Ładowanie węglowodanów a tętno
-
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 05 maja 2017, 19:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich,
w ramach przygotowań do startu postanowiłem wypróbować tygodniowy cykl ładowania węglowodanów. I tak przez 3 pierwsze dni z utęsknieniem patrzyłem na każdą piekarnię by w czwartek rozpocząć dzień od porządnej buły z miodem, po której wyskoczyłem na spokojne wybieganie. Ku mojemu zdziwieniu w trakcie całego treningu miałem wyraźnie zawyżone tętno. Myślałem, że to jednorazowy wybryk organizmu ale dzisiaj sytuacja się powtórzyła. Tradycyjnie biegam na 65-75% HR max a dwa ostatnie treningi to ciągły poziom 70-85%. Spodziewałem się raczej odwrotnej reakcji organizmu, wysokich wskazań podczas wypłukiwania glikogenu i powrotu do normy podczas ładowania. Na pewno na dwa dni przed startem takie zachowanie nie napawa optymizmem :/ Nigdzie nie mogę znaleźć informacji na temat tego, jak powinien zachować się organizm podczas drugiej fazy mojej diety stąd wątek na forum - czy taka sytuacja to norma, pewien szok organizmu spowodowany powrotem cukru, czy też w drastyczny sposób właśnie się przekonałem, że ta dieta jednak nie jest dla mnie?
Pozdrawiam,
Wojtek
w ramach przygotowań do startu postanowiłem wypróbować tygodniowy cykl ładowania węglowodanów. I tak przez 3 pierwsze dni z utęsknieniem patrzyłem na każdą piekarnię by w czwartek rozpocząć dzień od porządnej buły z miodem, po której wyskoczyłem na spokojne wybieganie. Ku mojemu zdziwieniu w trakcie całego treningu miałem wyraźnie zawyżone tętno. Myślałem, że to jednorazowy wybryk organizmu ale dzisiaj sytuacja się powtórzyła. Tradycyjnie biegam na 65-75% HR max a dwa ostatnie treningi to ciągły poziom 70-85%. Spodziewałem się raczej odwrotnej reakcji organizmu, wysokich wskazań podczas wypłukiwania glikogenu i powrotu do normy podczas ładowania. Na pewno na dwa dni przed startem takie zachowanie nie napawa optymizmem :/ Nigdzie nie mogę znaleźć informacji na temat tego, jak powinien zachować się organizm podczas drugiej fazy mojej diety stąd wątek na forum - czy taka sytuacja to norma, pewien szok organizmu spowodowany powrotem cukru, czy też w drastyczny sposób właśnie się przekonałem, że ta dieta jednak nie jest dla mnie?
Pozdrawiam,
Wojtek
- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Jeżeli przez pierwsze 3 dni nie jadłeś węgli - to całkiem normalne, miałem tak samo, w środę po południu chodziłem jak zombi, chyba 3 razy próbowałem, zanim zaniechałem.
To nie jest sposób dla każdego, i może być źródłem problemów w tygodniu przed i podczas startu.
To nie jest sposób dla każdego, i może być źródłem problemów w tygodniu przed i podczas startu.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 05 maja 2017, 19:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Węgle odłożyłem aczkolwiek poradziłem sobie zdecydowanie lepiej niż się spodziewałem ( szczególnie kiedy wezmę pod uwagę moje umiłowanie do słodyczy
), we wtorek zrobiłem trening i byłem z niego zadowolony. Miałem nadzieję, że czwartkowe i piątkowe rozbieganie będzie conajmniej tak samo udane ale jak wspominałem efekt zupełnie odwrotny - ciężki oddech, wysoki puls. W niedzielę wolałbym jednak mieć organizm w optymalnej dyspozycji. Czyli te dwa ponure sygnały są standardowe? Ta reaguje organizm i w te kilka godzin jakie pozostały dojdzie do siebie bez specjalnej pomocy?

- jarjan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1665
- Rejestracja: 23 lis 2008, 20:56
Standardowe - niekoniecznie, ale tak reaguje wielu, tzn reaguje na drastyczne (szokowe) odcięcie węgli przez pierwsze 3 dni.
Nie ma gwarancji, że dojdziesz do siebie do startu, oby.
Nie ma gwarancji, że dojdziesz do siebie do startu, oby.
Biegam, więc jestem. :)
pozdrawiam
Jarosław
pozdrawiam
Jarosław
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2781
- Rejestracja: 19 cze 2015, 17:20
- Życiówka na 10k: 43:30
- Życiówka w maratonie: 3:44:25
Taka adaptacje robi sie przez 2-3 tygodnie minimum.wiatrak2 pisze:Węgle odłożyłem aczkolwiek poradziłem sobie zdecydowanie lepiej niż się spodziewałem ( szczególnie kiedy wezmę pod uwagę moje umiłowanie do słodyczy), we wtorek zrobiłem trening i byłem z niego zadowolony. Miałem nadzieję, że czwartkowe i piątkowe rozbieganie będzie conajmniej tak samo udane ale jak wspominałem efekt zupełnie odwrotny - ciężki oddech, wysoki puls. W niedzielę wolałbym jednak mieć organizm w optymalnej dyspozycji. Czyli te dwa ponure sygnały są standardowe? Ta reaguje organizm i w te kilka godzin jakie pozostały dojdzie do siebie bez specjalnej pomocy?
Potem powinno byc juz lepiej.
Ale nie polecam takiego drastycznego obcięcia węgli.
Wysłane z mojego SM-T113 .
"Ból jest nieunikniony.Cierpienie jest wyborem."
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
Haruki Murakami, z książki: 'O czym mówię, kiedy mówię o bieganiu?'
-
- Dyskutant
- Posty: 36
- Rejestracja: 05 maja 2017, 19:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Faktycznie, raczej już nie będę stosował tej diety przed przyszłymi startami, pozostanę przy zwykłym doładowywaniu na kilka dni przed startem. Z perspektywy dnia przed zawodami dieta ta przyniosła tylko dodatkowe nerwy, zwątpienie i wzrost masy ( jednakże z tego co się orientuję to kwestia wody wiązanej przez glikogen ). Zdecydowanie takie zachowania żywieniowe należy przetestować przed startem, którego zawalenie nie będzie problemem. Mi pozostaje tylko wierzyć, że jutro stanę na starcie Wingsa i jednak doda mi skrzydeł 

- Bogil
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1908
- Rejestracja: 20 gru 2009, 12:16
- Życiówka na 10k: wstyd się przyznać
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skawina
To naturalna reakcja organizmu. Tętno wzrasta bo mitochondria nie muszą być już tak efektywne, tarczyca się rusza. Ogólnie to zwyczajnie przesadziłeś. Ładowania to bardzo przydatna rzecz ale trzeba umieć je stosować. Ilość weglowodanów na kg masy ciała oraz ilość dni jest indywidualna i zależna od dystansu.