, czy tak właśnie nie lądujesz.

zamiast skupiać się na miejscu lądowania, inaczej myśl o technice. zwróć uwagę by nie robić zbyt dużych, wolnych kroków i nie lądować na nodze wyprostowanej w kolanie daleko przed sobą. zamiast tego rób dośc szybkie kroki, spróbuj całkowice rozluźnić podudzie i stopę.

stopa wtedy będzie lądować płasko, albo z lekkim akcentem na środstopie, to jednak nie jest najważniejsze. obolałe miejsca masuj sama, mocno ugniatając palcami.

zadbaj o porządną dietę i regularność ćwiczeń, poczytaj trochę o technice biegu i ćwiczeniach sprawnościowow-koordynacyjnych, które w niej pomagają. na portalu są artykuły rytm biegu, czyli o czym nie piszą w książkach i drugi, o znaczeniu miednicy, oba autorstwa forumowego yacoola. w wątku poznańskiego bbl (poznań biega teraz w lesie) znajdziesz mnóstwo przydatnych ćwiczeń, z wizualizacjami w postaci animacji, trzeba tylko przebrnąć przez wielostronicowy wątek (chociaż na jednej z sotatnich stron, niedawno, ktoś to wypisal - gdzie co jest).

pozdro i wróć z dlaszymi pytaniami. acha, chłodź lodem bolące miejsca.
być jak brad pitt w Indiana Jonesie.

Do Things Always.

komentarze do bloga
blogspot
Awatar użytkownika
Jaca_CH
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 678
Rejestracja: 16 paź 2013, 22:22
Życiówka na 10k: 41:57
Życiówka w maratonie: 3:28:03
Lokalizacja: Bytom

Nieprzeczytany post

marlena.skorkiewicz pisze:Zwracam się więc z pytaniami: czy ktokolwiek też miał takie dolegliwości? Czy czyjeś piszczele też protestowały? Jakie wy mieliście początki, czy któraś część waszego ciała też się tak sprzeciwiała? Może ktoś miał taki sam problem? Czy ktoś z was też musiał biegać tak wolno?
Tak, też tak miałem (w zasadzie wciąż mam ale mam wrażenie, że idzie ku dobremu :)).
Gdzieś po ok. miesiącu biegania (biegam od maja b.r.) pojawił się ból piszczeli, co ciekawe tylko w jednej nodze (ale jest na to wytłumaczenie). Ból do tego stopnia, że po treningu utykałem na jedną nogę wracając do domu, problem z wejściem/zejściem po schodach, itp. Rozsądek nakazywał przerwę w bieganiu i poniekąd taką przerwę zrobiłem (10 dni) i zmniejszyłem intensywność (choć teraz brzmi to śmiesznie bo wtedy biegałem w tygodniu ok. 15-20 km teraz biegam ok. 45 km :hahaha:) Nie bardzo był czas na robienie przerw ponieważ zbliżały się zawody, w których chciałem wystartować więc trzeba było zasuwać.
Myślę, że organizm musiał się przystosować do obciążeń, które mu zafundowałem po latach siedzenia "na kanapie" + zacząłem starać się zwracać uwagę na technikę biegu.
Aha.... i bez obaw, nie jestem na etapie "4:10" tylko raczej w okolicach "5:00". Długie, spokojne wybiegania biegam w tempie ok. 6:00/km i zwykle w początkowej fazie biegu bolą mnie podudzia ale w tej chwili są to bóle mięśni a nie samych piszczeli. Tak więc idzie ku dobremu :taktak:

O technice biegu nie będę się wypowiadał ale z racji, że jestem wzrokowcem, mam wrażenie, że mnie pomógł filmik oraz artykuły o tym aby kontakt stopa/podłoże następował pod środkiem ciężkości a nie, jak wcześniej to robiłem, dużo z przodu. To staram się w tej chwili ćwiczyć.
Awatar użytkownika
marlena.skorkiewicz
Wyga
Wyga
Posty: 66
Rejestracja: 13 lis 2013, 10:56
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Radom

Nieprzeczytany post

Adam Klein pisze:To czytalas? http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=939

Po pierwsze nie martw sie tym 7:00/km, to jest narazie ok do większości rozbiegań. Raz w tygodniu postaraj sie włączyć coś zwawszego, krotszego, czyli np po 20 minutach w tempie 7:00 kolejne 10-15 minut w tempie mocniejszym, żebyś czuła ze naprawde sie meczysz, najlepiej po jakimś pofalowanym terenie. No i przebiezki przynajmniej raz w tygodniu 6-8 x 20sek na miękkiej nawierzchni.
Dziękuję za rady, z przebieżkami jeszcze się wstrzymam, na razie będę biegać powoli i raz w tygodniu ostatnie 15 minut mocniej.
Qba Krause pisze: zadbaj o porządną dietę i regularność ćwiczeń, poczytaj trochę o technice biegu i ćwiczeniach sprawnościowo-koordynacyjnych, które w niej pomagają. na portalu są artykuły rytm biegu, czyli o czym nie piszą w książkach i drugi, o znaczeniu miednicy, oba autorstwa forumowego yacoola. w wątku poznańskiego bbl (poznań biega teraz w lesie) znajdziesz mnóstwo przydatnych ćwiczeń, z wizualizacjami w postaci animacji, trzeba tylko przebrnąć przez wielostronicowy wątek (chociaż na jednej z sotatnich stron, niedawno, ktoś to wypisal - gdzie co jest).

pozdro i wróć z dlaszymi pytaniami. acha, chłodź lodem bolące miejsca.
Z pytaniami wrócę, ale żeby przebrnąć przez ten wątek potrzebuję czasu, przed świętami nie dam rady :ojnie:
Jaca_CH pisze: O technice biegu nie będę się wypowiadał ale z racji, że jestem wzrokowcem, mam wrażenie, że mnie pomógł filmik oraz artykuły o tym aby kontakt stopa/podłoże następował pod środkiem ciężkości a nie, jak wcześniej to robiłem, dużo z przodu. To staram się w tej chwili ćwiczyć.
Czytałam o tym wcześniej i staram się właśnie robić raczej małe kroki, lądować "pod sobą", a nie z przodu.

Dzisiejszy trening też odpuściłam, jutro wyjdę spróbuję potruchtać, ale nie wiem co mi z tego wyjdzie, bo gdy podskakuję, żeby sprawdzić czy boli, to boli :ech: Genialny narzeczony doradził mi dziś, żebym biegała i nie zwracała uwagi na ból. Geniusz :nienie:
Kiedyś papierosy, teraz bieganie. Zawsze byłam skłonna do uzależnień ;)

Moje Endomondo
hassy
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1219
Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Zabiegiwanie bólu jest kiepskim pomysłem MSZ. Ból to ważny komunikat: (a) coś mam nadwerężone/uszkodzone; (b) coś robię źle. Często to "źle" wynika z paru głównych przyczyn:
- "ten typ tak ma" (możesz mieć jakieś uwarunkowania medyczne, genetyczne itd.);
- przeciążenie: za dużo, za szybko, za wcześnie;
- nieprawidłowa technika;
- zaniedbane "tło" fizjologiczne (dieta, stres).

Tak czy siak słuchaj ciała. Nie siłuj się z nim starając wymuszać rzeczy, o których wyczytałaś, że są ważne. Są ważne, ale z czasem kawałki powinny same powskakiwać na miejsce, jeśli się przypilnuje kilku kluczowych elementów i kiedy wejdą one w nawyk.
New Balance but biegowy
ODPOWIEDZ