
"Tytus powinien być wam wdzięczny" - Canova o Bieganie.pl
- ioannahh
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1309
- Rejestracja: 20 cze 2010, 20:27
- Życiówka na 10k: 39:46
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: sopot
- Kontakt:
Adam, daj spokój, z czego Ty się w ogóle tłumaczysz? Zawsze znajdą się malkontenci, którzy będą gadać, że oni na Twoim miejscu to to i tamto... tylko że oni sami nic nie robią.

Szacun i gratulacje, jesteś super!

Szacun i gratulacje, jesteś super!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 28 lis 2008, 15:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Po pierwsze odpowiedz na malkontentach, którzy zawsze będę narzekać.
Troszkę nie rozumiem sytuacji w której na forum próbuje się dyskutować podając rzeczowe argumenty i przerywnikami takiej właśnie rzeczowej dyskusji są jakieś "bzdety" o choćby moim rozgoryczeniu czy charakterze malkontenta. (zresztą warto spojrzeć na stopkę osoby piszącej o moim rozgoryczeniu
)
Wracając jednak do sedna sprawy.
Adam orientujesz się na pewno w amerykańskim bieganiu i znasz pewnie choćby grupę Hansons.
Jeżeli chodzi o determinacje to trudno mi zrozumieć co ona ma wspólnego z tym tematem.
Z tego co zrozumiałem to chłopak po 3 miesiącach nabiegał 3:39, więc tu bardziej chodzi o talent a nie wieloletnie poświęcenie.
Dodatkowo chyba znasz kilka faktów dotyczących Kenijczyków, które wyróżniają ich choćby genetycznie na tle Europejczyków.
No i na koniec nie rozumiem o co chodzi z tą lepianką?? Jaka jest różnica pomiędzy treningiem 2 razy dziennie (objętość ok. 200km) mieszkając w lepiance, a w hotelu w Sankt Moritz czy Font Romeu?? Jedyne co do mnie przemawia za takim krokiem to trenowanie w bardzo mocnych grupach i pewnie dlatego Jack zrobił taki postęp. (naturalnie dociągnął do najlepszych)
Troszkę nie rozumiem sytuacji w której na forum próbuje się dyskutować podając rzeczowe argumenty i przerywnikami takiej właśnie rzeczowej dyskusji są jakieś "bzdety" o choćby moim rozgoryczeniu czy charakterze malkontenta. (zresztą warto spojrzeć na stopkę osoby piszącej o moim rozgoryczeniu

Wracając jednak do sedna sprawy.
Adam orientujesz się na pewno w amerykańskim bieganiu i znasz pewnie choćby grupę Hansons.
Jeżeli chodzi o determinacje to trudno mi zrozumieć co ona ma wspólnego z tym tematem.
Z tego co zrozumiałem to chłopak po 3 miesiącach nabiegał 3:39, więc tu bardziej chodzi o talent a nie wieloletnie poświęcenie.
Dodatkowo chyba znasz kilka faktów dotyczących Kenijczyków, które wyróżniają ich choćby genetycznie na tle Europejczyków.
No i na koniec nie rozumiem o co chodzi z tą lepianką?? Jaka jest różnica pomiędzy treningiem 2 razy dziennie (objętość ok. 200km) mieszkając w lepiance, a w hotelu w Sankt Moritz czy Font Romeu?? Jedyne co do mnie przemawia za takim krokiem to trenowanie w bardzo mocnych grupach i pewnie dlatego Jack zrobił taki postęp. (naturalnie dociągnął do najlepszych)
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Nie Wojtek, to nie tylko trenowanie w mocnych grupach, choć oczywiście to jest bardzo ważne.
To wieloletnie przebywanie na wysokości.
To możliwość całorocznego treningu, choć w porze deszczowej nie jest fajnie ale mimo wszystko jest pewnie bardziej optymistycznie niż u nas w trakcie roztopów a jeśli masz grupę to masz naturalny motywator.
To absolutna alienacja, wyobcowanie z innych spraw, skupienie tylko na treningu.
Poświęcenie to jest podstawowa kwestia, wydaje mi się, że to jest element którego nie rozumiemy.
Z osób które znam chyba tylko Karolina Jarzyńska tego doświadczyła.
Dlaczego myślisz kategoriami: "Jak ten Kenijczyk pobiegł 3:39 po trzech miesiacach treningu" ? Nie jesteś Kenijczykiem.
Myśl kategoriami: "Jak ten Nowozelandczyk sprawił, że jest w tym roku 36 na litach na 5000m" ?
Myślisz skrótami. Super trening! Genetyka! Doping! A nie myślimy o poświęceniu.
Robertson przeniósł się do Kenii. Ok, mieszka w jakimś domku, trochę lepszym niż lepianka. Ale Kenijczycy mieszkają w warunkach takich na jakich stać nawet niezamożnych Polaków. Tutaj jest przykład takich warunków: http://bieganie.pl/img/oboz/2013/kenia/eddahome.jpg
To kosztuje: 20 zł za miesiąc. Jedzenie, ugali - to znowu 20 zł za miesiąc. Dostęp do siłowni u Lorny 40 zł za miesiąc. Żyjesz z wypasem za 100 zł za miesiąc. Teraz tylko trzeba jechać i trenować.
Jest ktoś chętny?
To wieloletnie przebywanie na wysokości.
To możliwość całorocznego treningu, choć w porze deszczowej nie jest fajnie ale mimo wszystko jest pewnie bardziej optymistycznie niż u nas w trakcie roztopów a jeśli masz grupę to masz naturalny motywator.
To absolutna alienacja, wyobcowanie z innych spraw, skupienie tylko na treningu.
Poświęcenie to jest podstawowa kwestia, wydaje mi się, że to jest element którego nie rozumiemy.
Z osób które znam chyba tylko Karolina Jarzyńska tego doświadczyła.
Dlaczego myślisz kategoriami: "Jak ten Kenijczyk pobiegł 3:39 po trzech miesiacach treningu" ? Nie jesteś Kenijczykiem.
Myśl kategoriami: "Jak ten Nowozelandczyk sprawił, że jest w tym roku 36 na litach na 5000m" ?
Myślisz skrótami. Super trening! Genetyka! Doping! A nie myślimy o poświęceniu.
Robertson przeniósł się do Kenii. Ok, mieszka w jakimś domku, trochę lepszym niż lepianka. Ale Kenijczycy mieszkają w warunkach takich na jakich stać nawet niezamożnych Polaków. Tutaj jest przykład takich warunków: http://bieganie.pl/img/oboz/2013/kenia/eddahome.jpg
To kosztuje: 20 zł za miesiąc. Jedzenie, ugali - to znowu 20 zł za miesiąc. Dostęp do siłowni u Lorny 40 zł za miesiąc. Żyjesz z wypasem za 100 zł za miesiąc. Teraz tylko trzeba jechać i trenować.
Jest ktoś chętny?
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Psy szczekają a karawana idzie dalej.
Zastanawiam się co skłania ludzi do krytykowania kogoś za to, że chce pomóc komuś. Wydaje mi się, że to jest bardziej chęć zaistnienia i się dowartościowania, niż szczera troska. Taki człowiek nazwijmy go "Prawdziwy Polak", nawet nie zdaje sobie sprawę, że jedynym celem jego wypowiedzi jest jego nieuświadomione pragnienie bycia postrzeganym przez innych jako zatroskany społecznik. Panowie "Prawdziwi Polacy" przemawia przez was próżność. Jak chcecie komuś w Polsce pomóc to pomóżcie i przestańcie szczekać.

Zastanawiam się co skłania ludzi do krytykowania kogoś za to, że chce pomóc komuś. Wydaje mi się, że to jest bardziej chęć zaistnienia i się dowartościowania, niż szczera troska. Taki człowiek nazwijmy go "Prawdziwy Polak", nawet nie zdaje sobie sprawę, że jedynym celem jego wypowiedzi jest jego nieuświadomione pragnienie bycia postrzeganym przez innych jako zatroskany społecznik. Panowie "Prawdziwi Polacy" przemawia przez was próżność. Jak chcecie komuś w Polsce pomóc to pomóżcie i przestańcie szczekać.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 21 paź 2012, 11:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jakiś czas temu na konkurencyjnym portalu podrzucono artykuł, który opierał się na tezie "Polskie biegi dla polskich biegaczy". Oczywiście pojawił się argument, że jeszcze nie tak dawno, to nasi sportowcy - jako ci biedni - jeździli na zachód i wygrywali dolary. Pojawiły się głosy za tym, aby w trakcie biegu tworzyć oddzielne klasyfikacje i to w tych "naszych" dawać nagrody finansowe, a w generalce "rzeczówki".
Czytałem książkę "Dogonić Kenijczyków". Zadziwiające, jak ta książka jest zbieżna z tym, co Adam opisywał po ostatnim obozie w Kenii. Kenijscy biegacze wywodzą się z biednych, wiejskich rodzin. Dla nich bieganie to nobilitacja. Robią to bo mogą odmienić swój los. Życie - wg naszych standardów - mają żebracze. Mieszkają w blaszakach, załatwiają się wprost do spam. Przeżycie miesiąca w takich warunkach to raptem kilka dolarów. Oni robią wszystko, aby się przebić. Ktoś kto ich wyłapie, wspomoże (wyśle na zagraniczny bieg!) jest dla nich wybawcą od życia biedaka. To co autor opisał w tej książce sprawiło, że zupełnie inaczej teraz patrzę na Kenijczyków na naszych biegach. Oczywiście rozumiem: polski portal, wspierajcie "naszych" sportowców. Ale tak z drugiej strony, to nie ma za bardzo czego wspierać. LA szału w tv nie robi. Każdy organizator życzyłby sobie po prostu rekordu świata na każdym mitingu. Ktoś "od nas" ćwiczy 7 dni w tygodniu i jest zmotywowany. No ok. Tyle, że Kenijczyk ćwiczy tak 2 razy dziennie, nie pracując, regenerując się i jedząc zdrowo. Nasz biegacz będzie chodził na uczelnię, do pracy, od święta wciągnie fastfooda. W końcu odpuści trening bo życie go do tego zmusi, bo będzie musiał odwieźć dziecko do przedszkola.
A czy to nie powinno być tak, że wygrywa lepszy? Skoro ktoś "trenuje" biegając do szkoły od maleńkiego, to dlaczego chcemy negować fakt, że jest po prostu lepszy od najlepszego z nas? Motywację mają niesamowitą. Każda wygrana zbliża do zakupu upragnionej krowy, pola kukurydzy i rozklekotanego samochodu. Kto z nas ma takie cele? Kto przeżyje za tysiaka cały rok? A większość z nich wraca po wyścigu do siebie i dalej żyje tak jak żyła. Takich, którym się udało wygrać dużo kasy, wybudować hotel i zmienić swoje życie jest niewielu. Większość z nich, jeśli wyjeżdża na zachód jest "dymana" przez menadżerów dzięki uczciwemu układowi fifty-fifty.
Projekty mające wspierać "naszych" to wyrzucanie kasy. Ile my kasy wydaliśmy na piłkę kopaną i co? Jest sukces? Kto w naszej "cywilizacji" opiera swoje życie na sporcie? Z tego nie da się dobrze wyżyć, potem trzeba do końca życia uczyć "włefu" - tak kończy większość sportowców. Najważniejszą wygraną będzie, gdy ogólny poziom aktywności społeczeństwa się podniesie.
... jeszcze im zazdroszczą, że ktoś ich wsparł kilkoma stówkami.
Czytałem książkę "Dogonić Kenijczyków". Zadziwiające, jak ta książka jest zbieżna z tym, co Adam opisywał po ostatnim obozie w Kenii. Kenijscy biegacze wywodzą się z biednych, wiejskich rodzin. Dla nich bieganie to nobilitacja. Robią to bo mogą odmienić swój los. Życie - wg naszych standardów - mają żebracze. Mieszkają w blaszakach, załatwiają się wprost do spam. Przeżycie miesiąca w takich warunkach to raptem kilka dolarów. Oni robią wszystko, aby się przebić. Ktoś kto ich wyłapie, wspomoże (wyśle na zagraniczny bieg!) jest dla nich wybawcą od życia biedaka. To co autor opisał w tej książce sprawiło, że zupełnie inaczej teraz patrzę na Kenijczyków na naszych biegach. Oczywiście rozumiem: polski portal, wspierajcie "naszych" sportowców. Ale tak z drugiej strony, to nie ma za bardzo czego wspierać. LA szału w tv nie robi. Każdy organizator życzyłby sobie po prostu rekordu świata na każdym mitingu. Ktoś "od nas" ćwiczy 7 dni w tygodniu i jest zmotywowany. No ok. Tyle, że Kenijczyk ćwiczy tak 2 razy dziennie, nie pracując, regenerując się i jedząc zdrowo. Nasz biegacz będzie chodził na uczelnię, do pracy, od święta wciągnie fastfooda. W końcu odpuści trening bo życie go do tego zmusi, bo będzie musiał odwieźć dziecko do przedszkola.
A czy to nie powinno być tak, że wygrywa lepszy? Skoro ktoś "trenuje" biegając do szkoły od maleńkiego, to dlaczego chcemy negować fakt, że jest po prostu lepszy od najlepszego z nas? Motywację mają niesamowitą. Każda wygrana zbliża do zakupu upragnionej krowy, pola kukurydzy i rozklekotanego samochodu. Kto z nas ma takie cele? Kto przeżyje za tysiaka cały rok? A większość z nich wraca po wyścigu do siebie i dalej żyje tak jak żyła. Takich, którym się udało wygrać dużo kasy, wybudować hotel i zmienić swoje życie jest niewielu. Większość z nich, jeśli wyjeżdża na zachód jest "dymana" przez menadżerów dzięki uczciwemu układowi fifty-fifty.
Projekty mające wspierać "naszych" to wyrzucanie kasy. Ile my kasy wydaliśmy na piłkę kopaną i co? Jest sukces? Kto w naszej "cywilizacji" opiera swoje życie na sporcie? Z tego nie da się dobrze wyżyć, potem trzeba do końca życia uczyć "włefu" - tak kończy większość sportowców. Najważniejszą wygraną będzie, gdy ogólny poziom aktywności społeczeństwa się podniesie.
... jeszcze im zazdroszczą, że ktoś ich wsparł kilkoma stówkami.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 303
- Rejestracja: 28 lis 2008, 15:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Powiem szczerze, że jak czytam wypowiedzi kolegi zoltana to odechciewa mi się dyskutować.
Nie wiem skąd ta wiedza psychologiczna, ale gratulacje za interpretacji osobowości bez konieczności poznania osoby.
Zoltan możesz wytłumaczyć mi swój podpis zachęcający do dyskutowania?? Warto wiedzieć, że argumenty ad-persona nie służą dyskusji, więc warto przemyśleć to co piszesz szczególnie nie znając drugiej osoby.
Pozdrawiam.
Nie wiem skąd ta wiedza psychologiczna, ale gratulacje za interpretacji osobowości bez konieczności poznania osoby.

Zoltan możesz wytłumaczyć mi swój podpis zachęcający do dyskutowania?? Warto wiedzieć, że argumenty ad-persona nie służą dyskusji, więc warto przemyśleć to co piszesz szczególnie nie znając drugiej osoby.
Pozdrawiam.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Wojtek, jak możesz. To ZoltaR a nie żaden Zoltan !!!! Zoltar, szef Spectry. Nie ogladałeś Załogi "G" ?
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Wojtek87 przecież to nie było o tobie. To była taka generalna uwagaWojtek87 pisze:Powiem szczerze, że jak czytam wypowiedzi kolegi zoltana to odechciewa mi się dyskutować.

Ale skoro wziąłeś ją do siebie, no cóż widać musi być coś na rzeczy.
Ale jeśli dzięki temu przestaniesz wylewać z siebie te żale... czy jak wolisz "dyskutować", to ja jestem kontent.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
-
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 21 sty 2008, 08:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
To się outsourcing nazywa, ja bym Tytusa do Polski "sprowadzała" migusiem...eeee...biegusiem.
Adamowi zaś premię za risercz i to z podatków.
Adamowi zaś premię za risercz i to z podatków.
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Wojtek87 ja rozumiem twoje intencje. Czerpiąc z własnego doświadczenia życiowego, chcesz zwrócić uwagę na powszechnie znany fakt braku szkolenia oraz sensownego finansowania szkolenia sportowców w Polsce w tym w szczególności lekkoatletów. To pięknie. Jednak robienie tego w wątku w którym ktoś się pochwalił, że skutecznie pomógł młodemu Kenijczykowi to nie jest ani dobry pomysł ani dobre miejsce.
Tym bardziej twoje uwagi były nie na miejscu, bo akurat Adamowi trudno zarzucić, że nic nie robi dla polskiej lekkoatletyki, w końcu krytykujesz działania człowieka, który był współinicjatorem np. BBL. I chociaż BBL jest skierowany do amatorów i to raczej na początku przygody z bieganiem, to jednak daje też pewne korzyści trenerom. Po pierwsze dostają za zajęcia niewielkie pieniążki a po drugie czują, że ich wiedza i umiejętności jednak komuś mogą służyć.
Tym bardziej twoje uwagi były nie na miejscu, bo akurat Adamowi trudno zarzucić, że nic nie robi dla polskiej lekkoatletyki, w końcu krytykujesz działania człowieka, który był współinicjatorem np. BBL. I chociaż BBL jest skierowany do amatorów i to raczej na początku przygody z bieganiem, to jednak daje też pewne korzyści trenerom. Po pierwsze dostają za zajęcia niewielkie pieniążki a po drugie czują, że ich wiedza i umiejętności jednak komuś mogą służyć.
Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Dobrze pokazane są warunki tam panujące w filmiku którzy zrobili organizatorzy z Franfurtu na temat zawodników którzy pobiegną u nich w maratonie.
Chyba cały film jest zrobiony w Iten i Edoret.
http://www.bmw-frankfurt-marathon.com/d ... ideos.html
To ten drugi od góry, pod tytułem:Zu Gast bei Top-Athleten - powered by Air France
Chyba cały film jest zrobiony w Iten i Edoret.
http://www.bmw-frankfurt-marathon.com/d ... ideos.html
To ten drugi od góry, pod tytułem:Zu Gast bei Top-Athleten - powered by Air France
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Jako ciekawostka, Tytus był pierwszy na kenijskich kwalifikacjach na przeszkodach i jedzie na Mistrzostwa Świata Juniorów do Eugene.
Mówi, że jedzie po złoto
Mówi, że jedzie po złoto

- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Tak, no niestety "tylko" srebro. Ale jakoś wyglądał na podmeczonego, nie widziałem tego dynamitu, który widać było chocby w Kenii.