
29 stycznia skręciłem kolano. Tak silnego bólu nigdy wcześniej nie doświadczyłem. Płyn z krwią ściągali mi chyba 3 razy. Pierwszy tydzień tragedia, obrócenie w łóżku z jednego boku na drugi było męczarnią. Później 3 tygodnie chodzenia o kulach itd. Obecnie, dwa miesiące po urazie chodzę w miarę swobodnie. Wyprost mam właściwie pełen.
Ortopeda zakończył moje leczenie.
I tu pojawia się wiele wątpliwości. Kolano dalej jest bardzo delikatne, szczególnie przy jakichś ruchach na boki. Mam wrażenie jakby kości się w nim rozłączały, przeskakiwały. Wiem, że jakieś złe postawienie nogi może doprowadzić do odnowienia kontuzji.
O koszykówce nie ma mowy, o bieganie też nie.
Opowiedziałem ortopedzie o moich wątpliwościach. Stwierdził, że 8 tygodni to mało, mam dać sobie jeszcze 6 miesięcy i jeśli ciągle tak będzie, to skieruje mnie na rezonans.
Czy to normalne, że po skręceniu nie robi się żadnych badań? Miałem tylko RTG.
Pytałem czy mam samemu zrobić rezonans, odradził mi na tym etapie.
Boję się, że jeśli za pół roku nie będzie poprawy, na rezonansie wyjdzie zerwane więzadło, to tak naprawdę będę pół roku w plecy.
Chcę jak najszybciej wrócić do biegania i koszykówki.
Macie jakieś doświadczenia ze skręconym kolanem?