
Sprawa wyglada tak; biegałem 12 dni z rzedu, był progres, mega progres, oddechowo dawałem rady[odp. rytm oddychania[, ale nogi odmawiały posłuszenstwa coraz bardziej. Nadrabiałem ambicja ale bóle nog były tak wielkie ze przerwałem. Teraz jest juz 7 dni przerwy a jak chodz, nie biegam, odczuwam lekki bol mimo ze tydzien przerwy jest... Kolega postraszyl mnie ze sobie stawy popsuje , ze buty specjalne musza byc itd. Bieganie bardzo mi sie podoba, zwlaszcza jak widze progres, ale te nogi... W 1 dniu ledwo pol kilometra przebieglem, a w 12 juz 2km spokojnie , tak mnie to wciagnelo , ale te nogi... Co mi doradzicie? mam odstawic bieganie? moze zaproponujecie jakis trening? przez pierwszy tydzien zakladalem ze bol musi byc, zakwasy itd ale miałem wf w szkole i nie moglem biegac bo tak mnie nogi bolaly, ze zaczalem sie nad tym zastanawiac... Sory, ze tak chaotycznie ale pozno jest :P Ta waga

z góry Dzięki za pomoc!