jackonet pisze:Scott Jurek w swojej książce opisując rywali z jakimi przyjdzie się mu zmierzyć podczas Spartathlonu 2007, wyliczył Polaka /Piotr Kuryło/, któremu nie dawał jednak większych szans na zwycięstwo właśnie z powodu dotarcia Polaka do Grecji via Watykan na nogach z przyczepionym z tyłu przerobionym dziecięcym wózkiem, wypełnionym, potrzebnym do wielodniowej egzystencji pod gołym niebem, ekwipunkiem.
Podczas wyścigu Jurek gonił z niedowierzaniem /nigdy nikt na tym etapie tras Ultra nie dotrzymał mu kroku/ Kuryłę niemal 200km! Po czym najszybciej /tempo/ jak mógł go minął i rzucił: "dobra robota"
No tak, kurcze, powinienem był zerknąć czy Scott coś o nim pisał ale kiedy miałem książkę to nie miałem siły jej dokładnie przeczytać (dla mnie na razie nudna, więc przelatywałem raczej szybko, może przy kolejnym z nią kontakcie będzie lepiej) a teraz nie mogę znaleźć.
klosiu.
"niepotrzebnie egzaltowany".
Nie wiem czy potrzebnie czy nie, ja pisząc go tak to czułem, pewnie się po prostu tak egzaltuję.

Rozumiem, że są jakieś obowiązujące prawa i zasady, sterujące człowiekiem który "decyduje się na wyprawę życia", zwykłe ludzkie zasady typu zniechęcenie, zmęczenie nie obowiązują. No tak, kurcze, proste. Wystarczy, że się zdecyduję i od razu będę w stanie pokonać świat, to dzięki za rade, tak zrobię następnym razem.
Mimo wszystko rowerem w ukraińskie Karpaty to nie to samo co pieszo dookoła świata.
Jakaś bijatyka rzeczywiście tam była, spotkałem dzisiaj Piotra i twierdzi, że poczuł, że znieważany jest on i jego żona.
I tak jak Scott podpisywał książki tak dzisiaj Piotr, który chwilę po tym odpłynął.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.