Przed długimi biegami (15-30 km), a zwłaszcza zimą, na śniadanie jem właśnie owsiankę na mleku (2% tłuszczu, mawet dolewam trochę wody), ale dodaję jeszcze do niej banana (właściwie wzoruję się na "śniadaniu maratończyka", podanego w wątku mBank-Maratonu w Łodzi) i trochę rodzynek. Można też dodać zmielonego siemienia lnianego lub ziarno słonecznika. Jednakowoż staram się to zjeść na 3,5-4 godziny przed biegiem (ew. przed startem, powiedzmy w maratonie). Oczywiście jest to sprawa indywidualna, chodzi o to, by nie biec z pełnym żołądkiem. Najlepiej jest, gdy to wszystko strawimy i wepchniemy do jelit. Nigdy nie miałem po takim śniadaniu problemów, no chyba że z wykorzystaniem energii, zgromadzonej w ten sposób w organizmie

. Powodzenia!