Global Sports Communication - rozmowa z Josem Hermensem
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Ostatnie dwa akapity sa super i takie optymistyczne.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 683
- Rejestracja: 04 maja 2008, 21:35
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Z lasu w TG
Samo słowo marketing kojarzy mi się niedobrze bo nie lubię reklam, lobbingu i głupiego wciskania ludziom czegoś co tak naprawdę nie jest dobre.
Nic nie umiem i nic nie wiem, jestem matoł bity w ciemię...
- bebej
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2102
- Rejestracja: 01 lis 2004, 09:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Przeźmierowo koło Poznania
- Kontakt:
Czyli co? Sport albo lekka sa złe? Ja tam marketingowcem nie jestem i nie chce byc - wydaje mi się, że to strasznie nudna i ciezka praca, ale wiele dobrego moze z niej wypływac, choć sa pewnie ciemne strony - patrz film Jerry Maguire z Tomem Cruissem - chyba wszyscy znają a jesli nie to wklejam streszczenie.
Bohater filmu to świetnie zarabiający i uznany agent sportowy. Pewnego dnia buntuje się przeciwko zakłamaniu, bezduszności i zachłanności ludzi z branży. W jednej chwili traci pracę, przyjaciół i klientów. Maguire nie zamierza się jednak poddawać.
Bohater filmu to świetnie zarabiający i uznany agent sportowy. Pewnego dnia buntuje się przeciwko zakłamaniu, bezduszności i zachłanności ludzi z branży. W jednej chwili traci pracę, przyjaciół i klientów. Maguire nie zamierza się jednak poddawać.
- Erelen
- Stary Wyga
- Posty: 158
- Rejestracja: 06 gru 2008, 22:57
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Sama praca nudna raczej nie jest. No chyba, że wyjątkowo nie lubisz kombinować i myślećbebej pisze:Czyli co? Sport albo lekka sa złe? Ja tam marketingowcem nie jestem i nie chce byc - wydaje mi się, że to strasznie nudna i ciezka praca, ale wiele dobrego moze z niej wypływac,

[url=http://runmania.com/rlog/?u=Galakar][img]http://runmania.com/f/0bc2281cee6042c96b80b75dba0be126.gif[/img][/url]
http://erelen.blog.onet.pl/
http://erelen.blog.onet.pl/
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13132
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Analizując tekst od tyłu:
Jos jest pasjonatem. Jeśli nie można zostać kosmonautą, to nie znaczy od razu, że nie da się być w branży bliżej księżyca od samego nawet Gagarina. Hermes nie mógł rozwinąć własnej kariery sportowej ale rozwinął i rozwija kariery innych. To fakt.
Trudno jest natomiast ustosunkować się do jego rewelacji odnośnie złowrogiej, 15% doli zza wschodniej granicy. Każdy menedżer musi zdawać sobie sprawę, że eksploatacyjne podejście do człowieka jest krótkoterminowe. Jos Ameryki nie odkrywa i każdy szanujący się człowiek, który żyje z tak specyficznej promocji, o tym dobrze wie. Tu trzeba byś sceptycznym, bo firma Josa jest, jakby nie patrzeć, potentatem na rynku.
Pieniądze: oczywiście bez nich nie ma biznesu. Bez kasy idealizm staje się jałową mrzonką.
Zapewnienie zawodnikowi optymalnych warunków do trenowania i startowania jest celem samym w sobie. Pokłosiem takiej polityki jest rozwój i rekordy. Te ostatnie niestety mogą wzbudzać kontrowersje. O tym wspominał w innym wątku Wojtek, pisząc o pasztecie z zająca a' propos bitych przez Hailego rekordów świata.
Pokusa przyłożenia palca do poprawy światowego standardu jest ogromna (Dubaj, Hengelo, Berlin). Składa się na to, po pierwsze presja mediów i po drugie sama ciekawość żywo zainteresowanych lekką atletyką ludzi. Poszukiwania granic ludzkich możliwości, przy zapewnieniu jeśli mogę się tak wyrazić, technicznego absolutu może stać się pewnego rodzaju mantrą.
Jos dysponuje imponującym zapleczem na całym świecie. Gdy zacznie padać śnieg w Etiopii, to można przenieść "nagorowe" odcinki do Meksyku. To nie stanowi żadnego problemu i to, aż bije z tego wywiadu.
Ellen Van Langen - "(...) staramy się ocenić na podstawie innych danych, choćby stylu biegu, jaki ktoś ma w sobie potencjał. "
Jakiś czas temu podczas zawodów na Olimpii spotkałem Bebeja. Powiedziałem wówczas, że przyszedłem popatrzeć na zawody, bo a nóż znajdę kogoś kto ładnie biega. Na to on zripostował, że tu się biega szybko, a nie ładnie. Śmiałem się wtedy ale refleksja przyszła po czasie. Co do pierwszego to można mieć pewne wątpliwości ale niech mu będzie, że tam biegało się szybko. Co do drugiego, to ma w pełni rację. Tam nie biegało się ładnie. Van Langen i Hermes nie mieliby czego szukać na Olimpii, bo "inne dane" o których wspomina Ellen sprowadzają się po prostu do techniki biegu. To jest pierwszy kontakt, kontakt wzrokowy w akcji. I tym sugerują się ci ludzie, a nie analizą wyników.
Jos jest pasjonatem. Jeśli nie można zostać kosmonautą, to nie znaczy od razu, że nie da się być w branży bliżej księżyca od samego nawet Gagarina. Hermes nie mógł rozwinąć własnej kariery sportowej ale rozwinął i rozwija kariery innych. To fakt.
Trudno jest natomiast ustosunkować się do jego rewelacji odnośnie złowrogiej, 15% doli zza wschodniej granicy. Każdy menedżer musi zdawać sobie sprawę, że eksploatacyjne podejście do człowieka jest krótkoterminowe. Jos Ameryki nie odkrywa i każdy szanujący się człowiek, który żyje z tak specyficznej promocji, o tym dobrze wie. Tu trzeba byś sceptycznym, bo firma Josa jest, jakby nie patrzeć, potentatem na rynku.
Pieniądze: oczywiście bez nich nie ma biznesu. Bez kasy idealizm staje się jałową mrzonką.
Zapewnienie zawodnikowi optymalnych warunków do trenowania i startowania jest celem samym w sobie. Pokłosiem takiej polityki jest rozwój i rekordy. Te ostatnie niestety mogą wzbudzać kontrowersje. O tym wspominał w innym wątku Wojtek, pisząc o pasztecie z zająca a' propos bitych przez Hailego rekordów świata.
Pokusa przyłożenia palca do poprawy światowego standardu jest ogromna (Dubaj, Hengelo, Berlin). Składa się na to, po pierwsze presja mediów i po drugie sama ciekawość żywo zainteresowanych lekką atletyką ludzi. Poszukiwania granic ludzkich możliwości, przy zapewnieniu jeśli mogę się tak wyrazić, technicznego absolutu może stać się pewnego rodzaju mantrą.
Jos dysponuje imponującym zapleczem na całym świecie. Gdy zacznie padać śnieg w Etiopii, to można przenieść "nagorowe" odcinki do Meksyku. To nie stanowi żadnego problemu i to, aż bije z tego wywiadu.
Ellen Van Langen - "(...) staramy się ocenić na podstawie innych danych, choćby stylu biegu, jaki ktoś ma w sobie potencjał. "
Jakiś czas temu podczas zawodów na Olimpii spotkałem Bebeja. Powiedziałem wówczas, że przyszedłem popatrzeć na zawody, bo a nóż znajdę kogoś kto ładnie biega. Na to on zripostował, że tu się biega szybko, a nie ładnie. Śmiałem się wtedy ale refleksja przyszła po czasie. Co do pierwszego to można mieć pewne wątpliwości ale niech mu będzie, że tam biegało się szybko. Co do drugiego, to ma w pełni rację. Tam nie biegało się ładnie. Van Langen i Hermes nie mieliby czego szukać na Olimpii, bo "inne dane" o których wspomina Ellen sprowadzają się po prostu do techniki biegu. To jest pierwszy kontakt, kontakt wzrokowy w akcji. I tym sugerują się ci ludzie, a nie analizą wyników.
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Yacool - być może doszukujesz się jak zwykle więcej niż to znaczy.
Może to moja wina, ale Ellen powiedziała"the way he runs" - ja przetłumaczyłem styl w jakim biega ale to jest sposób w jaki biega - co wcale nie znaczy stylu tzn kroku itd ale naprzykład waleczność itd.
Poza tym jak rozumiem wg Ciebie - im gorszy styl, tym potencjał większy, tak ?
Może to moja wina, ale Ellen powiedziała"the way he runs" - ja przetłumaczyłem styl w jakim biega ale to jest sposób w jaki biega - co wcale nie znaczy stylu tzn kroku itd ale naprzykład waleczność itd.
Poza tym jak rozumiem wg Ciebie - im gorszy styl, tym potencjał większy, tak ?
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13132
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Im jestem słabszy tym bardziej mogę się poprawić. Względnie rzecz ujmując mam więc większy potencjał od Bekele i Gebrselassie razem wziętych. Ale bezwzględnie np. 10 km wciąż będzie między nami różnica kilku minut. Kogo więc łowią Ellen i Jos? Kalectwo z dużym potencjałem czy talenty z małym...?
hahaha. Global wycisnąłby ze mnie, jak sądzę, dwie może nawet trzy minuty na dychę. O czymś takim Bekele może tylko pomarzyć.
hahaha. Global wycisnąłby ze mnie, jak sądzę, dwie może nawet trzy minuty na dychę. O czymś takim Bekele może tylko pomarzyć.
- russian, white russian
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1406
- Rejestracja: 08 mar 2009, 21:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Gaia
refleksja celna, a jeśli nie dana explicite, to i warta dwakroć więcej, bo nieoczywista.
a jak myślisz Adam, w jaki sposób 'wyhaczony' został Tsegaye Kebede?
[agent dopadł go po półmaratonie, na którym był 21!!!]
bo chyba nie z analizy wyników
ewentualnie dopuszczam fakt, że manager w kryształowej kuli wypatrzył medal olimpijski, innej możliwości nie widzę.
a jak myślisz Adam, w jaki sposób 'wyhaczony' został Tsegaye Kebede?
[agent dopadł go po półmaratonie, na którym był 21!!!]
bo chyba nie z analizy wyników
ewentualnie dopuszczam fakt, że manager w kryształowej kuli wypatrzył medal olimpijski, innej możliwości nie widzę.
we gather energies
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
ours and the ones of the nature,
in order to make this intolerable world
endurable
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Z rozmów - ile biegał, jak się przygotowywał itd.
Tzn - moje zdanie jest rzeczywiście takie, że jeśli u kogoś kto biega na dobrym poziomie widać ewidentne braki to doświadczony człowiek może ocenić jego potencjał na znacznie wyższy.
Ja tylko nie wiem czy o to samo chodzi Yacoolowi bo nie bardzo mogę zrozumieć jego słowa.
Mi się u Josa podoba ta chęć inwestowania w zawodników, szersze spojrzenie na LA, czy na sport w ogóle.
Tzn - moje zdanie jest rzeczywiście takie, że jeśli u kogoś kto biega na dobrym poziomie widać ewidentne braki to doświadczony człowiek może ocenić jego potencjał na znacznie wyższy.
Ja tylko nie wiem czy o to samo chodzi Yacoolowi bo nie bardzo mogę zrozumieć jego słowa.
Mi się u Josa podoba ta chęć inwestowania w zawodników, szersze spojrzenie na LA, czy na sport w ogóle.
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13132
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Fredzio, jak Ci przypomnę, że uważam iż ładnego biegania można się nauczyć to mój tok rozumowania będzie jaśniejszy. Jos musi myśleć podobnie ale też musi zdawać sobie sprawę z tego iż przeprogramowywanie zawodnika niesie za sobą ryzyko utraty sezonu i kontuzji. Łatwiej zdecydowanie poprowadzić kogoś kto ma to coś, ten dar czy talent bez wcześniejszych ingerencji chirurgicznych w jego styl biegania. Grzebanie przy brzydkim stylu ale dobrych wynikach jest ryzykowne i akcje Globalu mogłyby przez to podupaść.
Przy całym szacunku dla całokształtu filozofii wychowawcy, Jos musi lawirować gdzieś pomiędzy egalitarnymi programami typu ścieżki biegowe najk i elitarną hodowlą koni rasowych.
Przy całym szacunku dla całokształtu filozofii wychowawcy, Jos musi lawirować gdzieś pomiędzy egalitarnymi programami typu ścieżki biegowe najk i elitarną hodowlą koni rasowych.