miłej lektury

http://xurl.pl/jj7t
Też mam kilka takich złotych myśli:wegetarianin definiuje siebie w opozycji do reszty społeczeństwa, akcentując to, czego nie robi (nie jem mięsa), a nie to, co robi.
Wielkie mi co. Przecież każdy normalny, zdrowy psychicznie człowiek wie, że wegetarianie to czubki.Mówiąc prościej: ktoś, kto nie ma problemów psychicznych, nie nabędzie ich w wyniku diety roślinnej, ale takie osoby rzadziej zostają wegetarianami.
Oczywiście, z wegetarian powinno się leczyć na głowę, najlepiej przymusowo.Można zaryzykować twierdzenie, że zbyt często wybór diety roślinnej to konsekwencja występowania w życiu codziennym danej osoby problemów psychicznych.
I tu jest pies pogrzebany. Można też w przyszłości napisać o tym więcej tekstów, jeśli będzie trzeba czymś zapełnić gazetę a wszystkie dobre pomysły się wyczerpią.Badacze zauważyli przy tym, że jest możliwe, że wśród wegetarian występują różne grupy ryzyka, narażone mniej lub bardziej na choroby psychiczne, zależnie od motywacji w wyborze diety – i polecają tę kwestię do zbadania w przyszłości.
prawdaLisciasty pisze: kretyńsko się czyta tekst, gdzie co chwila jakiś fragment jest wytłuszczony.
tyż prawda. znam wiele niepijących osób z ewidentnym fisiem na punkcie alko.Skoor pisze:Na podobnej podstawie moznaby wysnuc wniosek, ze wiekszosc abstynentow to alkoholicy
najpewniej tak. co już stanowi argument za tym że zupełnie bezwartościowy to on nie jestbiegowyninja pisze: Ten link równie dobrze mógłby się znaleźć w wątku o dietach tłuszczowych.
ja sformułowałbym tę tezę trochę inaczej: to pewne zaburzenia mogą czasem objawiać się wyborem specyficznej diety i radykalnym stosunkiem do niej.Po analizie (badacze) za najbardziej prawdopodobne uznają, że dietę wegetariańską częściej wybierają osoby, które tak czy inaczej narażone są na zwiększone ryzyko występowania zaburzeń. Czyli negatywny wpływ na zdrowie psychiczne wywiera nie sama dieta, a raczej jest on powiązany ze skłonnością do takiego a nie innego wyboru stylu życia