Henryk Szost - Nie biegam drugich zakresów
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
No - pewnie tak to można zinterpretować. Ale równie dobrze to może oznaczać, że biegaja intensywności o jakich mówi choćby Terrence Mahon.
http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=34&id=393
http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=34&id=393
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
No właśnie Primo ; ) Chłopaki po prostu nie robią osobnej jednostki treningowej o nazwie "drugi zakres". Z tekstu jasno wynika, że biegają na intensywnościach, które uznawane są za polski II zakres (3.15-3.50, zależnie od osoby). Ja gdybym miał odpowiednie warunki w lesie, też bym nie jeździł na stadion, aby biegać drugie zakresy. Biegam jednak po strasznym wertepach, na których nie da sie rozwinąć prędkości.
Wyraźnie widać, że trening G. Gajdusa jest mocno "kenijski". Chłopaki zależnie od samopoczucia biegną w 1 strefie intensywności, potem w drugiej, wciąż na komfortowych prędkościach, a jak mają chęć, to końcówkę biegną w trzeciej.
Wyraźnie widać, że trening G. Gajdusa jest mocno "kenijski". Chłopaki zależnie od samopoczucia biegną w 1 strefie intensywności, potem w drugiej, wciąż na komfortowych prędkościach, a jak mają chęć, to końcówkę biegną w trzeciej.
No to skomentuje. Bardzo mi sie podoba takie podejscie do biegnia w ogole. Co do drugiego zakresu to ja tez go nie lubie:)
A poza tym to mi szkoda goscia, ze nie ma czasu na zycie osobiste. Zastanawiam sie od ilu kilometrow tygodniowo zaczyna sie degradacja zycia prywatnego (rodzina, znajomi, praca, pozostale zainteresowania).
A poza tym to mi szkoda goscia, ze nie ma czasu na zycie osobiste. Zastanawiam sie od ilu kilometrow tygodniowo zaczyna sie degradacja zycia prywatnego (rodzina, znajomi, praca, pozostale zainteresowania).
- Arti
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4522
- Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
To zależy z jaką partnerką jest się związanym. Jeśli patrzy się w tym samym kierunku to km nie mają znaczeniapichotnik pisze:No to skomentuje. Bardzo mi sie podoba takie podejscie do biegnia w ogole. Co do drugiego zakresu to ja tez go nie lubie:)
A poza tym to mi szkoda goscia, ze nie ma czasu na zycie osobiste. Zastanawiam sie od ilu kilometrow tygodniowo zaczyna sie degradacja zycia prywatnego (rodzina, znajomi, praca, pozostale zainteresowania).
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Ale życie zawodowca na tym polega - na całkowitym podporządkowaniu swojego życia treningowi. Jeśłi ktoś chce osiagnąć jakieś wyniki to nie ma innego wyjścia.
Kenijczycy przecież prawie cały czas mieszkają w tych obozach.
Samotność długodystansowca - to nie przypadkowe połaczenie słów.
Kenijczycy przecież prawie cały czas mieszkają w tych obozach.
Samotność długodystansowca - to nie przypadkowe połaczenie słów.
Jak sie za dlugo patrzy w tym samym kierunku to mozna oberwac z flankiArti pisze: To zależy z jaką partnerką jest się związanym. Jeśli patrzy się w tym samym kierunku to km nie mają znaczenia
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 06 kwie 2008, 10:54
Brawo Heniu!!! Tak trzymaj! Życzę Ci coraz więcej sukcesów. Tak czytam i czytam myślę wspomni o kniei czy nie? A tu masz jest bieganie i jest też las:-) Super wywiad, gratuluję:-)))Pozdrawiam!Kolega z lasu...
-
- Stary Wyga
- Posty: 220
- Rejestracja: 11 gru 2001, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Też się nad tym zastanawiałem jadąc dzisiaj samochodem. Hmm 3,6mmola po półmaratonie ... można powiedzieć że Heniek bardzo szybko utylizuje kwas mlekowy i to jest optymistyczne spojrzenie na to zagadnienie. Jednak może podejść od drugiej strony i ku temu się skłaniam; podczas biegu tak się "wypłukał" z glikogenu że nie był w stanie pobiec końcówki (szybszym) tempem generującym wysokie zakwaszenie. Albo dokładniej końcówka biegu nie była biegnięta z wysokim wykorzystaniem glikogenu jako paliwa co objawiło się niskim zakwaszeniem.FREDZIO pisze:My z Nagórem chwilę się też zastanawialisy nad stosunkowo niskim zakwaszeniem po ukończeniu Półmaratonu. Nawet już na ten temat odbyłem rozmowy z Grzegorzem Gajdusem i Deckiem i opiszę w wolnej chwili ich komentarze.
OK pobiegł ładnie 1h02'59" ale nie wydaje mi się że przełoży to w Dębnie na 2h11' (1h03'+1h03'+5'). Wróżę mu 2h14'' (tfu tfu obym się mylił )
Jego prędkość półmaratońska jest lepiej wytrenowana niż maratońska.
Pamiętacie Renato Canova o tym opowiadał jak Stefano Baldini biegał 6x2000m a na koniec odcinek testowy 1200m. Przed Atenami, na ten ostatni odcinek 1200m Stefano pobiegł w 3:13, mając cos około 11.7 mmol, więc on wciąż miał wielka ilość glikogenu w paliwie i byliśmy pewni że jest gotowy.
FREDZIO czy możesz wrzucić komentarz Gajdusa? byłbym wdzięczny bo zweryfikuje to moje rozmyślania.
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Piotras, moje myślenie szło dokładnie w tym samym kierunku. Deck przedstawił trochę inną interpretację tego wyniku i może nam ją tu zaprezentuje. Ale zgadza się z tym, że niskie zakwaszenie może być spowodowane wypłukaniem glikogenu.
Nie bierzecie pod uwagę tego, że może Heniu jest dobre przygotowany na 42 a nie 21km?
- Nagor
- Ekspert/Trener
- Posty: 3438
- Rejestracja: 09 paź 2007, 17:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Słupsk
Zobaczymy. Ja trzymam za Heńka kciuki. Jedną z możliwości jest to, że maraton to jego docelowy, pasujący dystans. Pamiętam zresztą, że Heniek zakwaszał się zawsze nisko. Zastanawialiśmy się tylko z Adamem, i Piotras najwyraźniej też idzie w tym kierunku, czy gdyby wytrenować zdolność do wysokiego zakwaszenia na finiszu, Heniek nie byłby w stanie wygrać na końcu z Kenijczykami. Ostatnio największe maratony często kończą się sprinterskim finiszem.
-
- Stary Wyga
- Posty: 220
- Rejestracja: 11 gru 2001, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
Ja też mu oczywiści kibicuję. Podoba mi się to że Heniek pomimo maratońskiego treningu osiąga dobre rezultaty na bieżni. W zeszłym roku 1500m w 3'45'' wygląda to na ładny zapas prędkości.
Zwłaszcza, że Heniek coś wspominał o tym zakwaszeniu.
Ale Grzegorz, kiedy mierzy mi zakwaszenie na treningach mówi, że mam predyspozycje też do biegania szybkiego. Biegam czasami bardzo szybkie treningi, jak na długodystansowca, a mierzymy kwas mlekowy i mój organizm zachowuje się tak, jak gdyby nie reagował, tak niskie jest stężenie. Mam widać dużą szybkość a daptowania kwasu mlekowego.
Ale Grzegorz, kiedy mierzy mi zakwaszenie na treningach mówi, że mam predyspozycje też do biegania szybkiego. Biegam czasami bardzo szybkie treningi, jak na długodystansowca, a mierzymy kwas mlekowy i mój organizm zachowuje się tak, jak gdyby nie reagował, tak niskie jest stężenie. Mam widać dużą szybkość a daptowania kwasu mlekowego.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Co do testów Baldiniego przed Atenami.
To co innego jest zrobić 6x2000 z przerwami a co innego biec godzinę na maksa bez przerwy i potem musieć przyspieszyć? Skąd niby Heniek miał jeszcze przyspieszyć? Z czego? Maraton i Półmaraton (zresztą każda konkurencja biegowa) to przecież nie są konkurencje gdzie decyduje finisz którego tempo jest znacznie wyższe niż całego wyścigu? Ostatni kilometr i tak biegli po 2:40. Grzegorz Gajdus powiedział, że też miał takie zakwaszenie po połówce.
Do każdego dystansu jest przypisane końcowe "średnie" zakwaszenie.
To nie przypadek, że w USA ich bieg ciągły wykonywany jest w tempie godzinnego wyścigu w którym zakwaszenie kształtuje się w okolicach 4 mmol.
W tym artykule: http://bieganie.pl/?show=1&cat=15&id=177
Widać jak Canova trenuje swoich zawodników w taki sposób aby utrzymać stałe zakwaszanie się w wyścigu który trwa X minut inne jest zakwaszenie na 3 tys, 5 tys, 10 tys.
W ogóle to na moim komputerze leży od dawna druga część tego tekstu dotycząca stricte treningu siłowego. Takiego specyficznego obwodowego biegowego treningu siłowego. Wrzucimy pewnie po Dębnie.
To co innego jest zrobić 6x2000 z przerwami a co innego biec godzinę na maksa bez przerwy i potem musieć przyspieszyć? Skąd niby Heniek miał jeszcze przyspieszyć? Z czego? Maraton i Półmaraton (zresztą każda konkurencja biegowa) to przecież nie są konkurencje gdzie decyduje finisz którego tempo jest znacznie wyższe niż całego wyścigu? Ostatni kilometr i tak biegli po 2:40. Grzegorz Gajdus powiedział, że też miał takie zakwaszenie po połówce.
Do każdego dystansu jest przypisane końcowe "średnie" zakwaszenie.
To nie przypadek, że w USA ich bieg ciągły wykonywany jest w tempie godzinnego wyścigu w którym zakwaszenie kształtuje się w okolicach 4 mmol.
W tym artykule: http://bieganie.pl/?show=1&cat=15&id=177
Widać jak Canova trenuje swoich zawodników w taki sposób aby utrzymać stałe zakwaszanie się w wyścigu który trwa X minut inne jest zakwaszenie na 3 tys, 5 tys, 10 tys.
W ogóle to na moim komputerze leży od dawna druga część tego tekstu dotycząca stricte treningu siłowego. Takiego specyficznego obwodowego biegowego treningu siłowego. Wrzucimy pewnie po Dębnie.