Przejdę od razu do problemu, może ktoś mnie oświeci. Chcę zgubić 10-15 kilo i to jest mój cel w bieganiu, bo bieganie to jeden z niewielu sportów który lubię

Mam 30 lat więc moje HRmax to 190, posiadam pulsometr, który wykorzystuję m.in. podczas biegania, wczoraj dowiedziałem się, że dotychczasowe moje bieganie nawet nie mogło przyczyniać się do spalania tłuszczu (biegałem 1-2 w tygodniu po 35' z tętnem 170, dystans 6,5 km).
Dziś zgodnie z tym co usłyszałem i wyczytałem w necie biegałem w obszarze 65-75% HRmax czyli 123-143, było dla mnie mega trudne biegać tak strasznie wolno, ale się kontrolowałem i trzymałem serducho < 143 bps. Po około godzinie biegania mój "elektroniczny trener" (Garmin) oznajmił, że spaliłem około 400 cal, gdzie we wcześniejszych biegach było to ponad 600, czy można wierzyć takim pomiarom?
Co ważniejsze (bo na pewno nie cyferki na monitorze tylko pozycja skali wagowej) jak powinienem biegać, żeby maksymalnie spalać brzuszek?
Słyszałem, że bieg (wieczorny) dopiero powyżej 40 min staje się "spalaczem tłuszczu" - prawda li to?
Ile powinienem biegać, żeby optymalnie spadać z wagi? Ta godzinka biegu nie wykończyła mnie, ale z powodu chyba nędznych butów i twardych chodników, zawiasy kolanowe zaczęły być odczuwalne

Będę wdzięczny za cenne uwagi albo sprawdzone metody.