Witajcie!
Zaczelam biegac 6 tygodni temu, cztery razy w tygodniu. Pierwszy tydzien wiadomo - troche marszu, troche biegu. Ale jak sie juz rozkrecilam

zaczelam przebiegac coraz dluzsze odcinki. Od trzech tygodni marsz zredukowalam do 2 minut. Pozniej spokojnie przebiegam ok 5 km. Biegam, bo lubie

Gdybym tez troche zrzucila sadelka, byloby super! Jak doczytalam, w tym celu nalezy biegac z tetnem do 75% tetna maksymalnego. U mnie to 75% to ok. 140. To dla mnie za wolno, to szuranie jest bardziej meczace od biegu... Najlepiej (teraz biegam bez przerwy ok. 40 min, ale spokojnie dalabym rade dluzej, gdyby nie obowiazki...) biega mi sie z tetnem ok. 150. Jak to sie ma do spalania tluszczu? Powinnam sie jednak trzymac 75%?
Dodam jeszcze, ze biegam z psem i takie 'szuranie' jest dla niej zbyt wolne - strasznie wtedy ciagnie.
Z innej beczki - w sobote byl w naszej wsi
bieg uliczny na 10km. Ech, z zalem patrzylam na zawodnikow, bo jeszcze za wczesnie na takie przedsiewziecia.
Jak myslicie, czy biegajac regularnie przez cala zime, dalabym rade pobiec w podobnym w maju? Bo za rok, to juz na pewno
Serdecznie pozdrawiam,
Havena