Zastanawiałem się chwilę, czy to raczej nadaje się do działu technicznego (sprzęt) czy do zdrowia. Chociaż skłaniałem się ku pierwszemu, to podejdę jednak do sprawy poważnie...
Wczoraj biegłem półmaraton (Poznań). Czas: 1h 52 z sekundami (mój najlepszy czas). Oto średnie wskazania pulsometru (Beurer PM 70) dla kolejnych kilometrów (czasami bloki po 2 czy 4km, bo nie wyłapałem kolejnych znaków): 135, 150 (dotąd jeszcze wszystko rozumiem) - i tu się zaczyna jazda: 206, 231, 234, 231, 228, 234, 230, 219, 217, 231, 231, 230, 222, 220 (ostatni odcinek).
Biegło mi się bardzo dobrze (poza "bulgotaniem" w brzuchu, zrobiłem jakiś błąd z dietą przed), każde kolejne 5 km praktycznie szybciej od poprzedniego (tzn. 5-10 podobnie jak 10-15, ale 15-20 dużo szybciej), bardzo szybka końcówka i zaskakująco szybki powrót do normalnego oddechu za metą, co tylko pozwala mi myśleć, że pobiegłem zbyt zachowawczo i miałem zapas formy. Około 14. km poczułem ucisk/ból (?) w klatce piersiowej, troszeczkę się zaniepokoiłem, ale nie wiem, czy to mięsień (inny niż sercowy), czy serce. Potem było ok.
Przygotowywałem się dość nieregularnie (przeziębienia, lenistwo...), ale trening 2x w tygodniu starałem się utrzymywać. Pływam też - robię jakiś mieszany (ćwiczenia, interwały) trening dla biathlonistów, ale oczywiście bez planów udziału, w inne dni pływam spokojnie 2 czy 2,5km kraulem. Poza tym 2x w tygodniu siłownia.
Przy badaniach okresowych pani oczywiście odnotowała moje niskie tętno spoczynkowe ok. 50 (tak samo rok temu przy zabiegu prostowania przegrody: pierwsze pytanie po EKG (a przed zabiegiem) bez jakiegokolwiek sugerowania pani pielęgniarce: czy uprawia pan jakieś sporty (pyta pani patrząc na wynik)?). Natomiast pani od badania okresowego musiałem wytłumaczyć, że pewnie niskie spoczynkowe wynika z wysiłku wydolnościowego, który stosuję (boże uprawiam sporty to może za dużo powiedziane). Ale ona zaleciła mi, żebym sobie zrobił echo serca dla świętego spokoju, bo pierwsze co powiedziała, to że mam bradykardię (a ja, że pewnie od sportu). Pewnie większość z Was ma tu takie tętno spoczynkowe (i niższe).
Zatem wracając do tamtych odczytów: czy to raczej wina sprzętu (pulsometru Beurera), czy mam się martwić i robić badania? Znacie takie przypadki? Co jeszcze: cały czas padało na trasie, jeśli to ma wpływ na odczyty; były momenty, że znikał na zegarku odczyt z pasa na chwilę (było 0), a potem znowu okolice 220. Może słaba bateria w pasie? Dodam, że ten pulsometr (czy serce?) miewał takie wyskoki na 200+ np. ze 160. Normalnie 175-180 to okolice mojego (prawie) krańcowego zmęczenia nie do utrzymania przez dłuższy czas, ale takie coś?
Tętno 220+ przez dłuższy czas - pulsometr czy zdrowie?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 kwie 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- mow_mi_stefan
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 481
- Rejestracja: 15 kwie 2014, 10:05
- Życiówka w maratonie: 4:09
Moja propozycja jest taka - jak następnym razem zobaczysz wskazanie 220+, to znajdź palcem na nadgarstku/szyi wyraźny puls, zlicz ilość uderzeń przez 10sek, pomnóż przez 6, porównaj ze wskazaniem pulsometru. TO rozwieje wątpliwości, że to sprzęt jest IMHO (być może tylko przez słabą baterie) mało sprawny.girardengo pisze:Oto średnie wskazania pulsometru (Beurer PM 70) dla kolejnych kilometrów (czasami bloki po 2 czy 4km, bo nie wyłapałem kolejnych znaków): 135, 150 (dotąd jeszcze wszystko rozumiem) - i tu się zaczyna jazda: 206, 231, 234, 231, 228, 234, 230, 219, 217, 231, 231, 230, 222, 220 (ostatni odcinek).
czuj duch, Paweł
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
10km 42:57, HM 1:35:12, M 3:27:56
BLOG :: Komentarze
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Mógł to byc tez efekt jakiegoś sprzęgania sie z pulsometrami innych biegaczy, tam wkoło Ciebie było duzo zawodnikow.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 kwie 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Generalnie trochę się nie przygotowałem (nie poczytałem), zakładając temat...
Do lekarza w celu zrobienia echa serca i tak pójdę (może też na test wysiłkowy do szpitala się zapiszę - a to nawet z ciekawości), ale akurat w tym wypadku chyba naprawdę w grę wchodzi tylko technika, mechanika, elektrostatyka...
Znajomy kolarz mówił mi, że przy najbardziej szalonych podjazdach czy finiszach zahaczał o 220-230, ale to raczej krótko i to jestem sobie w stanie wyobrazić (jako realny pomiar). Natomiast 220 przez 1,5 h biegu? Słabo.
Wszedłem hasłowo na jakiś amerykański portal o biatlonie (choć tego typu problemów i pytań jest w skali światowej sporo po wpisaniu w wyszukiwarkę) i choć tam dotyczyło to konkretnie sprzętu (pasa) któregoś Garmina, to odpowiedzi-sugestie są mniej więcej takie:
- naelektryzowanie między koszulką a pasem (szczególnie takim miękkim) - rada: użyj preparatu w spreju (podany z nazwy) zmniejszającego naelektryzowanie;
- umyć miejsca styku pasu z ciałem - ktoś tam pisze, że nawet nie wyobrażacie sobie, jak się brud tam zbiera (widziany pod mikroskopem);
- zamoczyć cały pas przed biegiem, nie tylko miejsca styku (czujniki) - choć tutaj dodam, że kiedyś tego nie potrzebowałem, spocenie ciała było wystarczające;
- ktoś pisze, żeby ścisnąć bardziej pas, bo te (nowe) są delikatniejsze i się łatwiej rozciągają;
- stosować przed biegiem taki żel do badań EKG poprawiający łączność.
Cóż, jest tego trochę. Popróbuję, potestuję. Nie chciałbym zmieniać sprzętu, bo lubię tego Beurera, ma fajne opcje i jak dotąd był naprawdę czujny jeśli chodzi o wszelkie kontrolowane zmiany w biegu, które obserwowałem na ekranie), no ale jeśli będzie robił dalej takie psikusy, to dalej nie będzie to miało wielkiego sensu biegać z takim pulsometrem - poza czasomierzem i międzyczasami.
Do lekarza w celu zrobienia echa serca i tak pójdę (może też na test wysiłkowy do szpitala się zapiszę - a to nawet z ciekawości), ale akurat w tym wypadku chyba naprawdę w grę wchodzi tylko technika, mechanika, elektrostatyka...
Znajomy kolarz mówił mi, że przy najbardziej szalonych podjazdach czy finiszach zahaczał o 220-230, ale to raczej krótko i to jestem sobie w stanie wyobrazić (jako realny pomiar). Natomiast 220 przez 1,5 h biegu? Słabo.
Wszedłem hasłowo na jakiś amerykański portal o biatlonie (choć tego typu problemów i pytań jest w skali światowej sporo po wpisaniu w wyszukiwarkę) i choć tam dotyczyło to konkretnie sprzętu (pasa) któregoś Garmina, to odpowiedzi-sugestie są mniej więcej takie:
- naelektryzowanie między koszulką a pasem (szczególnie takim miękkim) - rada: użyj preparatu w spreju (podany z nazwy) zmniejszającego naelektryzowanie;
- umyć miejsca styku pasu z ciałem - ktoś tam pisze, że nawet nie wyobrażacie sobie, jak się brud tam zbiera (widziany pod mikroskopem);
- zamoczyć cały pas przed biegiem, nie tylko miejsca styku (czujniki) - choć tutaj dodam, że kiedyś tego nie potrzebowałem, spocenie ciała było wystarczające;
- ktoś pisze, żeby ścisnąć bardziej pas, bo te (nowe) są delikatniejsze i się łatwiej rozciągają;
- stosować przed biegiem taki żel do badań EKG poprawiający łączność.
Cóż, jest tego trochę. Popróbuję, potestuję. Nie chciałbym zmieniać sprzętu, bo lubię tego Beurera, ma fajne opcje i jak dotąd był naprawdę czujny jeśli chodzi o wszelkie kontrolowane zmiany w biegu, które obserwowałem na ekranie), no ale jeśli będzie robił dalej takie psikusy, to dalej nie będzie to miało wielkiego sensu biegać z takim pulsometrem - poza czasomierzem i międzyczasami.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 8
- Rejestracja: 03 kwie 2014, 21:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
>berenika8
Doba, która minęła od mojego ostatniego wpisu, to za krótko, by znaleźć przyczynę fiksacji pulsometru. Jak jednoznacznie sobie odpowiem, to dam znać (myślałem, że ktoś już tutaj tak miewał). Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że - uwaga: banały - pulsometr to przyjemny i ciekawy, ale tylko dodatek do samej przyjemności biegania. A słuchanie własnego organizmu w tym wypadku jest ważniejsze od ślepego zawierzania ekranikowi.
Doba, która minęła od mojego ostatniego wpisu, to za krótko, by znaleźć przyczynę fiksacji pulsometru. Jak jednoznacznie sobie odpowiem, to dam znać (myślałem, że ktoś już tutaj tak miewał). Utwierdziłem się tylko w przekonaniu, że - uwaga: banały - pulsometr to przyjemny i ciekawy, ale tylko dodatek do samej przyjemności biegania. A słuchanie własnego organizmu w tym wypadku jest ważniejsze od ślepego zawierzania ekranikowi.