biegam od ok 10 miesięcy. W niedzielę przebiegłem swój pierwszy półmaraton - ciężka trasa, ostatnie 300m tak mi skurcze łydki capneły, że mięśnie mi rozrywało a nogi jak z betonu, ledwo doszedłem do mety.. i teraz 2 dni po dalej mnie bolą łydki, szczególnie przy rozciąganiu, po nocy bardziej, przy schodzeniu ze schodów a jak chodzę normalnie to jak by mniej. Bolą także przy dotykaniu. Może to zakwasy?

Mam pytanie: Jakie są wasze sposoby na takie bóle łydek? słyszałem różne głosy: zimne/ciepłe okłady/woda. masaże?
Za miesiąc kolejna polówka, muszę jak najszybciej się zregenerować :P