Edit:Teraz zauważyłem, że z ciebie maratończyk i to całkiem konkretny, zatem trochę się wygłupiłem udzielając ci rad, może przydadzą się jednak innym w tym wątku. Po pobieżnym przejrzeniu twojego bloga, sądzę że owoce mogą ci pomóc w uregulowaniu problemów z wypróżnieniami, a miodu raczej nie musisz się obawiać przy swoich wynikach.
Ja dopiero zaczynam z bieganiem ale w przypadku dwóch innych dyscyplin przećwiczyłem trochę zimowy sezon.
już 3 raz w ciągu 5 dniu wychodzę z pełnym nosem z łóżka i żółtymi, fest gęstymi smarami. Zatoki zatkane, herbata z grubym płatem cytryny i miodem, polopiryna, calcium i rutinoscorbin nic nie dają
Po pierwsze genetyki nie przeskoczysz, smary to rzecz niestety normalna związana z zimnem, wiek i zahartowanie robią swoje ale smary podejrzewam prześladują wszystkich. Palaczy oczywiście bardziej, co do witaminek w tabletkach to takie placebo, ich wchłanialność na poziomie 8% sprawia, że sobie można darować.
Znacznie lepszym rozwiązaniem jest wpierniczać cytrusy(lub w ogóle owoce) z rana, takie poranne śniadanie z pomarańczy na mnie dobrze wpływa, choć należy uważać na działanie przeczyszczające owoców.
Ja na przykład nie pijam herbat ani kawy przed biegiem w zimno zwłaszcza, miód jest bardzo zdradliwy i ryzykowny, to jest straszny kop cukru dla organizmu dodatkowo ciężko dostać prawdziwy, różnego rodzaju przewlekłe choroby typu cukrzyca mogą mieć spore znaczenie dla obniżenia odporności, zatem warto się przebadać.
Ubiór dopasowany do twoich cech osobniczych, w zimie dobre są wszelakie oddychające patenty bo dzięki sporej różnicy temperatur dobrze pot odparuje. Staram się hołdować zasadzie, że powinienem odczuwać lekki chłód stojąc na mrozie.
Patent starych zomowców na oddychanie w zimie, przyklejasz język do podniebienia dzięki temu można uniknąć zapaleń gardła, powietrze które wdychasz ogrzewa się o twój język (wymaga przyzwyczajenia).
Staraj się nie wracać długo do domu po wysiłku w zimie i jeżeli masz problemy z zatokami to je po prostu chroń, np kominiarka z wycięciem na nos lub opaska na głowę jak jest trochę cieplej.
Przepraszam, że taki elaborat, ale podałeś dość ogólny przypadek, zatem podzieliłem się wszystkim co stosowałem w zimie w górach i w trakcie treningów kolarskich zimą - teraz to całkiem pomaga mi przy bieganiu. Jak siąpi i temperatura jest ledwie na plusie to naturalnie nic nie zrobisz wirusy mają idealne warunki.