thomekh pisze:LadyR pisze:Co Wy tak z tymi kolanami? Po jakim czasie się to objawia?
Ważę ponad setkę i biegam co 2-3 dni po 2-5 km wolnym tempem - w życiu mnie kolana nie bolały ani mi nie dokuczały. Jedyne, co mi przeszkadza, to od czasu do czasu piszczele i zewnętrzna część stopy.
A jeszcze: teksty w stylu "jesteś gruby - absolutnie nie biegaj" nie przekonają nikogo do rezygnacji. Kiedy wreszcie pojawia się jakaś motywacja do ruchu, wystarczy wejść na to forum i poczytać, żeby skutecznie odechciało się ruszać z kanapy. Trochę życzliwości, koledzy! Niektórzy z nas naprawdę lubią biegać i maszerowanie nie sprawia nam żadnej przyjemności!
To nie jest brak życzliwości, raczej dobre rady. Narobiło się tuszy i chce się ją w kilka dni zrzucić. Tak nie można, tego się nie przeskoczy. Jeżeli ktoś lubił, lubi biegać to jak to się stało, że tak się zapuścił. Wszystko w swoim czasie.
Dokładnie tak jest. Małymi kroczkami do przodu.
Szybko to można nabawić kontuzji i zakwasów.
Ja już chodzę po 7 kilosów dziennie. Waga zeszła już do 114

. Specjalnie się nie głodzę.
Trochę też truchtałem ale jeszcze dla mnie za wcześnie, chodzenie na razie mi styka i przynosi efekty oraz zadowolenie.
Nigdy nie pomyślałem że tak mnie będzie nosiło jak nie idę pochodzić.
No kochani 110 kilo pękło i to na stałe

.
Chodzę z kijami po 10 kilosów 4-5 x tygodniowo.
Na bieganie za wcześnie.
Po marszobiegach też czuję kolana.
Zacznę jak będę poniżej 100.
Pozdro dla reszty chudzielców

A ja sobie chodzę i chodzę.