Kolejny nudny problem z łydką
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć,
Mam problem z prawą łydką. Przeglądałam już informacje w internecie i na tym forum, ale nie udało mi się zidentyfikować w czym rzecz. Sprawa jest jak na razie na tyle mało poważna, że do lekarza nie mam się po co wybierać, bo to by zakrawało na hipochondrię. Chciałabym jednak wiedzieć co robić i czego unikać, żeby poważną się nie stała. Z tego co się zorientowałam zalecenia i przeciwwskazania są bardzo różne w zależności od istoty problemu, dlatego wolę nie stosować metody prób i błędów, tylko poradzić się osób z większym doświadczeniem.
Sprawa przedstawia się następująco. Biegam od lipca tego roku. Bieganie zaczęłam po długim okresie całkowitej awersji do sportu. Wdrażałam się jednak bardzo powoli. Zanim zaczęłam biegać chodziłam przez miesiąc na długie spacery, a same biegi to z początku były marszobiegi. Pierwsze 5 kilometrów zrobiłam we wrześniu.
Biegam średnio 3x w tygodniu przeważnie na dystansie 5 kilometrów, czasem 6, rzadko 8 w tempie od 5:30 do 6:20 min/km w zależności od dnia. Przed biegiem w domu rozgrzewam stawy, a potem rozgrzewam się podczas dynamicznego 10 minutowego marszu. Rozciąganie obowiązkowo zawsze bezpośrednio po bieganiu - ok. 10 minut (czasem rozciągam się porządniej, czasem na odczepnego, ale ani razu tego elementu nie odpuściłam). Potem znów 10 minut marszu dla schłodzenia.
Oprócz tego średnio 2h w tygodniu spinning.
Problem z łydką zaczął się kilka tygodni temu i początkowo nie wiązałam go z bieganiem. Rano pobiegałam swoje zwyczajowe 5 czy 6 kilometrów, a potem miałam dużo rzeczy do załatwienia na mieście. Z uwagi na paraliż komunikacyjny intensywnie i szybko chodziłam piechotą i w trakcie tego chodu zaczęłam odczuwać zmęczenie łydki. Następnego dnia zaczęła boleć przy szybkim chodzeniu (raczej po ulicy, niż po domu), przy siedzeniu i przy kucaniu. Ból nie był znaczny (coś na graniczy ciągnięcia, szczypania i kłucia), więc nie przywiązywałam do tego z początku większej uwagi. W skali od 1 do 10 może jakieś 2, gdzie 4 to kolka.
Kolejnego dnia rano normalnie poszłam biegać. Na początku biegu czułam łydkę dość wyraźnie przy wrażeniu, że ból powodują wstrząsy. Jednak pod koniec biegu przestało boleć i nie bolało przy rozciąganiu. Dwa dni później zrobiłam 8 kilometrów. Tym razem czułam łydkę prawie przez cały czas plus pod koniec biegu także achillesa (?) bardziej po zewnętrznej stronie kilka centymetrów nad kostką.
Następnego dnia nogę czułam dość silnie przy schodzeniu ze schodów, szybkim chodzeniu i podskokach na palcach. Przy samym wspinaniu się na palce czy ruchach stopy nieodczuwalny. Brak jakiejkolwiek opuchlizny.Postanowiłam zrobić kilka dni przerwy od biegania.
Po kilku dniach ból przy chodzeniu ustąpił. Poszłam nawet na dłuższy spacer i wszystko wydawało się ok. Gdyby nie to, że noga odezwała się w momencie, gdy podbiegłam kawałek do świateł. Dopiero w tym momencie skojarzyłam, że może to być coś związanego z bieganiem. Postanowiłam na wszelki wypadek - niezależnie od tego, co by to nie było - zrobić jeszcze tydzień przerwy, żeby ugasić sprawę w zarodku.
Do biegania wróciłam po tygodniu. Zrobiłam 5 treningów, w czasie których absolutnie nic się nie działo. Przy ostatnim treningu z tej serii (6 kilometrów) przeplatałam spokojny bieg (6:20) kilkoma szybszymi przebieżkami (jakieś 5:00). Wtedy bólu nie czułam. Dopiero pod wieczór poczułam lekkie napięcie łydki i ból mniej więcej w tym samym miejscu co wcześniej. Odczuwalny był także kolejnego dnia przy chodzeniu (ale przy schodzeniu ze schodów nie) - nie tak silnie jak poprzednio, ale jednak. Następnego dnia było już ok.
Niemniej zrobiłam w sumie 3 dni przerwy od biegania. Biegałam znowu wczoraj i znów punktowo od czasu do czasu odczuwałam tę łydkę. Pod koniec biegu w mniejszym stopniu. Przy rozciąganiu wcale. Lekki ból, a raczej nawet nie tyle ból, co ciągnięcie powrócił późnym popołudniem podczas siedzenia przed tv (nogi uniesione na poziomie bioder). Wieczorem postanowiłam obadać lepiej to miejsce i sprawdzić czy reaguje uciskowo. Nic nie czułam ani pod palcami, ani w łydce. Natomiast po kilku minutach łydka zaczęła być dość odczuwalna przy obciążeniu - staniu i chodzeniu. Po kilkunastu minutach zaczęło to mijać i już po kilku godzinach było nieodczuwalne.
Na razie postanowiłam biegać bardzo delikatnie robiąc po 2 dni przerwy, żeby czegoś nie pogorszyć. Nie wiem czy to wystarczy?
Może wiecie co może być powodem? Może są jakieś ćwiczenia wzmacniające, które pozwolą uniknąć tego problemu?
Dodam jeszcze, że do 24h po bieganiu mimo rozciągania mam wrażenie napiętych mięśni łydek. Problem zaczął się odkąd zaczęłam biegać na śródstopiu, gdyż dokuczały mi lekko kolana (btw. bardziej kolano w rzeczonej prawej nodze). Może możecie polecić jakieś ćwiczenia lub metody rozluźniające?
Aha. Nie mam płaskostopia, obie nogi stawiam tak samo (buty zajeżdżają się równo), chyba nie pronuję ani nie supinuję?
Mam nadzieję, że ktoś przebrnął przez te moje wypociny, kto będzie mi w stanie udzielić jakichś wskazówek.
Będę bardzo wdzięczna za wszelką pomoc.
Mam problem z prawą łydką. Przeglądałam już informacje w internecie i na tym forum, ale nie udało mi się zidentyfikować w czym rzecz. Sprawa jest jak na razie na tyle mało poważna, że do lekarza nie mam się po co wybierać, bo to by zakrawało na hipochondrię. Chciałabym jednak wiedzieć co robić i czego unikać, żeby poważną się nie stała. Z tego co się zorientowałam zalecenia i przeciwwskazania są bardzo różne w zależności od istoty problemu, dlatego wolę nie stosować metody prób i błędów, tylko poradzić się osób z większym doświadczeniem.
Sprawa przedstawia się następująco. Biegam od lipca tego roku. Bieganie zaczęłam po długim okresie całkowitej awersji do sportu. Wdrażałam się jednak bardzo powoli. Zanim zaczęłam biegać chodziłam przez miesiąc na długie spacery, a same biegi to z początku były marszobiegi. Pierwsze 5 kilometrów zrobiłam we wrześniu.
Biegam średnio 3x w tygodniu przeważnie na dystansie 5 kilometrów, czasem 6, rzadko 8 w tempie od 5:30 do 6:20 min/km w zależności od dnia. Przed biegiem w domu rozgrzewam stawy, a potem rozgrzewam się podczas dynamicznego 10 minutowego marszu. Rozciąganie obowiązkowo zawsze bezpośrednio po bieganiu - ok. 10 minut (czasem rozciągam się porządniej, czasem na odczepnego, ale ani razu tego elementu nie odpuściłam). Potem znów 10 minut marszu dla schłodzenia.
Oprócz tego średnio 2h w tygodniu spinning.
Problem z łydką zaczął się kilka tygodni temu i początkowo nie wiązałam go z bieganiem. Rano pobiegałam swoje zwyczajowe 5 czy 6 kilometrów, a potem miałam dużo rzeczy do załatwienia na mieście. Z uwagi na paraliż komunikacyjny intensywnie i szybko chodziłam piechotą i w trakcie tego chodu zaczęłam odczuwać zmęczenie łydki. Następnego dnia zaczęła boleć przy szybkim chodzeniu (raczej po ulicy, niż po domu), przy siedzeniu i przy kucaniu. Ból nie był znaczny (coś na graniczy ciągnięcia, szczypania i kłucia), więc nie przywiązywałam do tego z początku większej uwagi. W skali od 1 do 10 może jakieś 2, gdzie 4 to kolka.
Kolejnego dnia rano normalnie poszłam biegać. Na początku biegu czułam łydkę dość wyraźnie przy wrażeniu, że ból powodują wstrząsy. Jednak pod koniec biegu przestało boleć i nie bolało przy rozciąganiu. Dwa dni później zrobiłam 8 kilometrów. Tym razem czułam łydkę prawie przez cały czas plus pod koniec biegu także achillesa (?) bardziej po zewnętrznej stronie kilka centymetrów nad kostką.
Następnego dnia nogę czułam dość silnie przy schodzeniu ze schodów, szybkim chodzeniu i podskokach na palcach. Przy samym wspinaniu się na palce czy ruchach stopy nieodczuwalny. Brak jakiejkolwiek opuchlizny.Postanowiłam zrobić kilka dni przerwy od biegania.
Po kilku dniach ból przy chodzeniu ustąpił. Poszłam nawet na dłuższy spacer i wszystko wydawało się ok. Gdyby nie to, że noga odezwała się w momencie, gdy podbiegłam kawałek do świateł. Dopiero w tym momencie skojarzyłam, że może to być coś związanego z bieganiem. Postanowiłam na wszelki wypadek - niezależnie od tego, co by to nie było - zrobić jeszcze tydzień przerwy, żeby ugasić sprawę w zarodku.
Do biegania wróciłam po tygodniu. Zrobiłam 5 treningów, w czasie których absolutnie nic się nie działo. Przy ostatnim treningu z tej serii (6 kilometrów) przeplatałam spokojny bieg (6:20) kilkoma szybszymi przebieżkami (jakieś 5:00). Wtedy bólu nie czułam. Dopiero pod wieczór poczułam lekkie napięcie łydki i ból mniej więcej w tym samym miejscu co wcześniej. Odczuwalny był także kolejnego dnia przy chodzeniu (ale przy schodzeniu ze schodów nie) - nie tak silnie jak poprzednio, ale jednak. Następnego dnia było już ok.
Niemniej zrobiłam w sumie 3 dni przerwy od biegania. Biegałam znowu wczoraj i znów punktowo od czasu do czasu odczuwałam tę łydkę. Pod koniec biegu w mniejszym stopniu. Przy rozciąganiu wcale. Lekki ból, a raczej nawet nie tyle ból, co ciągnięcie powrócił późnym popołudniem podczas siedzenia przed tv (nogi uniesione na poziomie bioder). Wieczorem postanowiłam obadać lepiej to miejsce i sprawdzić czy reaguje uciskowo. Nic nie czułam ani pod palcami, ani w łydce. Natomiast po kilku minutach łydka zaczęła być dość odczuwalna przy obciążeniu - staniu i chodzeniu. Po kilkunastu minutach zaczęło to mijać i już po kilku godzinach było nieodczuwalne.
Na razie postanowiłam biegać bardzo delikatnie robiąc po 2 dni przerwy, żeby czegoś nie pogorszyć. Nie wiem czy to wystarczy?
Może wiecie co może być powodem? Może są jakieś ćwiczenia wzmacniające, które pozwolą uniknąć tego problemu?
Dodam jeszcze, że do 24h po bieganiu mimo rozciągania mam wrażenie napiętych mięśni łydek. Problem zaczął się odkąd zaczęłam biegać na śródstopiu, gdyż dokuczały mi lekko kolana (btw. bardziej kolano w rzeczonej prawej nodze). Może możecie polecić jakieś ćwiczenia lub metody rozluźniające?
Aha. Nie mam płaskostopia, obie nogi stawiam tak samo (buty zajeżdżają się równo), chyba nie pronuję ani nie supinuję?
Mam nadzieję, że ktoś przebrnął przez te moje wypociny, kto będzie mi w stanie udzielić jakichś wskazówek.
Będę bardzo wdzięczna za wszelką pomoc.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 07 maja 2011, 10:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ponad rok temu objawy miałem takie same jak opisujesz.
Zbagatelizowałem, biegałem dalej. Tak teraz już wiem jakie to głupie....
W grudniu mimo "ciągnącego achillesa" zrobiłem swoją życiówkę na 10km i w półmaratonie.
Ból nigdy nie był zbyt mocny, raczej jak coś co trochę niepokoi i to wszystko a wiadomo że biegacza zawsze coś boli
Od stycznia postanowiłem coś z tym zrobić a od marca po wizycie u ortopedy bieganie odpuściłem całkowicie.
Do września pół roku bez biegania (tak na marginesie +15 kg) i nie mogę tego doleczyć. We wrześniu trochę potruchtałem raz w tygodniu (mało i wolno) niestety problem jest nadal.
Wydałem mnóstwo kasy na ortopedów i rehabiitację włącznie z falą uderzeniową - i dupa.
Dzisiaj idę do kolejnego ortopedy właściwie nie wiem już po co - po prostu szlag mnie trafia ale wydam kolejne 200zł bo a nóż widelec ten mi jakoś pomoże....
Podsumowując nie bagatelizujcie "ciągnięcia" czy nawet lekkiego bólu który nie ustępuje po kilku dniach w okolicach łydki czy achillesa bo kontuzja która wymaga 3 tygodni przerwy skończy się dla was roczną albo dłuższą przerwą czego nikomu nie życzę.
Achilles jest o tyle paskudny i zdradliwy, że mając tą kontuzję można nadal biegać, mało tego można robić życiówki i z każdym kolejnym krokiem pogłębiać kontuzję która w późniejszym stadium jest baaaardzo trudna do wyleczenia gdyż achilles jest bardzo słabo ukrwiony i wszystko leczy się tam bardzo wolno.
Do autora tematu - nie chciałem Cię nastraszyć, bardziej przestrzec.
Czy jak ręką złapiesz achillesa i ściśniesz w różnych miejscach albo powyginasz go na boku to czujesz ból ?
Jak nie to wydaje mi się że nie jest za późno i wystarczy jak sobie zrobisz przerwę ze 2-3 tygodnie.
Jak boli to ja bym na Twoim miejscu poszedł do ortopedy (sportowego) na USG.
Zbagatelizowałem, biegałem dalej. Tak teraz już wiem jakie to głupie....
W grudniu mimo "ciągnącego achillesa" zrobiłem swoją życiówkę na 10km i w półmaratonie.
Ból nigdy nie był zbyt mocny, raczej jak coś co trochę niepokoi i to wszystko a wiadomo że biegacza zawsze coś boli

Od stycznia postanowiłem coś z tym zrobić a od marca po wizycie u ortopedy bieganie odpuściłem całkowicie.
Do września pół roku bez biegania (tak na marginesie +15 kg) i nie mogę tego doleczyć. We wrześniu trochę potruchtałem raz w tygodniu (mało i wolno) niestety problem jest nadal.
Wydałem mnóstwo kasy na ortopedów i rehabiitację włącznie z falą uderzeniową - i dupa.
Dzisiaj idę do kolejnego ortopedy właściwie nie wiem już po co - po prostu szlag mnie trafia ale wydam kolejne 200zł bo a nóż widelec ten mi jakoś pomoże....
Podsumowując nie bagatelizujcie "ciągnięcia" czy nawet lekkiego bólu który nie ustępuje po kilku dniach w okolicach łydki czy achillesa bo kontuzja która wymaga 3 tygodni przerwy skończy się dla was roczną albo dłuższą przerwą czego nikomu nie życzę.
Achilles jest o tyle paskudny i zdradliwy, że mając tą kontuzję można nadal biegać, mało tego można robić życiówki i z każdym kolejnym krokiem pogłębiać kontuzję która w późniejszym stadium jest baaaardzo trudna do wyleczenia gdyż achilles jest bardzo słabo ukrwiony i wszystko leczy się tam bardzo wolno.
Do autora tematu - nie chciałem Cię nastraszyć, bardziej przestrzec.
Czy jak ręką złapiesz achillesa i ściśniesz w różnych miejscach albo powyginasz go na boku to czujesz ból ?
Jak nie to wydaje mi się że nie jest za późno i wystarczy jak sobie zrobisz przerwę ze 2-3 tygodnie.
Jak boli to ja bym na Twoim miejscu poszedł do ortopedy (sportowego) na USG.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki za odpowiedź.
Współczuję doświadczeń. Mam nadzieję, że już u Ciebie będzie dobrze.
Z tym, że u mnie to nie achilles. Okolice achillesa bolały mnie raz podczas dłuższego biegu, ale to się już nie powtórzyło. Widzę, że nie napisałam, gdzie dokładnie boli, tylko wrzuciłam plik. Boli mnie obszar zaznaczony niebieskim kółeczkiem na załączonym obrazku, może czasem nieco poniżej. Okolice przyśrodkowego mięśnia brzuchatego. Trudno mi zlokalizować czy bardziej w głębi czy przy powierzchni, więc nie wiem czy to ten mięsień, czy któryś z mięśni poniżej czy jakiś przyczep czy co tam jeszcze może być innego. W tym problem, bo nie wiem na co mam uważać, a co mogę wzmacniać.
Współczuję doświadczeń. Mam nadzieję, że już u Ciebie będzie dobrze.
Z tym, że u mnie to nie achilles. Okolice achillesa bolały mnie raz podczas dłuższego biegu, ale to się już nie powtórzyło. Widzę, że nie napisałam, gdzie dokładnie boli, tylko wrzuciłam plik. Boli mnie obszar zaznaczony niebieskim kółeczkiem na załączonym obrazku, może czasem nieco poniżej. Okolice przyśrodkowego mięśnia brzuchatego. Trudno mi zlokalizować czy bardziej w głębi czy przy powierzchni, więc nie wiem czy to ten mięsień, czy któryś z mięśni poniżej czy jakiś przyczep czy co tam jeszcze może być innego. W tym problem, bo nie wiem na co mam uważać, a co mogę wzmacniać.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 07 maja 2011, 10:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ale właśnie mi o to chodzi że u mnie zaczęło się od bólu w tym miejscu które ty zaznaczasz na niebiesko.
Też wówczas nie myślałem o Achillesie.
Ale na to wygląda że jak zaczyna "ciągnąć" to może najpierw tutaj boleć a w między czasie przez to że "ciągnie" osłabia się i uszkadza Achilles. Ja na początku myślałem że mięśnie łydki naderwałem czy coś.
Też wówczas nie myślałem o Achillesie.
Ale na to wygląda że jak zaczyna "ciągnąć" to może najpierw tutaj boleć a w między czasie przez to że "ciągnie" osłabia się i uszkadza Achilles. Ja na początku myślałem że mięśnie łydki naderwałem czy coś.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
A wiesz, że faktycznie może być tu coś na rzeczy? Nie kojarzyłam tego z achillesem, bo raczej spodziewałabym się bólu lekko powyżej pięty niż przy brzuchatym. Jednak fakt faktem, że tego dnia, co dużo chodziłam i odczułam zmęczenie nogi, to było to konkretnie wrażenie naciągnięcia całego achillesa od pięty do połowy łydki. Dopiero kolejnego dnia pojawił się ból w tym konkretnym miejscu. Tak więc możesz mieć rację!
Co konkretnie stwierdził u Ciebie ortopeda? Zapalenie? Jakieś uszkodzenie? Podał przyczyny? Może tendencja do takiej kontuzji związana jest z wadą postawy czy nieprawidłową techniką biegu? Zastanawiam się, bo skoro u Ciebie po tak długiej przerwie problem powraca, to może istnieje jakiś powtarzający się czynnik, który tego achillesa uszkadza.
Ja póki co nie mam żadnej bolesności przy uciskaniu ścięgna, a dolegliwości - pomimo nawrotu - nie są tak nasilone jak na początku. Myślę jednak, że zrobię dwa tygodnie przerwy, żeby nie ryzykować i poprzestanę na spinningu (przy spinningu i zwykłym rowerze nic nie boli, wręcz jakby te ćwiczenia wspomagały leczenie). Dłuższej przerwy na razie nie chcę, bo boję się o kondycję. Początki biegania były dla mnie bardzo trudne, a formę tracę błyskawicznie. Po poprzednim 1,5 tygodniu przerwy średnie tętno przy takim samym tempie wzrosło mi o 10 bpm. Przyjrzę się też jakie można by tu zrobić ćwiczenia i masaże na poprawę sytuacji. Chyba, że okaże się, że jednak u mnie to co innego i takie podejście nie pomoże.
Raz jeszcze dzięki za odpowiedź.
Daj znać, co Ci powiedział ortopeda.
Co konkretnie stwierdził u Ciebie ortopeda? Zapalenie? Jakieś uszkodzenie? Podał przyczyny? Może tendencja do takiej kontuzji związana jest z wadą postawy czy nieprawidłową techniką biegu? Zastanawiam się, bo skoro u Ciebie po tak długiej przerwie problem powraca, to może istnieje jakiś powtarzający się czynnik, który tego achillesa uszkadza.
Ja póki co nie mam żadnej bolesności przy uciskaniu ścięgna, a dolegliwości - pomimo nawrotu - nie są tak nasilone jak na początku. Myślę jednak, że zrobię dwa tygodnie przerwy, żeby nie ryzykować i poprzestanę na spinningu (przy spinningu i zwykłym rowerze nic nie boli, wręcz jakby te ćwiczenia wspomagały leczenie). Dłuższej przerwy na razie nie chcę, bo boję się o kondycję. Początki biegania były dla mnie bardzo trudne, a formę tracę błyskawicznie. Po poprzednim 1,5 tygodniu przerwy średnie tętno przy takim samym tempie wzrosło mi o 10 bpm. Przyjrzę się też jakie można by tu zrobić ćwiczenia i masaże na poprawę sytuacji. Chyba, że okaże się, że jednak u mnie to co innego i takie podejście nie pomoże.
Raz jeszcze dzięki za odpowiedź.
Daj znać, co Ci powiedział ortopeda.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Napiszę co u mnie, na wypadek jakby ktoś miał podobny problem.
Po 2,5 tygodniu przerwy wróciłam stopniowo do biegania. Tym razem rozbieguję się powoli i delikatnie zwiększam dystans. Biegam na razie 2 zamiast 3 razy w tygodniu. Uznałam, że może potrzebuję więcej regeneracji niż inni i stąd ogólna ciężkość mięśni. Do tego robię codziennie półprzysiady, żeby wzmocnić mięśnie i masuję łydki roleczką.
Na razie wszystko ok. Od czasu do czasu łydka lekko da o sobie znać, ale jest to trochę inne odczucie niż wcześniej. Raczej jak echo kontuzji, które trzeba delikatnie roztrenować. Bieganie w takiej ilości, jak biegam obecnie, tego nie pogarsza. Staram się jednak korygować bieg, bo zauważyłam, że pobolewa gdy biegając ze śródstopia zbyt nisko podnoszę nogi.
Sądzę, że to jednak był nadwyrężony mięsień łydki i że spowodowała to głównie nieprawidłowa technika biegu ze śródstopia.
Po 2,5 tygodniu przerwy wróciłam stopniowo do biegania. Tym razem rozbieguję się powoli i delikatnie zwiększam dystans. Biegam na razie 2 zamiast 3 razy w tygodniu. Uznałam, że może potrzebuję więcej regeneracji niż inni i stąd ogólna ciężkość mięśni. Do tego robię codziennie półprzysiady, żeby wzmocnić mięśnie i masuję łydki roleczką.
Na razie wszystko ok. Od czasu do czasu łydka lekko da o sobie znać, ale jest to trochę inne odczucie niż wcześniej. Raczej jak echo kontuzji, które trzeba delikatnie roztrenować. Bieganie w takiej ilości, jak biegam obecnie, tego nie pogarsza. Staram się jednak korygować bieg, bo zauważyłam, że pobolewa gdy biegając ze śródstopia zbyt nisko podnoszę nogi.
Sądzę, że to jednak był nadwyrężony mięsień łydki i że spowodowała to głównie nieprawidłowa technika biegu ze śródstopia.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 266
- Rejestracja: 05 paź 2013, 12:42
- Życiówka na 10k: 44,39
- Życiówka w maratonie: brak
Ból nie jest wynikiem wysokości podnoszenia nogi.BieguBiegu pisze: zauważyłam, że pobolewa gdy biegając ze śródstopia zbyt nisko podnoszę nogi.
W tym przypadku odczuwasz mniejszy dyskomfort ponieważ twoje nogi są mniej spięte,na ułamaek sekundy rozluźniają się,a przy kilku tysiącach kroków dają efekt w postaci braku przeciążenia i braku bólu nim wywołanego.Szukaj luzu w biegu,niech mięśnie się relaksują w każdym kroku biegowym
Biegasz od września i masz zwykłe przemęczenie układu mięśnowo-szkieletowego.Prawdopodobnie twoja technika też ma wiele błędów.Słabe mięśnie podudzia nie są w stanie utrzymać obciążeń treningowych jakie wykonujesz.Mozliwe,że biegasz zbyt "na palcach",a to powoduje dodatkowe przemęcznie mięśni i ścięgien.Przeplataj treningi biegu ze śródstopia razem z treningami biegowymi na piętę dopóki nie minie przeciążenie.Pracuj nad techniką,aby nie biegać "na palce"Musisz wzmocnić mięśnie.Polecam ćwiczenia siłowe szczególnie na mięśnie podudzia no i rozciąganie.BieguBiegu pisze:Sądzę, że to jednak był nadwyrężony mięsień łydki i że spowodowała to głównie nieprawidłowa technika biegu ze śródstopia.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękuję za odpowiedź. 
Z tym napinaniem mięśni to może być racja, bo nawet miałam wrażenie, że za bardzo je spinam (także przy chodzeniu).
Na piętę boję się biegać, bo wtedy zaczynam czuć kolana. Z tego powodu zaczęłam biegać ze śródstopia. Nie stawiam nogi na palce, wiem że tak się nie powinno i od początku uważam, żeby tak nie robić.
Postaram się zatem zwracać uwagę na rozluźnienie mięśni, nie przeciążać się i wprowadzić jeszcze jakieś dodatkowe ćwiczenia.

Z tym napinaniem mięśni to może być racja, bo nawet miałam wrażenie, że za bardzo je spinam (także przy chodzeniu).
Na piętę boję się biegać, bo wtedy zaczynam czuć kolana. Z tego powodu zaczęłam biegać ze śródstopia. Nie stawiam nogi na palce, wiem że tak się nie powinno i od początku uważam, żeby tak nie robić.
Postaram się zatem zwracać uwagę na rozluźnienie mięśni, nie przeciążać się i wprowadzić jeszcze jakieś dodatkowe ćwiczenia.
-
- Dyskutant
- Posty: 26
- Rejestracja: 23 lip 2014, 21:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Masz dokładnie to co ja i podobne powody biegania na śródstopiu
Biegam 3 razy w tygodniu ,żeby przyzwyczaić łydki i nie więcej jak 10 km ( podbiegi , przebieżki i itd, żeby nie było nudno) . Problem bolących łydek na drugi dzień minął gdy zacząłem biegać co 2 dni, musiałem je po prostu przyzwyczaić do zwiększonego wysiłku. Jednak ostatnio po 3-4 km zaczynam je czuć, jednak gdy "zluzuje" jest lepiej. Przekłada się to na technikę gdyż noga wykroczna nie "kłapie" na ziemię tylko przechodzi od razu do "grzebnięcia". Druga sprawa. Jakich używasz butów ? Oprócz ćwiczeń rozciągających , które są ważne, nie zapomnij o wzmacnianiu np. wspięcia na każdej nodze.
pozdrawiam

pozdrawiam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
U mnie już - odpukać - dobrze. Postanowiłam na razie, do końca zimy biegać tylko dwa razy w tygodniu, żeby się zanadto nie obciążać. Robię różne ćwiczenia wzmacniające mięśnie, plus masuję łydki, plus stosuję zimne prysznice.
Buty mam najprostsze decathlonowskie. Do później jesieni biegałam w Ekidenach 50, a teraz na błoto i inne niespodzianki w parku zakładam kapteren discover. Nie sądzę, żeby to była wina butów. Jeśli nawet okazałoby się, że źle stawiam nogi, to wolę to skorygować techniką niż super-hiper butami, które - obawiam się - że tylko by utrwaliły wady.
Niemniej jednak, póki co, jest ok. Wychodzi na to, że to jednak było przeforsowanie. Teraz moim największym problemem związanym z bieganiem jest pojawiający się pod wpływem zimna katar.
Jeśli masz podobnie jak ja i czujesz łydki pod wpływem napięcia, to może spróbuj wyżej podnosić nogi? Mnie to bardzo pomogło.
Buty mam najprostsze decathlonowskie. Do później jesieni biegałam w Ekidenach 50, a teraz na błoto i inne niespodzianki w parku zakładam kapteren discover. Nie sądzę, żeby to była wina butów. Jeśli nawet okazałoby się, że źle stawiam nogi, to wolę to skorygować techniką niż super-hiper butami, które - obawiam się - że tylko by utrwaliły wady.
Niemniej jednak, póki co, jest ok. Wychodzi na to, że to jednak było przeforsowanie. Teraz moim największym problemem związanym z bieganiem jest pojawiający się pod wpływem zimna katar.

Jeśli masz podobnie jak ja i czujesz łydki pod wpływem napięcia, to może spróbuj wyżej podnosić nogi? Mnie to bardzo pomogło.
-
- Dyskutant
- Posty: 26
- Rejestracja: 23 lip 2014, 21:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Nie, nie chodziło mi o ich "wypas" tylko o drop ( nie sprecyzowałem ) . Mam 2 pary butów z różnym dropem , jedne 14mm a drugie 5 mm. Te drugie są zdecydowanie lepsze, ale to moje subiektywne odczucie.
Co do problemu łydek ....... zniknął jak prezenty spod choinki
Chyba trochę je przesiliłem , bo dałem spokój na kilka dni i po dzisiejszym biegu jest OK. Zobaczymy na jak długo
pozdrawiam
Co do problemu łydek ....... zniknął jak prezenty spod choinki


pozdrawiam
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Jeśli bolało również poniżej niebieskiego kółka to może to być też płaszczkowaty.
Owszem, przeforsowanie jest b. prawdopodobną przyczyną. Przeforsowanie - rozumiane jako wrzucenie mięśniowi więcej roboty niż jest w stanie wykonać - może wynikać np. z takich kwestii:
(a) biomechaniczne problemy "na wejściu" (dysbalans mięśniowy, asymetria po urazie, wady postawy, jakieś dysfunkcje neurologiczne itp.);
(b) za duża dawka biegania jak na dany etap - poziom adaptacji i wzmocnienia ciała;
(c) usterki techniczne: bieganie "na palcach", siłowe wypychanie się do kolejnego kroku, wspomniana spina zamiast luzu itp. U mnie, choć jestem wdrożony do śródstopia i biegania "mini", płaszczkowaty zaraz protestuje.
Fajnie, że sprawy biegną w dobrym kierunku.
Nie stosowałbym osobiście systemu przeplatania treningów "ze śródstopia" treningami "na piętę". Porzuć z miejsca tę piętę i stopniowo adaptuj się do śródstopia umiejętnie dawkując ilość (czas, dystans, częstość) biegania.
Zdrówka!
Owszem, przeforsowanie jest b. prawdopodobną przyczyną. Przeforsowanie - rozumiane jako wrzucenie mięśniowi więcej roboty niż jest w stanie wykonać - może wynikać np. z takich kwestii:
(a) biomechaniczne problemy "na wejściu" (dysbalans mięśniowy, asymetria po urazie, wady postawy, jakieś dysfunkcje neurologiczne itp.);
(b) za duża dawka biegania jak na dany etap - poziom adaptacji i wzmocnienia ciała;
(c) usterki techniczne: bieganie "na palcach", siłowe wypychanie się do kolejnego kroku, wspomniana spina zamiast luzu itp. U mnie, choć jestem wdrożony do śródstopia i biegania "mini", płaszczkowaty zaraz protestuje.
Fajnie, że sprawy biegną w dobrym kierunku.
Nie stosowałbym osobiście systemu przeplatania treningów "ze śródstopia" treningami "na piętę". Porzuć z miejsca tę piętę i stopniowo adaptuj się do śródstopia umiejętnie dawkując ilość (czas, dystans, częstość) biegania.
Zdrówka!

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
hassy, dzięki za odpowiedź.
Tak pobolewało także pod kółeczkiem i mógł to być płaszczkowaty przeforsowany, bo biegałam dość sporo i dość szybko w okresie, gdy się to pojawiło. Obecnie cały czas biegam ze śródstopia, bo innego wyboru kolana by mi nie wybaczyły. Teraz nieco mniej ze względu na przezorność, ale też i pogodę (nie wychodzę na wiatr). Z łydką wszystko jest ok, ból już nie powrócił, a czasy mam coraz lepsze. Łydki zapobiegawczo masuję roleczką, ćwiczę, stosuję polewanie zimną i ciepłą wodą oraz włączyłam orbitrek (btw. takich zakwasów w łydkach jak po orbitreku nigdy w życiu nie doświadczyłam!). Tak więc na szczęście nie było to nic poważnego. Niemniej lepiej było dmuchać na zimne.
Tak pobolewało także pod kółeczkiem i mógł to być płaszczkowaty przeforsowany, bo biegałam dość sporo i dość szybko w okresie, gdy się to pojawiło. Obecnie cały czas biegam ze śródstopia, bo innego wyboru kolana by mi nie wybaczyły. Teraz nieco mniej ze względu na przezorność, ale też i pogodę (nie wychodzę na wiatr). Z łydką wszystko jest ok, ból już nie powrócił, a czasy mam coraz lepsze. Łydki zapobiegawczo masuję roleczką, ćwiczę, stosuję polewanie zimną i ciepłą wodą oraz włączyłam orbitrek (btw. takich zakwasów w łydkach jak po orbitreku nigdy w życiu nie doświadczyłam!). Tak więc na szczęście nie było to nic poważnego. Niemniej lepiej było dmuchać na zimne.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 09 paź 2012, 11:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To, co piszesz, brzmi dla mnie pozytywnie
Rozsądna diagnoza, rozsądne działanie... nie uległaś magii koncepcji związanych np. z "zabiegiwaniem" bolących nóg czy bezkrytycznym i na chama ich rozciąganiem... (co do polewania to trudno mi ocenić, miałem rehab parę razy i tam było tylko chłodzenie, ale pewnie to inny przypadek). A zakwasy po włączeniu nowej formy aktywności to chyba normalne? Często chyba jest tak, że osoba nawet będąca w formie przekonuje się o istnieniu przeróżnych dziwnych mięśni jeśli zacznie robić coś, co biomechanicznie uruchamia ciało w inny sposób niż dotychczas...
Udanego wbiegnięcia w Nowy Rok

Udanego wbiegnięcia w Nowy Rok

-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 21
- Rejestracja: 27 paź 2014, 17:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja akurat stosuję prysznice ciepło - zimne z uwagi na to, że mam Raynauda. Polewanie łydek samą zimną wodą kończy się u mnie na zasinieniu stóp, tak więc nie mam innego wyboru. Zakwasy to znak, że ruszyłam jakieś zastane partie mięśniowe, więc sama radość. Nie wiedziałam tylko, że mogą być tak nasilone. Całe życie się człowiek uczy. 
Wzajemnie Radosnego Biegowego Nowego Roku

Wzajemnie Radosnego Biegowego Nowego Roku
