Komentarz do artykułu Skąd te maratońskie minima? Czyli pojedynek Rejtana z PZLA.
- bieganie.pl
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1739
- Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29
Skomentuj artykuł Skąd te maratońskie minima? Czyli pojedynek Rejtana z PZLA.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 512
- Rejestracja: 16 sty 2008, 22:22
- Życiówka na 10k: 31.16
- Życiówka w maratonie: 2:23;47
Dobry tekst, ale brakuje mi Adamie pokozania co nasi biegali w Atenach czy Pekinie. Każdy z naszych czy to w Pekinie czy Atenach od samegu startu maraton traktował lajtowo-co można było ocenić po międzyczasach i wynikach końcowych. Nie wspomne o ME w Barcelonie gdzie tylko jeden z czwórki naszych reprezentantów dobiegł do mety...
Zatem można powiedzieć że obecnie płacimy ostrymi minima za poprzednie występy naszych reprezentantów.
Najbardziej szkoda mi Mariusza Giżyńskiego który jako jedyny potrafił dobrze nas zaprezentować w Barcelonie, a jego progres świadczy że mógłby równie dobrze wypaść w Londynie....
Zatem można powiedzieć że obecnie płacimy ostrymi minima za poprzednie występy naszych reprezentantów.
Najbardziej szkoda mi Mariusza Giżyńskiego który jako jedyny potrafił dobrze nas zaprezentować w Barcelonie, a jego progres świadczy że mógłby równie dobrze wypaść w Londynie....
Żyje po to, by biegać
- Gwynbleidd
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 830
- Rejestracja: 07 paź 2009, 18:12
- Życiówka na 10k: poniżej czterdziestu
- Życiówka w maratonie: powyżej trzech
I tylko dlatego "polubiłem" (co prawda z konta żony bo nie mam własnego ). Ale "odlubię", jeśli Chabowski pobiegnie w Dusseldorfie poniżej 2:11:20KRZYSIEKBIEGA pisze:Najbardziej szkoda mi Mariusza Giżyńskiego który jako jedyny potrafił dobrze nas zaprezentować w Barcelonie, a jego progres świadczy że mógłby równie dobrze wypaść w Londynie....
-
- Dyskutant
- Posty: 33
- Rejestracja: 26 kwie 2012, 10:55
- Życiówka na 10k: 35:26
- Życiówka w maratonie: 2:52:46
W artykule słusznie zauważono, że jeśli chodzi o maraton to walka toczy się nie tylko o suchy wynik, miejsce w stawce, ale również o aspekt propagujący biegi długie, aktywny sposób życia. Mądrzy ludzie w PZLA, również byli sportowcy, powinni dostrzec współzależność wzrostu zainteresowania daną dyscypliną (a ten wzrost przekłada się na frekwencję na biegach), a tym co robią najlepsi polscy maratończycy. I nawet słabsze rezultaty na poprzednich zawodach rangi mistrzowskiej nie mogą z góry przekreślać tych pracowitych, ambitnych, twardych ludzi sportu. Dajmy szansę tym, którzy tak wytrwale walczą o swoje marzenia!
- RamboJohn
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 07 lip 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kielce/Kraków
- Kontakt:
Tworzymy chorą rzeczywistość, w której kwestionuje się wcześniej ustalone zasady, w której przekładamy emocje nad racjonalność. Źle pojęta solidarność staje się dla społeczności ważniejsza od merytorycznego podejścia do tematu.
Adam Klein zabrał jako pierwszy głos w dyskusji bez emocji, racjonalnie. Za to dzięki serdeczne. Szczerze mówiąc, mnie ta dyskusja oburza.
Akcja na Facebooku, artykuł w NaTemat, nie mają nic wspólnego z zdroworozsądkowym podejściem do tematu.
Oczywiście zachodzi dodatnia korelacja pomiędzy wynikami z tabel, a późniejszą rywalizacją na IO. Adam wziął zbyt małą próbę by to empirycznie wykazać - wyników badań nie można traktować w pełni obiektywnie, bo przy takiej próbie błąd jest bardzo duży.
Policzyłem (w/g tabel za lata 2011-2012, licząc po 3-ech zawodników z każdego kraju) - przewidywane miejsca Polaków:
12. Henryk Szost 2:07:39
42. Artur Kozłowski 2:10:58
45. Mariusz Giżyński 2:11:20
Powiedzmy sobie szczerze minimum 2:10:30 jak na siłę polskiej LA nie jest wysokie - jest w sam raz. IAAF świadomie zaniża minimum maratońskie chcą dać szanse słabym federacjom na symboliczną reprezentacja. Polska jest silna i naturalne, że z tej furtki korzystać nie chce.
Holandia ma minimum 2:10:00 i ich najlepszy zawodnik z wynikiem 2:10:35 również na IO nie pojedzie.
Szanuje i podziwiam Artura i Mariusza, gorąco im kibicuje. Mimo tego wiem, że na IO są zwyczajnie jeszcze za słabi. Będą w Polsce zawodnicy, którzy nie wypełnią minimum IAAF i PZLA w innych konkurencjach z szansami na wyższe miejsca, gdzieś w czwartej dziesiątce, o których się nikt nie będzie upominał.
Lepsi sportowcy, którzy będą się również musieli z tym pogodzić. Wicemistrz świata w windsurfingowej klasie RS : X (klasa olimpijska) - Piotr Myszka, również nie ma szans na IO.
Zadajmy sobie pytanie: O co to całe zamieszanie ? O zawodników z szansami na piątą dziesiątkę na IO ? Czy to racjonalne ?
Czy nasze lobby biegowe musi kwestionować wcześniejsze ustalenia? Czy w ogóle w Polsce, ktoś szanuje zasady? Czy to "polskie", że zasady się kwestionuje na każdym kroku, że szukamy winnych jak nam się nie uda? Czy to służy budowaniu jedności? Czy ktoś by kwestionował te zasady, gdyby Mariusz i Artur pobiegli minutę szybciej, lub minutę wolniej ?
Osobiście od Mariusza i Artura bym oczekiwał, by przecięli tą chorą dyskusję. Jako wielcy sportowcy mogli by powiedzieć - "Szanujemy reguły gry, jesteśmy jeszcze za słabi, dziękujemy kibicom za wsparcie". Wierzę, że byłoby ich na to stać. Szanujmy to co wspólne, szanujmy zasady.
Adam Klein zabrał jako pierwszy głos w dyskusji bez emocji, racjonalnie. Za to dzięki serdeczne. Szczerze mówiąc, mnie ta dyskusja oburza.
Akcja na Facebooku, artykuł w NaTemat, nie mają nic wspólnego z zdroworozsądkowym podejściem do tematu.
Oczywiście zachodzi dodatnia korelacja pomiędzy wynikami z tabel, a późniejszą rywalizacją na IO. Adam wziął zbyt małą próbę by to empirycznie wykazać - wyników badań nie można traktować w pełni obiektywnie, bo przy takiej próbie błąd jest bardzo duży.
Policzyłem (w/g tabel za lata 2011-2012, licząc po 3-ech zawodników z każdego kraju) - przewidywane miejsca Polaków:
12. Henryk Szost 2:07:39
42. Artur Kozłowski 2:10:58
45. Mariusz Giżyński 2:11:20
Powiedzmy sobie szczerze minimum 2:10:30 jak na siłę polskiej LA nie jest wysokie - jest w sam raz. IAAF świadomie zaniża minimum maratońskie chcą dać szanse słabym federacjom na symboliczną reprezentacja. Polska jest silna i naturalne, że z tej furtki korzystać nie chce.
Holandia ma minimum 2:10:00 i ich najlepszy zawodnik z wynikiem 2:10:35 również na IO nie pojedzie.
Szanuje i podziwiam Artura i Mariusza, gorąco im kibicuje. Mimo tego wiem, że na IO są zwyczajnie jeszcze za słabi. Będą w Polsce zawodnicy, którzy nie wypełnią minimum IAAF i PZLA w innych konkurencjach z szansami na wyższe miejsca, gdzieś w czwartej dziesiątce, o których się nikt nie będzie upominał.
Lepsi sportowcy, którzy będą się również musieli z tym pogodzić. Wicemistrz świata w windsurfingowej klasie RS : X (klasa olimpijska) - Piotr Myszka, również nie ma szans na IO.
Zadajmy sobie pytanie: O co to całe zamieszanie ? O zawodników z szansami na piątą dziesiątkę na IO ? Czy to racjonalne ?
Czy nasze lobby biegowe musi kwestionować wcześniejsze ustalenia? Czy w ogóle w Polsce, ktoś szanuje zasady? Czy to "polskie", że zasady się kwestionuje na każdym kroku, że szukamy winnych jak nam się nie uda? Czy to służy budowaniu jedności? Czy ktoś by kwestionował te zasady, gdyby Mariusz i Artur pobiegli minutę szybciej, lub minutę wolniej ?
Osobiście od Mariusza i Artura bym oczekiwał, by przecięli tą chorą dyskusję. Jako wielcy sportowcy mogli by powiedzieć - "Szanujemy reguły gry, jesteśmy jeszcze za słabi, dziękujemy kibicom za wsparcie". Wierzę, że byłoby ich na to stać. Szanujmy to co wspólne, szanujmy zasady.
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2012, 12:03 przez RamboJohn, łącznie zmieniany 1 raz.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 13 paź 2008, 17:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Kontakt:
Generalnie zgadzam się z postulatami. Ale dlaczego zostały one tak naświetlone dopiero teraz? Według mnie czas na protesty i Rejtany należało wystawiać w momencie gdy minima były ogłaszane, a nie gdy jest już "po herbacie" i do igrzysk została chwila. Te analizy można było wykonać dużo wcześniej i poświecić w oczy Haczkowi czy Skusze, że sobie robią jaja. Rzucać w dostępnych mediach, facebookach, etc. Sam nie wiedziałem, że minimum zostało wywindowane tylko dla maratonu.
Problem, że w czasie ogłaszania minima nie miały ofiar z imionami i nazwiskami. Ale każdy wiedział, że ofiary będą. Bo 2:10:30 to wynik naprawdę żylasty. Wiadomo było, że nie każdy go zrobi. Wtedy należało oprotestować sprawę.
Posłużę się przypowieścią:
Organizator robi bieg. Zawodnicy przed startem zauważają, że na trasie w miejscu bez oświetlenia jest rozstawiona parkingowa kolczatka. Wiadomo, że w peletonie ktoś podziurawi sobie stopy. Ale mimo to startują wychodząc z założenia, że "jakoś to będzie", bo nagroda jest wysoka.
Głośny protest jest dopiero gdy krew leci z butów. Ludzie idą z kijami na organizatora, robią zbiórki na rehabilitację biegaczy.
Jest jeszcze inna strona - też ludzka
Postawcie się na miejscu działaczy. Minima zrobili głupie. Tu się zgadzam. Ale przed poprzednimi igrzyskami oskarżano ich o niekonsekwencję. Teraz są oskarżani o nadmierną konsekwencję. Co byście na ich miejscu zrobili teraz, na kilka miechów przed Londynem? I pomyślcie przy okazji jakie konsekwencje będą po zmianie decyzji. Czy nie przyjdzie jeden z drugim i nie powiedzą "gdybym wiedział to bym pobiegł inaczej, zaplanował inaczej, wystartował gdzie indziej. Zrezygnowałem z przygotowań bo minimum wydało mi się nieosiągalne. Gdybym wiedział to bym obiegał Giżyńskiego". To samo dotyczy kobiet. Czy zmiana w tej chwili poprawi sytuację czy ją zagmatwa?
Problem, że w czasie ogłaszania minima nie miały ofiar z imionami i nazwiskami. Ale każdy wiedział, że ofiary będą. Bo 2:10:30 to wynik naprawdę żylasty. Wiadomo było, że nie każdy go zrobi. Wtedy należało oprotestować sprawę.
Posłużę się przypowieścią:
Organizator robi bieg. Zawodnicy przed startem zauważają, że na trasie w miejscu bez oświetlenia jest rozstawiona parkingowa kolczatka. Wiadomo, że w peletonie ktoś podziurawi sobie stopy. Ale mimo to startują wychodząc z założenia, że "jakoś to będzie", bo nagroda jest wysoka.
Głośny protest jest dopiero gdy krew leci z butów. Ludzie idą z kijami na organizatora, robią zbiórki na rehabilitację biegaczy.
Jest jeszcze inna strona - też ludzka
Postawcie się na miejscu działaczy. Minima zrobili głupie. Tu się zgadzam. Ale przed poprzednimi igrzyskami oskarżano ich o niekonsekwencję. Teraz są oskarżani o nadmierną konsekwencję. Co byście na ich miejscu zrobili teraz, na kilka miechów przed Londynem? I pomyślcie przy okazji jakie konsekwencje będą po zmianie decyzji. Czy nie przyjdzie jeden z drugim i nie powiedzą "gdybym wiedział to bym pobiegł inaczej, zaplanował inaczej, wystartował gdzie indziej. Zrezygnowałem z przygotowań bo minimum wydało mi się nieosiągalne. Gdybym wiedział to bym obiegał Giżyńskiego". To samo dotyczy kobiet. Czy zmiana w tej chwili poprawi sytuację czy ją zagmatwa?
napieraj.pl
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 516
- Rejestracja: 24 lis 2007, 19:27
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Jest to jedyne minimum wyższe niż IAAF. Biorąc pod uwagę że na przykład sprinter spokojnie może przymierzać się do minimum kilka czy kilkanaście razy dyskryminacja jest widoczna.
Zasady te są kwestionowane od początku. W moim odczuciu chodzi bardziej o wnioski na przyszłość niż o zmianę zasad dotyczących tej imprezy.
Chciałbym od fielkich mondrych z PZLA dowiedzieć się dlaczego tylko maratończycy mają pod górkę?
Zasady te są kwestionowane od początku. W moim odczuciu chodzi bardziej o wnioski na przyszłość niż o zmianę zasad dotyczących tej imprezy.
Chciałbym od fielkich mondrych z PZLA dowiedzieć się dlaczego tylko maratończycy mają pod górkę?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2264
- Rejestracja: 15 maja 2010, 23:49
Pierwotnie wydawało mi się, że incjatywa jest słuszna. Napisałem tylko, że brakuje mi w tym zestawie A. Gardzielewskiego i Olgi Ochal. Chwilę później, po wymianie zdań z kolegą, uznałem jego rację. Dyskutować możemy o tym, czy minima są dobre lub złe, to nam wolno i to niestety nie rodzi żadnego skutku. Jeżeli jednak chodzi o to czy wymienieni zawodnicy powinni pojechać na olimpiadę, to uważam, że NIESTETY NIE. Powód jest bardzo prosty, wręcz banalny. Ustalono pewne minima i jest bardzo prawdopodobne, że pozwalając maratończykom, tworząc pewien precedens, ustawi się kolejka tych, którym zabrakło kilka sekund, kilka dziesiątych sekundy, kilka setnych sekundy, parę centymetrów ? Kto następny ? Oczywiście, bardzo chciałem aby maksymalnie dużo Polskich sportowców wzięło udział w zawodach. Niestety, jest to już niemożliwe,...
Ta dyskusja mogła być skuteczna w momencie ogłoszenia minimów,...
Ta dyskusja mogła być skuteczna w momencie ogłoszenia minimów,...
Ostatnio zmieniony 26 kwie 2012, 12:12 przez Ryszard N., łącznie zmieniany 1 raz.
- f.lamer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2550
- Rejestracja: 23 lis 2011, 10:10
- Życiówka na 10k: czydzieści9ipół
- Życiówka w maratonie: czydzwadzieścia
nie będzie żadnych zmian i zresztą być nie powinno.Kshysiek pisze: Czy zmiana w tej chwili poprawi sytuację czy ją zagmatwa?
od rozwiązywania tego typu sytuacji jest dzika karta
Self-improvement is masturbation.
Now, self-destruction…
Now, self-destruction…
- RamboJohn
- Wyga
- Posty: 137
- Rejestracja: 07 lip 2008, 15:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kielce/Kraków
- Kontakt:
Myli się Pan, Panie Wojtku. Maratończyk ma 16 miesięcy na wypełnienie minimum: od 1 stycznia 2011 do 30 kwietnia 2012. W tym czasie może spokojnie wystartować 3-4 razy i zrobić 3-4 szczyty formy. Sprinter na wypełnienie minimum ma dokładnie 69 dni (1 maja 2012 - 8 lipca 2012). Owszem może wystartować więcej niż 4 razy, ale jest w stanie w tym okresie przygotować tylko jeden szczyt formy. Albo się uda, albo nie - poprawki nie będzie. W tym rozumieniu to sprinterzy są dyskryminowani względem maratończyków. Głupia kontuzja ich może wyeliminować całkowicie.Wojtek W pisze:Jest to jedyne minimum wyższe niż IAAF. Biorąc pod uwagę że na przykład sprinter spokojnie może przymierzać się do minimum kilka czy kilkanaście razy dyskryminacja jest widoczna.
Zasady te są kwestionowane od początku. W moim odczuciu chodzi bardziej o wnioski na przyszłość niż o zmianę zasad dotyczących tej imprezy.
Chciałbym od fielkich mondrych z PZLA dowiedzieć się dlaczego tylko maratończycy mają pod górkę?
Używanie terminu "dyskryminacja" jest nie na miejscu.
I jeszcze jedno, wyliczenia (przewidywanych miejsc względem uzyskanych czasów) pokazują, że to PKOL (PZLA) wyrównał ZANIŻONE minimum IAAF, a nie jak wielu uważa wyśrubował adekwatne minimum IAAF. Jeszcze raz chce to podkreślić IAAF świadomie swoje minimum w maratonie ZANIŻA, ma w tym konkretny cel, który nas nie powinien dotyczyć.
Doszukiwanie się w ustaleniu minimum na poziomie 2:10:30 złej woli jest nadużyciem.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 26 kwie 2012, 11:43
- Życiówka na 10k: 32.30
- Życiówka w maratonie: 2.30.30
Bardzo dobre doniesienie. Z dostępnych w artykule analiz widać, iż bieg maratoński nie jest oczkiem w głowie sztabu szkolenia PZLA. Można powiedzieć, iż jest jedyną konkurencją traktowaną inaczej niż wszystkie. Szczerze mówiąc ten rodzaj uzasadnienia ze strony Związku mówiący o dużej korelacji wyników w maratonach komercyjnych i maratonach mistrzowskich jest taki sobie. Rzeczywiście wyniki najlepszych maratonów od kilku lat są rewelacyjne ale jak słusznie Adam zauważył rywalizacja w nich toczy się na zupełnie innych warunkach. Brak pacemekerów, taktyka, warunki pogodowe, strefy czasowe to jeszcze nic. Maraton na Igrzyskach to zupełnie inny rodzaj konkurencji niż Berlin, Boston czy Nowy York w wydaniu komercyjnym. Przede wszystkim na IO w przeszłości nie było wyraźnej dominacji zawodników z Afryki albo lepiej była ona czasem skutecznie przerywana przez np Europejczyków i Azjatów (Bordin - Seul, Baldini - Ateny, Dita - Pekin, Takahasi - Sydney). Poza tym wyniki uzyskiwane w olimpijskich biegach są dobre ale odbiegają od rekordowych uzyskiwanych w biegach komercyjnych (rekord męski to Wanjiru Pekin 2.06.32 i kobiecy Takahasi 2.23.14 Sydney). Na papierze rzeczywiście nasi zawodnicy nie mają dużych szans na pozycje medalowe ale ....to jest sport i wszystko jest możliwe. Dla nich zapewne sam udział w Igrzyskach, status Olimpijczyka jest bardzo ważny, a o poziom sportowy też można być spokojnym.Należy według mnie dać szansę naszym coraz lepszym biegaczom uczestnictwa w tej najważniejszej sportowej imprezie. Ich wysłanie do Londynu to żaden koszt, a satysfakcja ogromna, można wylecieć 4 sierpnia (kobiety biegają 5 w niedzielę o 11) lub 11 sierpnia (mężczyźni biegają 12 w niedzielę też o 11) i następnego dnia wrócić. Do tego czasu oczywiście należałoby zapewnić zawodnikom (np:Kozłowski, Giżyński, Gardzielewski, Lewandowska ) warunki szkolenia i to wszystko. Wydaje się, iż w porównaniu z kosztami przeznaczanymi na pozostałe konkurencje te nie stanowią szczególnego wyzwania finansowego dla PZLA. Tak naprawdę Maraton Olimpijski to w kategorii ilości uczestników mini bieg, góra po 3 reprezentantów z danego kraju, który się trochę dziwnie ogląda w porównaniu z tradycyjnymi maratonami. I taki duży kraj jak Polska powinien ze względów sportowych, wizerunkowych i propagandowych wysyłać swoich reprezentantów, którzy wynikami na to zasłużyli. To nic że w przeszłości było trochę rozczarowań na IO, MŚ czy ME ale były też 7 miejsce J. Huruka w Barcelonie, jego 4 miejsce na MŚ w Tokio, 1 miejsce W. Panfil w MŚ w Tokio, 4 miejsce M.Sobańskiej w MŚ Goeteborg, jej 11 miejsce w IO w Atlancie to są złe wyniki?. Chyba nie, a one przecież mogą się powtórzyć. Nie warto tracić żadnej szansy i dać tę szansę zawodnikom. Z przyjemnością popieram akcję włączenia naszych do Londynu!!!!
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 12936
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Wielu amatorów lubi bawić się kalkulatorami do szacowania wyników. Spróbujcie zastosować je również w przypadku minimum pzla.
Wynikom 13:20 na 5000m i 27:45 na 10000m odpowiada 2:07 w maratonie. Zatem 2:10:30 również jest zaniżone. W przypadku kobiet jest podobnie. Wynik w maratonie na poziomie rekordu Polski czyli 2:26 odpowiada minimum 15:20 na 5000 i 31:45 na 10000. Wygląda na to, że w iaafie siedzi Daniels z McMillanem. Panowie doszli jednak do porozumienia, że głupio wyglądałby maraton olimpijski z kilkoma zawodnikami w stawce, dlatego obniżyli minimum dla stworzenia tła, pozostawiając wolną rękę poszczególnym federacjom, które mogą sobie wybrać drugi czy trzeci plan w kompozycji.
Wynikom 13:20 na 5000m i 27:45 na 10000m odpowiada 2:07 w maratonie. Zatem 2:10:30 również jest zaniżone. W przypadku kobiet jest podobnie. Wynik w maratonie na poziomie rekordu Polski czyli 2:26 odpowiada minimum 15:20 na 5000 i 31:45 na 10000. Wygląda na to, że w iaafie siedzi Daniels z McMillanem. Panowie doszli jednak do porozumienia, że głupio wyglądałby maraton olimpijski z kilkoma zawodnikami w stawce, dlatego obniżyli minimum dla stworzenia tła, pozostawiając wolną rękę poszczególnym federacjom, które mogą sobie wybrać drugi czy trzeci plan w kompozycji.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2876
- Rejestracja: 20 sie 2001, 13:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
ano dlatego, że jakby wtedy była wojna o minima a poniżej 2:10:30 pobiegłoby 10 chłopa to sprawy by nie byłoKshysiek pisze:Generalnie zgadzam się z postulatami. Ale dlaczego zostały one tak naświetlone dopiero teraz? Według mnie czas na protesty i Rejtany należało wystawiać w momencie gdy minima były ogłaszane, a nie gdy jest już "po herbacie" i do igrzysk została chwila.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 9
- Rejestracja: 07 sty 2011, 12:44
- Życiówka na 10k: 50 minut
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Porównanie do Holandii jest raczej słabe. Tam maratony mają rangę znacznie wyższą niż w Polsce i nie trzeba wysyłać stada pomarańczowych na igrzyska, żeby ludzie trochę się zainteresowali.
W Polsce jest inaczej, dlatego coś takiego można potraktować jako inwestycje. Nie inwestycje w tych zawodników ale w rozwój dyscypliny na amatorskim poziomie. Widocznie nikt w PZLA o tym nie myśli.
W sumie oni też są podstawieni pod ścianą, bo jak z Londynu przywieziemy mniej medali niż z Pekinu to znowu się zacznie! Fakt, każdy medal cieszy- ale raczej medale w dyscyplinach jak rzut kulą, dyskiem, młotem czy kowadłem nie poprawią zainteresowania ludzi aktywnym uprawianiem sportu. Maraton to co innego.
W Polsce jest inaczej, dlatego coś takiego można potraktować jako inwestycje. Nie inwestycje w tych zawodników ale w rozwój dyscypliny na amatorskim poziomie. Widocznie nikt w PZLA o tym nie myśli.
W sumie oni też są podstawieni pod ścianą, bo jak z Londynu przywieziemy mniej medali niż z Pekinu to znowu się zacznie! Fakt, każdy medal cieszy- ale raczej medale w dyscyplinach jak rzut kulą, dyskiem, młotem czy kowadłem nie poprawią zainteresowania ludzi aktywnym uprawianiem sportu. Maraton to co innego.
You Make What You Measure
by Paul Graham
by Paul Graham
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)