tatusiek pisze:Po takim 2-3 kilometrowym biegu czuję lekkie zmęczenie, ale jeszcze nie padam na pysk :P nie chodzi mi o to, żeby uzyskać jakiś dobry wynik czasowy, tylko o dystans. Jak najlepiej się przygotować? Biegając co drugi dzień zwiększając dystans o ok 0,5 km, jednocześnie zmniejszając tempo?
Za dużo kombinujesz , jak to facet co wszytko musi wyliczyć, wymierzyć, zrobić 5 wykresów wyciągnąć całkę czy inny pierwiastek i przybić młotkiem na koniec - po prostu przy następnym razie wyznacz sobie trasę na 5 km i potruchtaj ją- zacznij wolniej i tak się tocz na spokojnie - biegasz 3 km i nie padasz na pysk- czujesz zapas sił i możliwości, to przetruchtasz 5 z palcem w nosie.
Jak przebiegniesz 5 i będziesz czuł jeszcze trochę sił a nie zaliczysz zgon, to potem wróć do 3km na 2-3 razy , zrób ze 2 dni przerwy żeby nogi odpoczęły i pobiegnij znów 5 albo od razu 7. Najwyżej przejdziesz kawałek jak będzie za dużo na raz.
Wydłużać trasę o 0,5 km to nie ma co kombinować bo to nie jest żadna odległość ani różnica dla truchtu.
To bardziej w głowie siedzą jakieś bariery i strachy- do 10km to nie są jakieś mega odległości, a naprawdę masz jeszcze sporo czasu i nie ma się co śpieszyć.