Witajcie
Jest dobrze
Gnaty już mi się na dobre pozrastały.
Jakiś czas temu zakończyłem plan 10-tyg. Teraz śmigam po 40 minut i tylko rozsądek powstrzymuje mnie przed uleganiem euforii biegowej. Postanowiłem wydłużać dystans o 5 minut co 1-2 tygodnie aby dojść do pełnej godzinki. W moim przekonaniu jest to dość przyzwoita ilość biegu. Po tym czasie planuję jakieś poważniejsze dystanse. Ale to dopiero z wiosną. Ech, ta wiosna

Latanie też się zacznie

Dziś rano pierwsze bieganie po śniegu. Zapomniałem już jak pięknie las wygląda po opadzie, jak śnieg jeszcze nie obleci z gałęzi.
Od pewnego czasu mam towarzystwo do biegania. Mój 12 letni synek zachęcony pewnie przykładem, towarzyszy mi w bieganiu. Z jednej strony mnie to cieszy, z drugiej mam z tym kłopot bo dzieciak jest specyficzny (ma ADHD, lekkie upośledzenie i Dobry Bóg wie co jeszcze) Biegnie kawałek i zaraz chce odpoczywać, choć wiem, że kondycję ma dobrą (potrafi bez szemrania przejść kilkanaście kilometrów). Nie mam możliwości go motywować, bo jest odporny na takie sztuczki. Na razie rozwiązuję to w ten sposób, że do ścieżki po której biegam dolatujemy jego "stylem" potem ja sobie biegam a on się bawi w lesie. Po moim wybieganiu wracamy do domu okrężną trasą w jego "stylu"

Mam taką cichą nadzieję, że kiedyś w nim coś zaskoczy i zacznie biegać po ludzku

Największą dla mnie motywacją jest to, że on sam bardzo domaga się tych naszych wypadów.
No i przy okazji dowiedzieliście się o moim Staśku

Ale to temat na osobny i długi wątek

Pozdrawiam. Atlantyda
A poniżej moja pierwsza miłość :)
http://pl.youtube.com/watch?v=fLHpoDJz05E