Nie no, jedną chwilę.
W Japonii Henryk Szost pobiegł wspaniale, prawda ? Naprawdę wspaniały czas, świetna sprawa. Szansa na to, żeby przez chwilę coś powiedzieć - przy okazji tego wyniku - o biegach długodystansowych. No nie jest tak ?
Chyba nie chodzi o to: "nieważne czy się pisze o bieganiu dobrze czy źle, ważne że się w ogóle pisze".
Czego dowiedzieliście się z tego artykułu o treningu i zmianach treningowych ? Czego może się dowiedzieć zainteresowany głównie piłką nożną Polak (w kwestii wykonanej pracy) ?
Szwecow pokazał Szostowi swoją szkołę treningu. Np. na siłę biegową nie tylko skip i wieloskok, jak w Polsce, ale ćwiczenia stopy, podskoki. Przeprowadził z nim kilka treningów, tak mocnych, że jednego Szost nie ukończył - 15 km w tempie startowym do maratonu, i to w upale, po trudnej trasie.
Czyli że co, że stary trener jakoś tam eksperymentował, a nowy pokazał zawodnikowi mocny trening, może nawet dokręcił śrubę, prawda ?
I tyle - więcej tam nie ma.
Nie byłoby lepiej wykorzystać tę okazję do przedstawienia specyfiki treningu długodystansowego - choćby skontrastować go w kilku słowach z tym co robią nasi średniacy. Zauważyć, że długas nie osiąga wyników po roku czy dwóch, że to ciągła długa praca. Zadzwonić do byłego trenera, nowego trenera, wstawić kilka zdań. Podsumować krótko zmiany jakie zaszły - na przykład w kilometrażu tygodniowym.
Ukazać też wynik w kontekście biegów długich w Polsce, na świecie.
Przecież jeżeli pod (czy raczej nad) artykułem są zaznaczone cztery osoby, jak rozumiem wszystkie biegające, to chyba dałoby radę takie coś stworzyć. Przecież autorzy z definicji mają wiedzę na temat o którym piszą, prawda ?
Chyba że jak napisałem wyżej - nieważne czy się pisze dobrze czy źle, grunt że jest jakaś wzmianka w prasie i to nam, biegaczom wystarcza.