Do regularnego biegania wróciłem w połowie lutego, jednak jeszcze w środku zimy zdarzało się, że czułem krótki, szarpany ból w lewym kolanie - zwłaszcza rano, np. przy dynamicznym ruchu podczas wycierania butów czy ich zdejmowania (wybaczcie przesadną opisowość

Co ciekawe, ból nie występuje, jeśli wchodzę po schodach w domu - tzn. bez wcześniejszego wstępnego "zmęczenia nóg" dystansem. Bez problemu mogę też robić przysiady czy martwy ciąg z obciążeniem (regularnie wykonuję trening siłowy 3x w tygodniu), wyskoki z przysiadu, przysiad na jednej nodze itd. Od początku kariery biegam "ze śródstopia" w butach minimalistycznych, a dokładniej - bez spadku z pięty na palce (Saucony Virrata i - rzadziej - terenowe NB Minimus). Na tę chwilę podejrzewam, że mogłem przeciążyć lewe kolano sprintami na stadionie (HIIT - 8-10 x 30s sprint / 60s trucht). Biegałem w jednym kierunku, często sprintem także po wirażu, a bieżnia nie jest nachylona pod kątem, który równoważyłby siły oddziaływające na stawy.
Czy to może być przeciążenie więzadła przyśrodkowego bądź gęsia stopka?