Zaczęłam biagać w marcu to br. Z początku były to treningi 20-30 minutowe, które później przerwałam. Później wróciłam do biagania w wakacje, z planem tygodniowym 3x30min. Jednak różnie z tym bywało. Tak naprawdę, pełną parą biegam od października. Idzie lepiej i po drugim, październikowym treningu 30-minutowym poczułam siłę w nogach i pobiegłam dalej. Okazało się , że jednak jestem w stanie biec przez godzinę(w co nigdy nie wierzyłam raczej). Biagam póki co 3 razy w tygodniu (docelowo 4 razy)i staram się utrzymywać czas 60 minut, w gorszy dzień 45. Czuję ze jednak mogę dalej biec wiec chyba źle nie jest. Nie mam pulsometru i nie mam pojęcia ile to kilometrów, ale po 20 minutach biegu tętno zaczyna się normować (tak mi się zdaje).
od kilku dni podczas biagania czuję ból w pięcie i "ciągnie mnie" ścięgno achillesa. W chodzeniu raczej mi to nie doskwiera ale czasami podczas biegu jest przez chwilę nie do wytrzymania. Czy coś już z tym tzreba robić żeby nie poszło dalej czy póki co, po prostu biec dalej?Wydaje mi się, ze jednak buty w których biegam są zbyt sztywne. Czy wystarczy ich zmiana żeby było lepiej?
Pokochałam bieganie, więc nie chcę go przerywać.
pozdrawiam wszystkich
