Kanas78-wydyszeć w maju 2014 nowy PB na dychę

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Witam wszystkich, wreszcie mam czas, żeby zacząć pisać bloga :D po pierwsze, z powodu kontuzji kolana, (w sumie okazało się, że to coś z kręgosłupem, a dokładnie co, będę wiedzieć w najbliższą środę); po drugie, że mam wrażenie, że bieganie jest kompletnie nie dla mnie (robię to mniej lub bardziej systematycznie od września zeszłego roku).

Minimum personalne:
wiek:Chrystusowy
wzrost: 174
waga: 67
lokalizacja: obecnie Łódź

Dlaczego zaczęłam biegać? W sumie to namówił mnie do tego mój chłopak, bo bardziej byliśmy (jesteśmy) związani z rolkami (choć teraz to już nie jestem pewna, czy bardziej :lalala:), a celem było poprawienie kondycji na dłuższe dystanse na rolkach. Ja szykowałam się do pierwszego w moim życiu maratonu i nie chciałam dojechać (właściwie główny mój plan to było WOGÓLE dojechać do mety) z wyplutymi płucami.
Chciałam też w sumie zbić tym bieganiem trochę mięśnie ud, które chcąc nie chcąc nabiły mi się przez te rolki. Na początku nienawidziłam tego biegania, kiedy zaczynaliśmy. Początki to jakiś trening z bieganie.pl dla totalnie początkujących, minuta biegu, minuta marszu i.t.d. Ta minuta biegu to była dla mnie wieczność :D i zawsze była przeze mnie skrupulatnie odmierzana stoperem.. No i co tu dużo gadać, nigdy nie byłam drobinką, więc non stop miałam wrażenie, że jestem jakimś dżumbodżetem nie mogącym się oderwać od ziemi. Jakby ktoś przymocował mi imadło od pasa w dół lub ciągnął do ziemi.
Wiele razy klęłam w myślach i zastanawiałam się, co ci ludzie takiego widzą w tym bieganiu?
Początkowo biegałam na bieżni wokół boiska, bo miałam ją niedaleko od domu i wiązało się to dla mnie z przełamaniem pewnego wstydu, głównie chodziło o gapiów- jest taka zardzewiała bramka obok boiska, pod którą spotykają się różne "typki" w celu spożycia wody ognistej i innych browarków. Na szczęście w tym samym czasie na boisku pogrywali jakieś chłopaczki z klubu piłkarskiego i ich towarzystwo jakoś motywowało mnie do tego biegania dalej.
Trochę tak się na mnie dziwnie patrzyli i pewnie myśleli, jak taka foka wogóle może biegać, ale pamiętam taki przełom jednego dnia, gdzieś tak w połowie treningu dla początkujących, jak po zażartej dyskusji z moim chłopakiem (który stwierdził, że ten trening jest dla mnie za łatwy, bo jeżdżę na rolkach i że spokojnie będę w stanie przetruchtać od razu pół godziny bez marszu), poszłam na to boicho i postanowiłam to sprawdzić.
Przy słynnej bramce spotkały się jakieś dresy i chyba obalały flaszkę obserwując bacznie moje poczynania, a ja co okrążenie mijałam ich z prawej strony. Po zrobieniu iluś tam okrążeń przestali się głupio uśmiechać i towarzyszyłam im biegając w kółko aż do spożycia wszystkiego, co mieli i w końcu poszli do domu już bez głupich usmiechów na twarzy a z bardzo dziwnymi minami :szok: to mnie jakoś tak podbudowało (przy okazji okazało się, że mój chłopak miał rację i dałam radę przebiec te pół godziny bez przerwy, choć na koniec trochę zakręciło mi się w głowie to był chyba szok organizmu hihi).
I później już jakoś poszło. Trwało to trochę, zanim odnalazłam moje tempo, swój własny oddech (na początku oddychałam tylko nosem, bo notorycznie chorowałam na gardło i bałam się, że jak zacznę oddychać ustami, to zaraz jakieś zapalenie gardła albo inne świństwo się do mnie przyplącze), ale nie, zresztą, sami wiecie najlepiej-nie da się uzyskać pary w biegu oddychając tylko nosem (ja przynajmniej parę odzyskałam dopiero po oddychaniu przez usta). Choć wiem, że są tacy co tylko nosem :D. No i co najważniejsze, od tamtej pory nie zachorowałam ani razu!
Sprawę z unormowaniem tętna opiszę kolejnym razem.
No i tak sobie biegałam i biegałam, szurałam, itd itp aż nadarzyła się okazja do wzięcia udziału w imprezie biegowej w Łodzi-biegu Sylwestrowym. Miało być 10 km, ale wyszło trochę mniej, warunki oczywiście straszne, śniegu mnóstwo, nogi zapadały się co rusz, sami wiecie jak to jest biegać lasem zimą po śniegu czysta rozkosz, aż cud, że człowiek niczego nie skręcił :hej:
W każdym razie dla mnie to była ciężka sprawa i to, że nie dobiegłam ostatnia w dużej mierze zawdzięczam mojemu chłopakowi, który całą drogę mnie dopingował, nakręcił nawet filmik z tego wydarzenia (jak bardzo ten doping mnie wkurzał -zobaczcie widać na filmie), teraz się z tego śmiejemy do rozpuku, ale wtedy nie było mi do śmiechu, byłam wściekła jak diabli, że dałam się na ten bieg namówić, chyba nie byłam do niego jeszcze kondycyjnie przygotowana, a może te leśne warunki mnie pokonały. W sumie jednak ten pierwszy biegowy start uświadomił mi, jak wiele mam jeszcze w swoim życiu do zrobienia i że dopiero "raczkuję"...
A, zapomniałam dodać, że w tym biegu sylwestrowym wygrałam w losowaniu kurtkę sportową, a ponieważ nigdy w życiu nic nie wygrałam, przyjęłam to za dobry znak!

http://www.youtube.com/watch?v=ESpb422iPVk

C.D.N...
Ostatnio zmieniony 21 kwie 2014, 17:13 przez Kanas78, łącznie zmieniany 9 razy.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Dziś chciałam opisać, jak to wtopiłam ze swoimi pierwszymi butami, po prostu źle je dobrałam pod kątem rozmiaru (do siebie więc tylko mam zastrzeżenia, a nie do butów, rzecz jasna). Była to naprawdę super okazja w Deca#&lonie aż żal było nie skorzystać, a były to adidasy response cushion 18. Od razu, kiedy je ubrałam, wiedziałam, że to właśnie "te" buty i jakie wielkie było moje zaskoczenie, jak poduszkowo w nich się porusza, miałam wrażenie, że chodzę po chmurkach :), wiecie, jak to u nowicjusza wszystko jest nowe i ciekawe :)
Trochę w nich przebiegałam, w sumie to całą zimę i trochę wiosny i nagle przy zbiegach zaczęły mnie boleć dwa palce w lewej stopie, ale co to był za ból, jakiś tam "bólik", tak nikły, że w sumie to ignorowałam go przez dłuższy czas, aż pewnego dnia obudziłam się rano z dwoma czarnymi paznokciami- palucha wielkiego i przedostatniego :(. Na początku się trochę przestraszyłam, pomyślałam, że może mam jakąś martwicę czy brak krążenia w nodze i w panice zaczęłam wertować net, na szczęście nie miałam żadnych innych objawów dziwnych chorób a na forum biegowym znalazłam posta o czarnych paznokciach i trochę mi ulżyło ;)
Tylko że kurczę jak to, moje kochane buty są za małe?? Po takim czasie? Nie chciało mi się jakoś w to wierzyć! Paznokcie czarniały coraz bardziej i bolały jak cholera, najgorsze, że rosły i nie było szans, żeby je obciąć lato się zaczęło i wyglądało to średnio... No ale sprawdziłam, faktycznie, w moich butach, kiedy je ubiorę, nie ma umownego wolnego miejsca, były za bardzo spasowane... buuuu...
Trzeba było się zacząć rozglądać za nowymi butami.
Nowa okazja zakupów butów pojawiła się na Maraton Metropolii- jak to na tego typu imprezach biegowych, pełno stoisk z butami i różne zniżki dla zawodników.
Miałam szczęście, bo było stoisko adidasa, (przepraszam, uznaję tylko adidasa jeśli chodzi o buty biegowe, dlatego, że pierwsze buty bardzo się sprawdziły i spełniły wszystkie moje oczekiwania i nie miałam ochoty eksperymentować z inną firmą), zanabyłam nowe butki adidas traxion, które są zarąbiste, jednak po przebiegnięciu paru km nie do końca nie mogę się zgodzić z opinią, że są one również dobre do asfaltu, jak mnie zapewniał sprzedawca, ale o tym napiszę może innym razem.
Tak czy siak pora opisać mój jak do tej pory chyba największy wysiłek fizyczny w życiu, a więc mój pierwszy maraton na rolkach (mam nadzieję, że się nie pogniewacie, że trochę opiszę rolkową przygodę, postaram się nie przeginać :D)

XXIX MARATON METROPOLII 2011

Mój pierwszy maraton...nie do końca byłam przekonana, że powinnam w nim startować, tak naprawdę niewiele było czasu na przygotowania na rolkach po zimie, udało się zrobić z takich solidnych treningów jakieś 2-3 o dużym kilometrażu, raz prawie 40km i w sumie wyszło, że całkiem niezły uzyskałam czas na treningu jak na mój pierwszy tak długi dystans, nawet zaplanowałam sobie zmieścić się w 2h30 minut, ale jaka byłam głupia zakładając to sobie to zaraz napiszę.
O czego zacząć? Chyba zacznę od tego, że jestem typowym człowiekiem-biegunką, a więc w sytuacji stresu od razu mam sraczkę. Kocham wszystkie zawody i starty w nich, ale za każdym razem przed dopada mnie taki mega stres, że przed startem objawia się to wręcz utratą logicznego myślenia, nie mogę spać, nie mogę jeść i naprawdę nie wiem, z czego to wynika. Przecież nie żyję pod presją zawodowca, niczego nie muszę, a moim głównym założeniem było, żeby po prostu dojechać do mety, ale i tak...
Przed maratonem właściwie nie spałam przez dwie doby z rzędu. Byłam naprawdę piekielnie zmęczona, ale nie mogłam zasnąć, za cholerę..
Rano przed zawodami żołądek ściśnięty w "chińske S", więc na siłę jadłam ten dżem i batoniki po drodze... i to był mega wielki błąd. Nie wiem, co wtedy we mnie wstąpiło, tak po prostu spanikowałam, może dlatego, że to był mój pierwszy maraton w życiu??
Pogoda- dla rolkarza-masakryczna, czyli padało przez cały czas... Nie boję się deszczu i nie o to chodzi, ale na rolkach trzeba w czasie deszczu bardziej uważać, bardzo łatwo o glebę, ja do tego wszystkiego jeszcze noszę okulary, no niestety okularnicy sami wiedzą, jak się widzi w okularach, kiedy pada deszcz :D. Więc miałam do wyboru- zdjąć je i nie widzieć nic, albo założyć i widzieć "conieco" przez zalane okulary żeby się na tym cholernym asfalcie nie zabić!!! Na początku nie było tak źle, jechałam z bardzo sympatycznymi dziewczynami chyba z Torunia czy też z Bydgoszczy, już nie pamiętam, rozmawialiśmy po drodze i było ok. Tylko nie bardzo miałam koncepcji jak rozłożyć siły- myślałam, kurde, pojadę za szybko- stracę całą moc pod koniec, pojadę za wolno, to mnie zgarnie autobus z napisem "game over"..
Zresztą większość część trasy bałam się, żeby się nie zabić, widoczność niewielka, trasa nieznana, asfalt MASAKRA. Jechać trzeba było poboczem, które oddzielone było pachołkami od jezdni, po której jeździły samochody. To jeszcze nie było takie najgorsze, tyko k#2wa mać, akurat pobocze było z najgorszego chropowatego asfaltu, który nie dość, że mokry, to jeszcze tak drętwy, że rolki wogóle po nim nie chciały jechać... Jechałam więc grzecznie tym poboczem (potem się dowiedziałam, że rolkarze olali ten wyznaczony fragment pobocza i cisnęli asfaltem (normalnym, gładkim).
Tak czy siak większość towarzystwa odcedziła mnie i pozostałam sobie samotna wśród biegaczy.... jechałam tak i jechałam, mijały mnie kolejne tabuny biegaczy (ich obecność bardzo dodawała mi otuchy-bo-myślałam sobie- kurde, oni muszą to przebiec i dają radę to ja na rolkach nie dam???). Niestety nie miałam sił, jakby ktoś mnie odciął od prądu... wniosek nr 1- trzeba jeść jeść jeść, 2-trzeba się wyspać!!!!
Ja to wiedziałam od początku no i co z tego...?? Kwestia w moim przypadku leży w psychice.
Jechałam i jechałam i odliczałam tylko kolejne tabliczki z kilometrażem, najgorzej było po 35 kilometrze, byłam cała przemoczona, za mną żadnego rolkarza, sami biegacze i pan z obsługi zawodów stojący na poboczu, który krzyknął: co tak późno????
To retoryczne pytanie rozwaliło mnie na maksa i zachciało mi się beczeć. Ale myślę sobie: kurde, nie mogę zacząć ryczeć, bo całkiem stracę resztki sił na ten płacz, muszę spiąć poślady i dotrwać do mety!!!
Był moment, że chciałam zejść z trasy, ale znowu pomyślałam sobie: nie po to jechałam tu taki kawałek drogi, żeby teraz zejść, za dużo znajomych wie, że biorę udział w maratonie i nie będę robić obciachu i poza tym co im powiem, że zrezygnowałam??
I to nie chodzi o to, że ja fizycznie nie dawałam rady, nie bolały mnie żadne mięśnie, nie miałam żadnej zadyszki, po prostu nie miałam sił życiowych w sobie, spaliłam je nie śpiąc dwie doby z rzędu i nie jedząc śniadania.
Więc tak: wiedziałam, że jestem ostatnim rolkarzem na trasie (skoro pan z obsługi zadał mi to pytanie, było to dla mnie oczywiste, potem się okazało, że to nieprawda, a ja zakładając, że jestem ostatnia miałam już wszystko gdzieś XD). Wyznaczałam sobie nagrody od tabliczki do tabliczki ale z kilometra na kilometr było mi coraz słabiej... wreszcie.... napis 40km!!!!
Meta tuż tuż... aż tu nagle.... KOSTKA BRUKOWA!!! Pan z obsługi mówi: proszę skręcić na kostkę a ja na to-to chyba jakiś żart??? Jakieś wspaniałe małżeństwo dodało mi otuchy swoimi okrzykami, że to już ostatnia górka (dzięki ;)) , a że zmęczenie materiału było takie a nie inne człapałam po tej kostce z klocka na klocek w wyczerpaniu, wkur@@%niu, deszczu i nogi z tego wszystkiego odmówiły posłuszeństwa i zaczęły się niemiłosiernie trząść, zasmarkana, nic nie widząca przez te zachlapane okulary i przemoczona do suchej nitki,,, ech, to nie użalanie się nad sobą, o nie, po prostu opisuję, jak mi było XD
Dobra, przeszłam kostkę, jest asfalt, jadę jadę , widzę, że za ostatnim zakrętem meta, zaczyna do mnie Jarek dzwonić na komórkę (minęły 3 godziny a mnie ani widu, ani słychu), zaczął się martwić, gdzie jestem i czy czasem nie zrezygnowałam, ale widzę go za zakrętem (nie potrafię opisać, jak się wtedy ucieszyłam, kiedy go zobaczyłam!!), pomaga mi niesamowitym dopingiem do finiszu, który też pod delikatną górkę, a na finiszu, a na mecie TADAAAM! Kostka brukowa część II
Chce mi pomóc ale mówię NIE, chcę sama (w myślach- choćbym miała zdechnąć i nigdzie więcej nie pojechać)...
Jest WRESZCIE MEEETA JEEEEST!!
Trochę nie wiem, gdzie jestem, telepie mnie z przemoczenia, Jarek szybko pomaga mi się doczłapać do samochodu, wytrzeć i przebrać w suche ciuchy...zresztą widać na zdjęciach jak wyglądałam
Czas: 3h05 minut, czas na treningach na podobnym dystansie: 02h15....
Co to stres potrafi zrobić z człowieka....

Koniec końców, okazało się, że nie byłam ostatnia, a przedostatnia i tu moje serdeczne uściski i pozdrowienia dla ostatniej zawodniczki, że wytrwała, bo to musiała być niezła mordęga, wiem jaka :D tak więc szacun!
Ale więcej w tej imprezie jako rolkarka udziału nie wezmę-organizacyjna porażka, nie będę się tu rozwodzić nad tematem, bo było, minęło a życie płynie dalej i trzeba się zacząć szykować do Maratonu Sierpniowego w Gdańsku :D

Jutro plan spokojne wybieganko 1h-1:20h i oby kolano nie dawało popalić, bo się wścieknę

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/ace ... dc031.html

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/604 ... 2fc38.html
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

S%anie w banie i bóle w kolanie :grr:

Dziś "spokojne" wybieganko, fufufu, miało być rano, ale pospałam, że hej i jak się obudziłam, to już nie była moja temperatura biegowa - 30stopni to nie moje klimaty (więc poszłąm przed 19), dlatego z utęsknieniem czekam na jesień i zimę, bo to lubię najbardziej :hej:
De facto snu: śniło mi się, że biegam... jak mi się śni, że robię coś, co kocham, to z reguły w realu nie mogę tego realizować :(, biegnę biegnę a z naprzeciwka nadbiega jakiś facet w białej kominiarce z torbami (okazało się, że to włamywacz uciekający z łupem), nagle zza rogu wyłonił się radiowóz z piskiem opon i w pościg za nim! Ten złodziej komicznie wyglądał, bo miał kominiarę zrobioną z białych bandaży :uuusmiech: i wyglądał jak pół-mumia
Ale wracając do tematu:
Miało być spokojnie i było, kolano odezwało się, a jakże, ale już znacznie później, niż po ostatnim biegu. Uznałam, żeby zignorować ten ból i pobiegłam co miałam pobiec. W pon rano do dentysty na przegląd (ortopeda zalecił coby sprawdzić, czasem zapalenia się robią od jakichś niewyleczonych zębów), ech, żeby to było tylko to.. ale nie wydaje mi się. Ale nie ma co się załamywać i zakładać najgorszego :)
Pod koniec spotkałam trzech panów spożywających wodę ognistą w parku (bo musicie wiedzieć, że w Łodzi jawne spożywanie alkoholu nie jest jakoś specjalnie "ścigane") i polecili mi odpoczynek, twierdząc, że martwią się o moje zdrowie, zaprosiłam ich do biegu, jeden powiedział, że dobiegnie ale tylko do pobliskiej ławeczki, żeby tam ze mną usiąść, więc nie dogadaliśmy się :hahaha:

A jutro nie wiem co.. wg planu powinno być kolejne dłuższe wybieganie, zobaczę, na co kolano pozwoli, jak nie pozwoli, to pójdę poszaleć na rolkach
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

No i nici z biegania, kolano, jak bolało, tak boli, wczoraj podbiegłam tylko trochę na tramwaj, myślałam, że piszczele zaczną mi się palić :echech:
No to idę na rolki, spróbuję jak na to zareaguje moje LEWE kolano (dosłownie i w przenośni robi się lewe)...

A jutro 11:20 wyrok... napiszę co lekarz ortopeda na to wszystko powiedział..

Papapa
Oby C.D.N.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Pośmigałam trochę, wieczorem jest fajniej, bo chłodniej. Było spoko, pełno rowerzystów i spotkałam z czterech biegaczy :hej: wszyscy w pomarańczowych koszulkach hmm.
Rowerzyści są ok, ale dziś trafiłam na jednego "niemiłego".
No cóż, wiem, zrobiłam źle, bo jechałam ścieżką rowerową, czyli w miejscu niedozwolonym dla rolkarzy, kurcze, jednak jakoś ludzie nie mają problemu i zrobią miejsce (tam, gdzie jeżdżę, jest miejsca w brud).
Ale jeden starszy pan na rowerze (bez kasku) postanowił się nie przesunąć i jedzie prosto na mnie! Odskoczyłam w ostatnim momencie (chyba jechał z małżonką i chciał zabłysnąć), więc rzucił tekstem na cały głos: TO JEST MIEJSCE DLA ROWERÓW TRUMBO!!!

Tak mnie zszokował tą trumbą, że nic nie odparowałam :hahaha:

Kolano boli, przy każdym odepchnięciu. Każdym.
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Już po "wyroku" ortopedy. Rentgen wykazał klasykę gatunku, czyli skrzywienie kręgosłupa i SPINA BIFIDA czyli rozszczep kręgosłupa oraz niewielkie obniżenie krążka międzykręgowego L5-S1, przypadłość naszych czasów-główna przyczyna-tryb pracy siedzący.
Tak czy siak ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć-mięśnie brzucha (super bo bardzo to lubię i chętnie wrócę do brzuszków) i mięśnie grzbietu. Ruch niezakazany, a kolano boli od pleców więc im szybciej je wzmocnię tym lepiej dla kolana. No i trzeba wzmacniać dwugłowy uda, cóż, najwyższej trochę przypakuję w udach (to ostatnia rzecz, jakiej chcę) ale czego się nie robi dla zdrowia.
Może i dobrze, że tak wyszło. W sumie długo te moje plecy olewałam, a teraz będę musiała je ładnie przeprosić i wziąć się za nie :hahaha:
Dziś już sobie odpuszczę bieganie, jutro polecę na jakieś krótkie z przebieżkami, nogi aż się rwą :taktak:
A od sierpnia trening do pierwszego w moim życiu półmaratonu.
Zobaczymy, jak ja to zniosę :hej:
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Hejka hejka trochę mnie nie było, ale powracam :) nie biegało się, nie biegało, ale dziś nastąpiło koniec opier&*#@nia się i zrobiłam z Jarkiem biego-marsz- na 20 km
Najlepsze jest to, że ja chyba szybciej idę niż biegam a to nowina :hahaha: no ale miało być wolne fufufu i było.
Pobiegliśmy do Łagiewnik i odkryliśmy, że te Łagiewniki są w sumie całkiem niedaleko od domu!
Będę miała gdzie trenować długie wybiegania :taktak: no a drugie odkrycie to fakt, że jak nie rwę jak dzika i naprawdę biegnę tempem konwersacyjnym to i kolano pracuje i jakoś dłużej mogę poszurać. I nie ma co cisnąć na siłę nie swoje tempo. Taka wielka moja mądrość życiowa, i jak to jest- niby człowiek słucha starszych i mądrzejszych biegaczy, ale jednak dopóki nie przerobi jakiegoś tematu na sobie, to nie za bardzo wierzy, że coś robi źle :hejhej:
Było super... zwłaszcza jedna zabawa biegowa czy jakiś inny fartlek nie pomógł mi najbardziej, ale to niech pozostanie moją tajemnicą treningową, więc wam go nie opiszę.

A już całkiem niedługo Bieg Powstania Warszawskiego, zdam pełną relację z zawodów, mają być jakieś niezłe podbiegi, zobaczymy.
Na razie pod względem organizacyjnym niezapomniany dla mnie i najlepszy to tegoroczny bieg w Łodzi adidas 10k run :taktak:
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Dziś klasyczny wolny bieg z przebieżkami pod koniec, kolano nawet nawet (tfu tfu), ilość spotkanych biegaczy: jeden (umęczony, chyba końcówka treningu, bo jego "cześć" było słabe ;)), w sumie wyszłam w ostatniej chwili przed nadchodzącą falą gorąca, dobrze, że chwilowo mam budzik w domu w postaci mamy (ona śpi do szóstej i jak się budzi, to robi to tak, żebym dłużej nie spała :wrr: ).
A wieczorem może małe fufufu na rolkach no i obowiązkowo brzuszki i kręgosłup, coby się dalej nie rozpadał :hahaha:
Chciałam poćwiczyć trochę dłuższy krok biegowy (na Kenijczyka), ale to nie ta waga i budowa- dolna część ciała za bardzo ciąży :hej:
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Poszłyśmy dziś z mamą do ZOO i "spotkałyśmy" jakiegoś dziwnego biegacza w okolicy ZOO, biegł jakoś tak slalomem, skakał przez słupki i sam siebie dopingował w biegu, był w spodenkach bez koszulki, podnosił ręce do góry w geście triumfu i wykrzykiwał co chwila na cały głos: brawo, brawo, ale adrenalina, TO JEST TO!! Podbiegł do dwóch nastolatek siedzących na ławeczce i spytał: jak tam laseczki, chcecie autograf od mistrza? Ruszać do biegu!!!

:hej: :hej: :hej:

Musiałam się tym podzielić!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Dziś krótki wieczorny a'la krossik trochę w trawie, musiałam wysoko wyrzucać kolana, bo padało i strasznie mokro mi było w butach hihi, a też nie bardzo chciałam wdepnąć wiecie w co ;) trochę wyglądało to komicznie jakbym biegła między minami.
Kurde tego a'la crossu raptem kwadransik a już czuję w kolanie, cholera, czy ja napewno dobrze robię, że biegnę półmaraton, który odbędzie się w lesie zimą? Dobra, będę się później martwić.
Spotkałam jednego biegacza w obszernym dresie i panią z tchórzofretką na spacerku :), pozatym nic ciekawego, acha, wczoraj przy ćwiczeniach na brzuch i kręgosłup jakoś żal mi się zrobiło, że nie ćwiczę rąk, więc jeszcze odwaliłam całą serię na bicepsy, tricepsy, motyle, itp itd a dziś małe zakwasy... takie tylko, że miałam problem powiesić pranie i czuję się trochę obolała.
Ale ja uwielbiam ten ból :) czuję, że żyję i że zrobiłam coś pożytecznego dla siebie.

Ahoj!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Ogólnie weekend intensywny, wczoraj 21 km na rolkach, spotkaliśmy faceta, który czekał na nas kilka kółek, bardzo wybiegany a osprzęt wskazywał na to, jakby właśnie wracał z ultramaratonu Les Chables :)
Zagadał do nas, że ma problem i czy moglibyśmy mu pomóc, ponieważ nie umie hamować na rolkach, a bierze udział w zawodach od 300 do 500 km w górach, gdzie elementem rywalizacji jest m.in jazda na rolkach z bardzo stromymi zjazdami, jego sposób hamowania polegał na skoku w krzaczory i chciał się nauczyć hamowania. (Jego prędkość z górki to ok 60 km/h!!!!)
A imprezy, w których bierze udział to taki multi triathlon czyli: bieganie, rolki, kajak, rower i z to wszystko jest związane z biegiem na orientacje w górach-SZACUN!!! Pomogliśmy, dawno nie widziałam takiego wyjadacza, który cieszy się jak dziecko, że umie hamować :)
A dziś OWB na 15km, pierwszy mój ciągły bieg na tym dystansie... hehe. Było super no i nareszcie mogę pobiegać z Jarkiem, bo biega w tempie do maratonu, a to jest moje tempooo :hej:
Spotkaliśmy dwa zające (chyba parka oczywiście z lepszym tempem od mojego hihi ) i biegaczy i było super, ale zmęczenie w nogach czuć oj czuć :hahaha:
No i się okazało, że park do wybiegania jest zupełnie niedaleko do domu :)
A najlepsze jest to, że kompletnie nie chciało mi się biegać, byłam totalnie na NIE.. ale dziś wzięłam telefon od Jarka (motorola DEFY, nic nie pyka, nic nie strzyka, odporny na wodę i inne "atrakcje") na androidzie i pani z mojego programu biegowego powiedziała: "Today is your day"!! To już nie mogłam nie pobiec!! No i dzięki temu pokonałam 15km :D

Pozdro!
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

2 dni laby, wiem, za dużo, ale po tej 15 tak naprawdę dopiero dziś wróciłam do siebie :ech:
za karę pójdę dziś się upodlić w deszczu
miały być rolki wczoraj, ale nie wyszło
namawiam Zuzkę zapoznaną na uprzednim maratonie sierpniowym, żeby też się zapisała na tegoroczny (bo tylko do 31.07 wpisowe jest tańsze), może się zgodzi, byłoby raźniej we dwie....
nawet mówi, że ma kondycję, bo była na jakimś obozie łyżwiarskim (jeździ się po lodowiskach, nawet nie wiedziałam, że coś takiego jest) :hahaha:
i chciałam umieścić fotki swoich butków biegowych, powiedzcie, jak się dołącza zdjęcia? ale bez linka, od razu żeby fota była widoczna, bo nie umiem :ech:
mam jakiegoś doła
wieczorem zdam małą relację z biegu

ahoj
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Dziś klasyczny krótki bieg uliczny plus przebieżki. Wszystko mnie dziś wkurzało, a najbardziej przechodnie. Łażą i się gapią... czy ludzie naprawdę nie mają nic lepszego do roboty??
Za to pogoda do biegania wyborna, chłodno, wiaterek, moje klimaty...
No i nic nie boli, zero kontuzji :hej: nawet wybiegałam wzorek "prawie" w kształcie literki F!
Trochę już przeżywam sobotnie zawody, dobrze, że są wieczorem, to się choć raz wyśpię, bo ja przed zawodami przeżywam masakrę, choć wiem, że to tylko niby zabawa ale wiecie jak to jest ;)

A no i zdjęcia moich butków biegowych:

1. Niestety poszły do lamusa-okazały się za małe :smutek: adidas response cushion 18- wg mnie jedne z najlepszych butków biegowych na świecie :taktak:
2. Moje obecne butki na asfalty adidas response cushion 19w... wygodne na maksa i mają wszystko, czego noga potrzebuje + mój ulubiony kolor...
3. I adidasy krossówki- ich przyczepność do podłoża jest niesamowita (nie testowane jeszcze zimą) czyli adidas traxion

Tak biegnąc dziś uświadomiłam sobie, że narzekam na te upały, a w sumie, jak się już skończą, to dzień się zacznie (już zaczął) skracać i nie wiem, co gorsze, bieganie w upały, czy bieganie w chłód ale za to po ciemku z duszą na ramieniu? Te wyłaniające się znikąd psy i ludzie... nigdy nie wiesz, na kogo trafisz no ale to się będę później martwić. Za dużo kryminałów się w młodości naczytałam i wszyscy są dla mnie podejrzani :hej:

Ahoj!

Daję linka, bo niestety nie umiem dalej wkleić foty (pomimo prostej porady kachity)

http://zapodaj.net/353c45a5aa4b.jpg.html
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

A dziś co, a dziś rolki rolki bo wreszcie wróciło lato i słoneczna pogoda :)
Skromnie, ze skromną prędkością... i z przygodą.
Kurczę nie wiedziałam, że robią Włókniarzy w miejscu, w którym akurat jeżdżę więc start między piachem :smutek:
Jadę sobie jadę, pełna jakiejś wreszcie pozytywnej energii aż tu nagle rolka staje ni stąd ni zowąd!! No nie chce jechać i koniec. Schodzę na trawnik, patrzę, a tu się okazało, że utkwiły mi między kółkiem a hamulcem dwie przeszkody-kamyk i mała śrubka (nie wiem, skąd!!) jedno za drugim ładnie sobie leżą. Za cholerę wyjąć tego nie mogę, klucze mam za grube, (wiecie, takie klucze starego typu jak do zamczyska :oczko: ) żeby to przepchnąć, no to nic, mówi się trudno idę do domu fak!! Ale po drodze zatrzymałam rowerzystę (taki starszy pan, baardzo mu dziękuję i pozdrawiam!) i proszę o pomoc. Pan mówi, że się spieszy do lekarza ale jak to zobaczył, to sam się zdziwił, jak to tam wlazło. Podpowiedziałam mu z kluczami no i hurra udało się. Podziękowałam ładnie i życzyłam zdrówka.
Nauczka na przyszłość-brać ze sobą klucz żeby w razie awarii nie schodzić do domu.
No to hajda rolki spowrotem na nogi. Jeden rowerzysta jechał zaraz za mną pod górkę (nie wiedziałam, że mam go cały czas za sobą), przed zmianą świateł minął mnie, obrócił się w moją stronę i pokazał uniesiony kciuk w geście uznania. Nie powiem, że nie zrobiło mi się miło :D
I wogóle rowerzyści byli dziś bardzo sympatyczni i serdeczni. Lecę coś zjeść.

Ahoj!

Ps. Mam wielkie braki w rolkach. Bieganie wzmacnia serce, ale reszta mięśni w uśpieniu... mam nadzieję, że nie na zawsze...
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
Awatar użytkownika
Kanas78
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 2460
Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów

Nieprzeczytany post

Wczoraj raczej nieudany trening (10km) na rolkach-plecy wysiadają.. to tak jest, jak się długo nie jeździ no i mam nauczkę.
Proszę pogodę, aby nie szalała w sierpniu-chciałabym dużo pojeździć, bo maraton tuż tuż! Ale jak będzie lało to pocisnę na rowerku, zawsze się mięśnie nóg wzmocnią, które w bieganiu nie pracują (dobra rada Jarka-dzięki!).
A teraz to już żyję dzisiejszym biegiem o 21:00, jest delikatna adrenalinka no i ciekawość przed nieznanym, bo w tym biegu jeszcze nie brałam udziału. Raczej nie cisnę na jakieś pobijanie rekordów, bo w sumie nie o to chodzi w tym biegu. No i tak późno jeszcze nie startowałam... ciekawe, jak będzie :oczko:, oczywiście zdam obszerną relację :hej:

A poniżej odnaleziony link z 5 biegu Owsiaka policz się z cukrzycą, w pewnym momencie ujęcie jest z ukosa, bo Jarek myślał, że się nie kręci, a kręciło. Taki kawałek pozytywnej energii, kto jeszcze w tym biegu nie brał udziału, szczerze zachęcam! Minus był jeden- zbyt długie oczekiwanie na odbiór rzeczy z depozytu-co przy tak niskiej temperaturze niedobrze robi rozgrzanemu organizmowi po biegu, ale na szczęście była gorąca herbata.

Ahoj!

http://www.youtube.com/user/78Kana#p/u/3/r0Iz-ZPCB50
Obrazek Obrazek

Obrazek

"Najpierw cię ignorują. Potem śmieją się z ciebie. Później z tobą walczą. Później wygrywasz". Mahatma Gandhi
ODPOWIEDZ