ciekawe, ze sporo osob kupujac swoj pierwszy rower, rozwaza tylko opcje z blotnikami, bagaznikami, podnozkami, swiatelkami, itd itp. a to potem tylko frustruje swoja wagą, telepaniem sie, odpadaniem, zapychaniem blotem, brudem.
ja jestem zwolennikiem powiedzenia, szczegolnie w przypadku rowerow, ze mniej to wiecej. osobiscie widzialem w znajomym sklepie (ktory zajmuje sie handlem uzywkami takze) w cenie ok. 1500 pln rower w swietnym stanie, na lekkiej aluminiowej ramie, osprzecie klasy slx/xt, na tarczowkach - przy czym nie jest to stricte rower mtb, ani tzw. krosowy - raczej podpada pod kategorie nowoczesny mieszczuch - na kolach 28 ale na oponach mowiac oglednie nieco grubszych niz szosowe. zadnych niepotrzebnych rzeczy, ale odwdziecza sie waga ~10kg. a w przyszlosci odwdzieczy sie tym, ze nie trzeba go bedzie wymieniac, oraz mechanicznie bedzie dlugowieczny. i ja w takie cos bym celowal.
najtansze rowery to slaba inwestycja - sypie sie szybciej niz choinka po 3 królach

na dodatek nikt nie bedzie mial serca to naprawiac.
ps: skoro rower ma byc uzywany casualowo, to ja bym darowal sobie "3 przerzutki" z przodu. max 2. a najlepiej bez przerzutki z prozdu wogole - mniej elementow mechanicznych, a zakres przelozen teraz rozciaga sie kasetą z tyłu - bo kasety moga miec zakres np. 11-42, a teraz to juz do 50-ki chyba nawet dobijaja (choc oczywiscie nie w tej klasie o jakiej rozmawiamy)