Coś za dobrze mi idzie...

Stawiasz pierwsze kroki? Tutaj szukaj wsparcia, pomocy i zachęty. Wstąp i podaj rękę tym, którzy dopiero nabierają pędu.
tequila
Wyga
Wyga
Posty: 146
Rejestracja: 15 lut 2005, 11:55
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: lubuskie

Nieprzeczytany post

Born to run,

nie chce sie wtracac, bo zaden ze mnie fachowiec, ale chyba za szybko biegasz:)

Tzn. jest OK, ale powinienes te szybkie treningi przeplatac wolniejszymi wybieganiami. Przy takim wyniku jaki masz na te 35min, to biegnac spokojniej bez problemu wydluzysz czas treningu powyzej 1 godziny. Trening co jakis czas w pierwszym zakresie nie jest strata czasu i daje sporo korzysci!
pozdrawiam
TeQuila
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
ssokolow
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1810
Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
Życiówka na 10k: 48:35
Życiówka w maratonie: 4:04:02
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

born to run

Ja tam trenerem nie jestem...
ale mam wrażenie że sposób twojego treningu - to wspaniały przykład na to jak można się "zajeździć" i nie mieć z tego wystarczających efektów ... a w konsekwencji nawet złapać kontuzję - czego ci nie życzę...

- Z objawów twoich "kryzysów" i z tempa w jakim biegasz - wniosek nasuwa mi się jeden - biegasz zbyt szybko ... na granicy swojej wytrzymałości - a to nie trening tylko zajeżdżanie się ...

pamiętaj że forma rośnie kiedy odpoczywasz - a nie na treningu... dlatego też trening nie powinien męczyć cię "do spodu" - no chyba że twoim celem jest poprawa prędkości na 100 , 200, 400 czy 1200 czyli krótki / średni dystans... -

Nie jestem trenerem i ogólnie to na bieganiu się nie znam - ale na twoim miejscu - poczytał bym więcej o treningu- choćby na tej stronie - bo możesz sobie zrobić krzywdę... którą odczujesz dopiero na "Stare lata" ;-)
bo młody organizm wiele wytrzyma.
Szymon
Obrazek
Born to run
Wyga
Wyga
Posty: 55
Rejestracja: 17 lip 2008, 00:16

Nieprzeczytany post

No, ale jak biegnę to chyba muszę się choć trochę zmęczyć, nie? :bleble: W każdym razie, chyba się nie zajeżdżam. Po prostu porównywałem sobie: na samym początku miałem takie gorsze chwile w biegu, a teraz są one o wiele mniej odczuwalne. Dla mnie kryzys to troszkę gorsza chwila, nigdy nie miałem tak, żebym chciał się zatrzymać czy coś. Czasem tylko trochę zwolnię i zaczerpnę więcej powietrza. A i tak jak biegnę, to całkiem sporo biegaczy mnie wyprzedza. Myślę sobie, że głupio robią i nie gonię ich.... :hej: Nie zasuwam szybko. A takie lżejsze przebieżki to mam na wfie. Czyli jakieś 2 razy w tyg biegam ok 1000m, ale już bardzo wolnym tempem, na luzie. I nie sugerujcie się za bardzo tymi 7km, to była orientacyjna odległość... mogło być i 5,5. Nie znam długości tej trasy; po prostu zawszę biegnę swoim tempem i cieszę się, że mogę biec coraz dłużej.
ODPOWIEDZ