wojtek pisze:Kadrowicze powinni skorzystac z ofert forumowych ekspertow i bezwarunkowo dostosowac sie do ich planow treningowych
Zasada prosta - kto najwyzej wylicytuje ten bedzie mial prawo trenowac wybranego zawodnika.
No to chyba akurat rzecz jak najbardziej naturalna? Jesli Arab z Abu Dhabi kupuje sobie Manchester City, czy tez Zyd z Rosji ma kaprys kupic sobie londynski klub Chelsea - to oczywiste, ze moga wplywac na to, jak trenuja kopacze w tych zespolach? Kto placi ten wymaga.
A jesli H. Szostowi nie podoba sie, ze polscy podatnicy oceniaja jego wystep w Rio, jest bardzo prosty sposob na unikniecie tego - wystarczy, ze przestanie siegac im do kieszeni, i sam zacznie placic za swoje zabawy biegowe.
KrzysiekJ pisze:
Jeśli sportowiec nie jest w stanie znaleźć się w pierwszej piątce, to powinien iść do pługa, zamiast bez sensu kręcić się po stadionach...
Poza Toba, to NIKT w tym watku nie pisal o pierwszej piatce na mecie. Problemem jest to, ze skoro w Rio H. Szost wystartowal w maratonie, to konkurencja ta wymaga przebiegniecia 42 km - nikogo nie obchodzi, ze on przygotowywal sie do biegu na 25 czy 30 km.
A to cale glaskanie po glowce, typu: "Heniu! Dales z siebie wszystko!", "Heniu jestem dumna, w Tokio bedzie lepiej!" jest zenujace. H. Szost nie ukonczyl konkurencji w ktorej bral udzial, pobiegl zawody na 30 km. Przy takim podejsciu, to niemal na pewno udzielajacy sie w tym watku Rolli, gdyby wystartowal, to przez pierwsze 800-1000 m bylby pierwszy, a potem zszedlby z trasy, aby sie za bardzo nie spocic.
Nie wykluczam, ze nawet ja, stojac na starcie z maratonska czolowka, potrafilbym prowadzic cala stawke przez 180-200 metrow? Czy rowniez wtedy komentatorzy pisaliby "Ach! Jaki wspanialy, zupelnie nieznany Robert z Polski! Prowadzil czolowke maratonska przez 200 metrow! Dal z siebie wszystko! Musimy wyslac go do Tokio, na pewno bedzie lepiej - mozliwe, ze przebiegnie juz 230 metrow! To prawdziwy wzor do nasladowania!"?
Powtorze - skoro H. Szost biegl z orlem na piersi, mial obowiazek skonczyc bieg w ktorym bral udzial. Nie bylo tam zawodow na 30 km - mial do przebiegniecia dystans maratonski. Jak pobiegnie dla pieniedzy z logo Orlen, niech sobie schodzi z trasy ile razy chce.
Dopiero dzisiaj zobaczylem zdjecie Iranczyka konczacego maraton w Rio - do mety dotarl doslownie na kolanach, niemalze czolgajac sie.
To mlody czlowiek - pierwszy raz wystapil w takich zawodach, wiedzial, ze mozliwe iz jest to jedyna okazja w zyciu, aby skonczyc olimpijski maraton reprezentujac swoj kraj, wiec dal z siebie wszystko. No a goral z Muszyny to stary rutyniarz - mimo tego co opowiada o swoim zaangazowaniu, to takiego podejscia nie dostrzegam. Wystepy na Igrzyskach juz mial - najdwidoczniej przekalkulowal sobie, po co konczyc bieg, skoro kasa przez to nie bedzie wieksza?
To w sumie bardzo racjonalne podejscie ekonomiczne - minimalizacja wydatku energetycznego, ale po co bylo go tam wysylac? Nie pamietam specjalnie wielu wystepow H. Szosta, jedynie te "duze" zawody:
- IO Pekin - dobiegl;
- Mistrz. Europy Barcelona - zszedl z trasy;
- IO Londyn - dobiegl;
- Mistrz. Europy Zurich - zszedl z trasy;
- IO Rio - zszedl z trasy;
To wyraznie pokazuje, ze to nie jest wyjatkowe zachowanie - im wiecej H. Szost ma doswiadczenia, tym bardziej kalkuluje, czy "oplaca" mu sie konczyc.
Skoro jednak nie ma ochoty finalizowac swoich startow, niech zajmie sie czyms innym? Wielokrotnie podkreslal, ze lubi strzelac do zwierzat - aktualnie Min. Srodowiska potrzebuje zabic 40 tys. dzikow, ktore sa problemem na Podlasiu, a tamtejsze kola lowieckie nie daja sobie z tym rady. Moze zamiast uprawiac bieg na 30 km., H. Szost powienie tam pojechac i zastrzelic ze 100-200 dzikich swin? Nie dosc, ze zaspokoi swoje żądze, dodatkowo ta aktywnosc bedzie bardziej pozyteczna, anizeli jego wycieczka do Rio.