Lagat jak dobre wino
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
No cóż. Kiedy naszym zawodnikom w biegu na 5000m grozi korespondencyjny dubel, bo na realny nie ma szans z powodu poziomu jaki reprezentują, a który wyklucza ich z udziału w prestiżowych mitingach, to poprawa szybkości na końcówkach mogłaby co najwyżej zapobiec zdublowaniu.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13682
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
I dokladnie widac na koncu, jak Lagat ma gdzies ten tajemniczy luz i wali silowo nogami i wygrywa. Szybkosciowiec!
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13151
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Niech moc będzie z tobą, a żadna tajemnica nie będzie ci straszna.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13682
- Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
- Życiówka na 10k: 33:40
- Życiówka w maratonie: 2:39:05
Amen.yacool pisze:Niech moc będzie z tobą, a żadna tajemnica nie będzie ci straszna.
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 889
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
zgadzam się. Niestety.fotman pisze:Głupio jest cytować samego siebie, ale robię to, gdyż wszyscy cytują drugie zdanie, pomijają pierwsze, które jest istotniejsze.fotman pisze:Podstawa sukcesu to talent i mądrze ustawiony trening, który rozwijając wytrzymałość, nie gasi szybkości.
Na luz w nogach trzeba ciężko zapracować.
Co do naszych czołowych długodystansowców, to:
1. albo nie mają talentu i ich osiągnięcia są wypracowane żmudną pracą,
2. albo są "zadziabani" monotonną pracą wytrzymałościową.
W pierwszym przypadku- OK, talentu nie ma, szacunek za pracowitość.
W drugim przypadku- trenerzy na kursy i szkolenia, żeby nie psuli kolejnych pokoleń.
Ogólnie rzecz biorąc, to dla mnie długie dystanse w Polsce to kompletna porażka. Jeżeli na 5000m, mało kto zbliża się do wyników osiąganych przez Polaków w latach 60-tych XX wieku, to o czym my mówimy? A wtedy nie było tartanu, odżywek, obozów klimatycznych w RPA i USA, rehabilitantów, dietetyków, wspaniałych butów z systemami i innych cudów na kiju...
Co do polskich sprinterów, moje zdanie jest zbliżone. Kilkunastu byczków w szkoleniu centralnym, z których tylko dwóch, aj waj, schodzi poniżej 10,3s/100m.
I to powszechne przekonanie, że im się wszystko po prostu należy.
Nasze podatki wywalone w błoto. Lepiej przeznaczyć te pieniądze na wspomaganie sportu dzieci i młodzieży.
Jest za wygodnie, dlatego IMO mają przekonanie, że wszystko im się należy. Pamiętam żale czołowego znanego polskiego maratończyka. Żale, bo jakiejś formy skruchy nie widziałem. Wystarczy przeczytać Perfect Mile, historię Grete Waitz itd., aby się przekonać, że te gwiazdy biegały, trenowały, PRACOWAŁY, dojeżdżały do tej pracy, a mimo to (albo dzięki temu) zostali gwiazdami.
A tutaj mamy wszystko na tacy i ... tyle.
Oczywiście trzeba to połączyć z nieudolnością systemu treningowego, o czym piszecie tutaj. Plus z świetnym opisem kolegi Yacool'a o ciężkiej pracy a jej efektywności. Wszystko się łączy ze sobą.