Najpierw kontuzja, potem jesienne lenistwo...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 28 cze 2014, 11:52
- Życiówka na 10k: 57min
- Życiówka w maratonie: brak
Witajcie Biegacze! Mój problem tkwi w lenistwie i po części w strachu. Biegać zaczęłam na początku tego roku. Moje treningi sprawiały mi wielką frajdę, biegałam 5x w tygodniu po 5-8 km - rekreacyjnie, dla przyjemności. Niestety w sierpniu doznałam niewielkiej kontuzji, przez którą musiałam odpuścić sobie bieganie na ok 3-4 tygodnie. Powróciłam do treningów w połowie września i wtedy zaczęły się schody, kondycja trochę gorsza, strach przed większym rozbieganiem. Odpuściłam całkiem, lato się skończyło, jesień mnie przygniotła do kanapy i dosłownie nie chciało mi się wyjść na trening. Minęły 3 miesiące i czuję się kiepsko bez biegania, fizycznie i psychicznie. Chcę wyjść na trening, ale sam fakt, że muszę zacząć wszystko od początku mnie demotywuje. Czy ja robię z tego taki duży problem? Nie wiem zupełnie jak się do tego zabrać, czy truchtać czy wyznaczyć sobie jakiś cel? Może mieliście podobną sytuację? Podbudujcie mnie jakoś...
- LoveBeer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 952
- Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
- Życiówka na 10k: 34.00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
bieganie samo w sobie powinno sprawiac przyjemnosc, jesli nie sprawia... hmmm... tak czy siak - o jakiej tutaj kondycji piszesz ? taki strach o ktorym wspominasz moglby miec ktos kto zajmowal wysokie lokaty w jakis zawodach a teraz boi sie ze wszystko szlag trafil - a Ty biegasz rekreacyjnie wiec przed czym konkretnie czujesz strach ? ja mysle ze najprostsza motywacja jest najlepsza - rano godzinka PRZYJEMNOSCI, a potem caly dzien jest lepszy. co moze byc prostszego w zyciu ?
nie komplikuj sobie, narazie nie wyznaczaj celow, rob to dla samego robienia, dla siebie, dla samopoczucia, dla zdrowia 


- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Osobiście nie uwżam, żeby dobrą radą było: niech zcznie Ci to sprawiać przyjemność jak radzi Lovebeer. gdyby było to takie proste to nie było by powodu do pisania.
Najtrudniej jest wejść i czy wrócić do biegania. Gdy już złapiesz ten rytm będzie znacznie łatwiej. Myślę, że dobrym pomysłem jest wyznczenie sobie jednak jakiś celów krótko- i długoterminowych.
Krótkoterminowymi może być np. zrobienie 12 treningów w miesiącu czy dojście spowrotem do 8 km na jeden trening w ciągu kilku tygodni. Cele o dłuższej perspektywie czasowej są już bardziej indywidualną sprawą i wiele zależy od tego co Cię w bieganiu kręci.
ZImą nie będzie o to zbyt łatwo, ale możesz poszukać spotkań biegaczy gdzuieś w Twoim mieście i starać się do nich dołąćzać raz na tydzień.
przeczytajTO, może pomoże
powodzenia
Najtrudniej jest wejść i czy wrócić do biegania. Gdy już złapiesz ten rytm będzie znacznie łatwiej. Myślę, że dobrym pomysłem jest wyznczenie sobie jednak jakiś celów krótko- i długoterminowych.
Krótkoterminowymi może być np. zrobienie 12 treningów w miesiącu czy dojście spowrotem do 8 km na jeden trening w ciągu kilku tygodni. Cele o dłuższej perspektywie czasowej są już bardziej indywidualną sprawą i wiele zależy od tego co Cię w bieganiu kręci.
ZImą nie będzie o to zbyt łatwo, ale możesz poszukać spotkań biegaczy gdzuieś w Twoim mieście i starać się do nich dołąćzać raz na tydzień.
przeczytajTO, może pomoże
powodzenia
Krzysiek
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 980
- Rejestracja: 04 lis 2014, 11:01
- Życiówka na 10k: 52 min
- Życiówka w maratonie: 4:15:12
- Lokalizacja: Shanghai
Czyli chcesz biegac, ale C sie nie chce.marta9470 pisze: Minęły 3 miesiące i czuję się kiepsko bez biegania, fizycznie i psychicznie. Chcę wyjść na trening, ale sam fakt, że muszę zacząć wszystko od początku mnie demotywuje.

Jak na kobiete to calkiem normalnymarta9470 pisze: Czy ja robię z tego taki duży problem?


marta9470 pisze: Nie wiem zupełnie jak się do tego zabrać, czy truchtać czy wyznaczyć sobie jakiś cel?
Teraz serio. Wyznacz cel, opracuj plan i go realizuj skrupulatnie. To pomaga przy odleglych celach, inaczej mozesz sie zniechecic slabymi postepami (a w zasadzie juz jestes zniechecona).
Ja wstawalem przed piata rano, zeby pobiegac. Tez mi sie nie chcialo, ale mysl ze moge sie poddac, uwierala jeszcze bardziej, wiec po kilku minutach wewnetrznej walki wstawalem.marta9470 pisze:Może mieliście podobną sytuację?
Jak juz bedziesz miala plan i cel to napisz tutaj i opisuj postepy. Spoleczna kontrola jest najlepszamarta9470 pisze: Podbudujcie mnie jakoś...

-
- Wyga
- Posty: 68
- Rejestracja: 08 wrz 2013, 13:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Spoko, mi też się nie chce, chociaż po październikowym maratonie już rozpisywałem sobie plan na wiosenny.
Generalnie jednak odpuściłem to wyzwanie i po prostu biegam, luźno dla przyjemności, bez spinki.
Generalnie jednak odpuściłem to wyzwanie i po prostu biegam, luźno dla przyjemności, bez spinki.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja Cię rozumiem, bo sama zaczynałam biegać z wielkimi oporami. Dojście do 30 minut nieprzerwanego biegu zajęło mi dość dużo czasu i potem przy lekkiej kontuzji bardzo bałam się, żebym nie musiała zaczynać od nowa. Trochę szkoda, że poddałaś się po 3 tygodniach przerwy, bo to nie jest jeszcze taki okres, po którym trzeba startować zupełnie od zera. Po trzech miesiącach może być gorzej, ale może jeszcze nie wszystko stracone?
Ćwiczysz coś poza bieganiem? Jeżeli nie, to może spróbuj poprawić ogólną kondycję jakimiś innymi ćwiczeniami. U mnie kondycja bardzo szybko spadała zanim nie włączyłam spinningu kilka razy w tygodniu, a niedawno dołączyłam także orbitrek. Mięśnie pracują inne niż przy bieganiu, ale ogólna wydolność się poprawia i biegam szybciej. Tak więc może dodatkowe ćwiczenia mogłyby pomóc łagodniej wrócić do biegania?
A jeśli przyjdzie zaczynać od nowa? To chyba teraz jest na to najlepszy okres. Pomimo zapewnień, na które trafia się na forach, to jednak większość biegających wymiękła i mało kogo się teraz spotyka biegając. Truchtając sobie wolno czy z przerwami wiosną czy latem człowiek porównuje się z innymi i czuje się głupio, że im nie dorównuje. Teraz sam fakt wyjścia z domu, żeby pobiegać jest sukcesem, z którego można być dumnym.
Przełam się chociaż raz, a zapewniam, że zadowolenie z siebie będzie na tyle duże (nawet przy marnej formie), że kolejny raz przyjdzie Ci dużo łatwiej.
Powodzenia!
Ćwiczysz coś poza bieganiem? Jeżeli nie, to może spróbuj poprawić ogólną kondycję jakimiś innymi ćwiczeniami. U mnie kondycja bardzo szybko spadała zanim nie włączyłam spinningu kilka razy w tygodniu, a niedawno dołączyłam także orbitrek. Mięśnie pracują inne niż przy bieganiu, ale ogólna wydolność się poprawia i biegam szybciej. Tak więc może dodatkowe ćwiczenia mogłyby pomóc łagodniej wrócić do biegania?
A jeśli przyjdzie zaczynać od nowa? To chyba teraz jest na to najlepszy okres. Pomimo zapewnień, na które trafia się na forach, to jednak większość biegających wymiękła i mało kogo się teraz spotyka biegając. Truchtając sobie wolno czy z przerwami wiosną czy latem człowiek porównuje się z innymi i czuje się głupio, że im nie dorównuje. Teraz sam fakt wyjścia z domu, żeby pobiegać jest sukcesem, z którego można być dumnym.

Powodzenia!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 28 cze 2014, 11:52
- Życiówka na 10k: 57min
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki za wsparcie:) wyszłam dziś na trening mimo mrozu którego się obawialam najbardziej. Nie było najgorzej ale też nie fenomenalnie. Pamiętam gdy zaczynałam biegać towarzyszył mi ból w klatce piersiowej, tym razem go nie było co bardzo mnie cieszy, za to okropnie bolał mnie nos(oddycham nos>usta).., ale myślę że to kwestia nieprzyzwyczajenia do mrozu i z czasem to minie (mam rację?) . Forma przeciętna, po 3 miesiącach lenistwa nie dziwota że czuje się "pognieciona", ale na wiosnę myślę że będzie o niebo lepiej:) pozdrawiam