Pierwszy maraton
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:27
- Życiówka na 10k: 49,57
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć, to mój pierwszy wpis, proszę o wyrozumiałość:). Zostałam zarażona myślą o maratonie warszawskim, bo taki wyjątkowy , jedyny itd.. powodów jest kilka. Nie przygotowywałam się do takiego biegu, ale próbuję ocenić w miarę realnie swoje możliwości. Czy ktoś, kto jest aktywny w sposób ciągły ma szansę spróbować się w maratonie, czy też wymaga to jednak wyjątkowo specyficznego przygotowania organizmu? Biegam regularnie 3 lata, ale rzadko częściej niż 2-3 razy w tygodniu. Zawsze celowałam w krótsze dystanse, biegając 8-12km; swoich sił spróbowałam w 3 biegach na 10km, z czego ostatni przebiegłam mieszcząc się w 50 minutach. Czy przy takim stopniu aktywności + raz w tygodniu squash, a latem wakeboarding, jestem w stanie zmierzyć się z takim dystansem? Mając świadomość, że czasu jest stanowczo za mało na szczególne przygotowania, wczoraj sprawdziłam się na biegu 20+, przebiegnąwszy bez specjalnych problemów 26km, bez zatrzymywania, oczywiście w spokojnym tempie. Nie było problemów z oddechem, po 20km czułam jednak trochę stawy, a po biegu dłuższy czas miałam trochę płytszy oddech. Zmęczenie było spore, ale to później. Czytam, że po 30km zaczyna sie prawdziwy maraton, czyli łatwo nie będzie. Ale też nie chodzi mi o rekordy świata, jeśli będę musiała przejść kawałek- ok. Dam radę w oszczędnościowym trybie, czy nie mam co się porywać? Czy maraton jest tylko dla osób. które działają wg planów treningowych, czy też niekoniecznie? Dla zdrowego człowieka, nie mającego problemów z sercem i uważającego się za dość zaprawionego w sporcie, czy jednak to zbyt wywrotowy pomysł?
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Jeżeli marsz Ci nie przeszkadza to to zrobisz. Osobiście sensu nie widzę ale jest do zrobienia.
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
masz 6h na ukończenie, na pewno nie przebiegniesz całego, końcówka będzie bardziej chodzona, no i zrujnujesz się fizycznie mocno.
Osobiście uważam, że nie ma większego sensu podchodzić do maratonu jeśli nie zrobiło się półmaratonu w min. 2h, i wtedy jakiś trening pod maraton i 4h30 można próbować atakować, ale każdy ma inne poczucie sensu.
Osobiście uważam, że nie ma większego sensu podchodzić do maratonu jeśli nie zrobiło się półmaratonu w min. 2h, i wtedy jakiś trening pod maraton i 4h30 można próbować atakować, ale każdy ma inne poczucie sensu.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:27
- Życiówka na 10k: 49,57
- Życiówka w maratonie: brak
Z wczorajszego biegu testowego półmaraton wyszedł równe 2h i bieglam dalej. Co to znaczy zrujnuję organizm? Chodzi glownie o stawy, czy zbytnio obciążę bez zaprawki płuca, serce? Jest ryzyko? Jesli tak, to sobie odpuszczę..
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Jakieś ryzyko dotyczące serca jest zawsze - nawet u wprawionych biegaczy, ale miałem na myśli przede wszystkim mięśnie i wyczerpanie energetyczne. Możesz mieć np. problemy ze swobodnym poruszaniem się przez kilka dni.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
Nie dasz rady doprowadzić organizmu do takiego stanu. Prędzej przejdziesz w marsz niż wysiądzie ci serce.
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:27
- Życiówka na 10k: 49,57
- Życiówka w maratonie: brak
Spróbowałabym: próba wysiłkowa u lekarza, 20km w najbliższych dniach, a potem jeszcze z 2-3 biegi po 10km I zadbanie o odpowiednie odżywienie organizmu. Udać się nie musi, ale może i mogłoby.. skoro przeżyję;)..zatrzymać mnie może np Wasza, profesjonalistów dezaprobata- ocena: więcej strat niż zysków.
Ps: gratuluję wyników!
Ps: gratuluję wyników!
- Logadin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3296
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 14:07
- Lokalizacja: Warszawa
Jak może, to... Ja daję dezaprobatę
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:27
- Życiówka na 10k: 49,57
- Życiówka w maratonie: brak
Ok:). Ale jeśli mogę to poproszę o 2 zdania uzasadnienia. Czy chodzi o to, że pewnie nie przebiegnę całości, czyli to tak średnio ze sztuką będzie, czy naiwnie nie rozumiem, co będzie po 30. km?
- rolin'
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1824
- Rejestracja: 25 cze 2013, 19:20
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: małopolskie
W takim razie również nie polecam biegu. Bilansu ci nie będę robił, bo tym maratonem nic nie zyskasz, a stracisz na pewno
BLOG - KOMENTARZE
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
5 km - 19:09 (01.09.18)
10 km - 38:28 (11.03.18)
HM - 1:25:11 (18.03.18)
M - 3:13:15 (09.09.18)
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Z mojego punktu widzenia za wiele to może nie stracisz, bez przesady. Po wyjeździe w góry też jest się obolałym, to nie tragedia. A podczas wolnego biegu ani serce ani płuca nie ucierpią. Natomiast nie widzę sensu startowania w biegu, jeśli 1/3 dystansu przejdzie się marszem, no bo czy to w takim razie jeszcze bieg? Maraton płaski (tzn. nie górski) jest z założenia biegiem, więc lepiej przygotować się tak, żeby być w stanie go przebiec. W końcu to nie pielgrzymka, jeśli nie jest się w stanie przebiec 90% dystansu, to lepiej iść na długi spacer, tak uważam. Bo pokonać dystans 42km biego-marszem to każda zdrowa i średnio sprawna osoba da radę, najwyżej dorobi się pęcherzy na stopach.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 13 wrz 2018, 17:27
- Życiówka na 10k: 49,57
- Życiówka w maratonie: brak
Nie wiem, czy to będzie marszobieg. Nie wiem nawet, czy nie złapie mnie skurcz i się nie doczołgam do mety. Do tej pory nie znałam w ogóle swoich możliwości, bo nie biegałam dłuższych dystansow wcale. Ale też biegam regularnie od trzech lat, squash również dobrze ćwiczy kondycję. Wake daje sporo siły, wzmacnia korpus, ręce, nogi, plecy. Sprawdziłam się raptem przedwczoraj na te wspomniane 26km i co mnie cieszy- bieg był constans. Co dalej- to zagadka. Ale macie rację. Poczytałam trochę historii tu na forum, łatwo spalić sobie plany zbyt szybko sięgając po marchewkę. Z drugiej strony nie widzę siebie trenujacej po 60km tygodniowo aby przygotować się do maratonu. Nie mam az tyle czasu..Może to w takim razie nie dla mnie? Na początek pobiegnę półmaraton, skoro to może być w zasięgu. Nie muszę mieć czasu 1:30;).
-
- Dyskutant
- Posty: 42
- Rejestracja: 15 maja 2018, 11:34
- Życiówka na 10k: 53:10
- Życiówka w maratonie: brak
Ale powiedz, po co chcesz pobiec ten maraton? Chcesz coś komuś udowodnić? Chwalić się, że przebiegłaś maraton?
Ja osobiście uważam, że do tego dystansu należy podejść z należytym szacunkiem, co oznacza odpowiednie do niego przygotowanie i wytrenowanie. Wystartowanie ot tak, żeby zaliczyć, trochę mija się z celem, szczególnie jeśli nie wyobrażasz sobie zwiększonego kilometrażu w tygodniu. Ale ja mam trochę inne na to spojrzenie - w moich oczach większy szacunek zdobywa się własnie tą pracą i wysiłkiem włożonym w treningi przygotowujące, niż samo odfajkowanie zawodów.
Fajnie, że dobrze czujesz się po 26 km (czy to był bieg ciągły, czy były np. przerwy na przejściach dla pieszych, chwile marszu itd.?), jak ja po raz pierwszy przebiegłam ~20 km przed startem w półmaratonie też czułam się fenomenalnie; problemy zaczęły się kilka treningów później. Pamiętasz o rozciąganiu i rolowaniu po takim dystansie?
Ja osobiście uważam, że do tego dystansu należy podejść z należytym szacunkiem, co oznacza odpowiednie do niego przygotowanie i wytrenowanie. Wystartowanie ot tak, żeby zaliczyć, trochę mija się z celem, szczególnie jeśli nie wyobrażasz sobie zwiększonego kilometrażu w tygodniu. Ale ja mam trochę inne na to spojrzenie - w moich oczach większy szacunek zdobywa się własnie tą pracą i wysiłkiem włożonym w treningi przygotowujące, niż samo odfajkowanie zawodów.
Fajnie, że dobrze czujesz się po 26 km (czy to był bieg ciągły, czy były np. przerwy na przejściach dla pieszych, chwile marszu itd.?), jak ja po raz pierwszy przebiegłam ~20 km przed startem w półmaratonie też czułam się fenomenalnie; problemy zaczęły się kilka treningów później. Pamiętasz o rozciąganiu i rolowaniu po takim dystansie?