biegaczamator pisze:Dla mnie bieganie to zachody słońca nad jeziorem, stado sarenek na leśnej polanie, bursztynowy świerzop i gryka jak śnieg biała Kiedy biegnę czuje, że żyje
O to to! Widzę kolega też o duszy romantyka
henry1125 pisze:Ja w poniedziałek wieczorem złamałem kość śródstopia, mam gips na 6 tygodni, a już nie mogą się doczekać kiedy mi to zdejmą.
O kurczę! A jak to zrobiłeś ? 6 tygodni może sie wydawać sporo ale mówię ci, że zleci ani się obejrzysz. Nie wiem ile masz lat ale dla mnie 6 tygodni to betka, mam czasami wrażenie, że tygodnie mijają w tempie jednego dnia, a miesiąc trwa tyle co kiedyś tydzień. Ani się obejrzę, jak będę babuleńką o lasce. Albo nie, bez laski w dresie i trampkach
Z gipsem wytrzymałem.....tydzień i jeden dzień:). Sam go zdjąłem , bo cały popękał , a mój chirurg jest na urlopie. Kupiłem sobie rower, bo póki co biegać nie mogę, ale muszę jakoś spożytkować energię. We wtorek idę już chirurga , bo wróci z urlopu i zobaczymy co powie;). Mam 28 lat i też mi szybko czas leci, ale wierz mi ,że nie z nogą w gipsie , idzie się pociąć, nie potrafię siedzieć na tyłku. Mam jedynie nadzieje, ze nie pogorszę sobie tej kontuzji. Zrobiłem to w głupi sposób, aż wstyd gadać. W każdym razie nie było to od biegania:)! Marzą mi się w tym roku jeszcze dwa biegi , jeden w Uniejowie(w tamtym roku tam biegłem i były to moje pierwsze zawody),a drugi to "bieg po złoto", w tamtym roku zaspałem,ale w tym roku bardzo chce, musi być fajnie biec po kopalni złota:)! Mam wielką nadzieje, że uda mi się spełnić te marzenia:)! Niestety o półmaratonie w tym roku mogę zapomnieć ,ale za rok....kto wie:)!
Pozdrawiam!!
nikt nikogo nie motywuje , więc ja się pochwalę po 4 miesiącach zmagań z sama sobą nareszcie osiągnęłam upragnione 25 minut na 5 km dziwne że wyszło to jakoś tak naturalnie ale baaardzo się cieszę
hehe no to gratulacje a co do motywacji to chciałbym zachęcić wszystkich którzy zmagają się lub zmagali się z cięższymi chorobami (ja osobiście jestem 2 lata po nowotworze, obecnie mam 17lat) aby się nie poddawali. Nigdy w życiu nie trenowałem biegów i nie marzyło mi się wogóle przebiec choćby 5km i po 4 miesięcznym treningu co uważam za duży sukces udało mi się przebiec 2 biegi i maratony górskie w tym 20km w bardzo przyzwoitych czasach i nie zamierzam na tym poprzestawać ponieważ te emocje gdy się wbiega na metę są nie do opisania
Lola11 pisze:ja o maratonach nie marze taki ze mnie amator biegam tylko dla siebie , nie lubie rywalizacji
I mnie jakoś starty w zawodach nie kręcą, bardziej rywalizacja z samym sobą. A teraz mimo, iż jestem na początku przygody z bieganiem (5-6km 4 razy w tyg. póki co) najmilszym wspomnieniem jest pierwszy trening jak 2 min były takim osiągnięciem jak teraz maraton!
Lola11 pisze:ja o maratonach nie marze taki ze mnie amator biegam tylko dla siebie , nie lubie rywalizacji
I mnie jakoś starty w zawodach nie kręcą, bardziej rywalizacja z samym sobą.
Zawody to nie jest tylko rywalizacja o czołowe lokaty. Te są przeważnie zarezerwowane dla małej grupki wybitnych A cała reszta rywalizuje właśnie głównie ze sobą. Podczas zawodów dużo łatwiej pokonać własne słabości, ustanowić nową życiówkę No i do tego ta atmosfera biegowego święta Coś wspaniałego
Dokładnie. Ja też biegam sam dla siebie , ale lubię pojechać na zawody, po pierwsze jest fajna atmosfera, po drugie fajnie mieć pamiątkę jak medal , czy koszulka, po trzecie mam dużą satysfakcję jak sobie pobiegnę na zawodach. A jeśli chodzi o rywalizację , to tak jak kolega wyżej napisał , ci co przybiegają jako pierwsi , to prawie zawodowcy, ja tam walczę sam ze sobą i cieszę się jeśli poprawię własny czas:). Generalnie chodzi o to żeby było przyjemnie, to hobby , a nie praca:)!
Podpinam się pod ostatnie dwa posty. Dodam jednak, że miło by było gdyby mięć średni czas w grupie wiekowej. A maraton i tak w przyszłym roku zaliczę (chociaż jeden w życiu) by udowodnić sobie i światu, że potrafię tego dokonać.