co robić - waga
- 502340
- Wyga
- Posty: 85
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 12:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tworóg Mały
Biegam dla własnej przyjemności i sprawia mi to dużą przyjemność. od sierpnia roku ubiegłego przebiegłem ponad 1000 km. Systematycznie prowadzę dziennik. Waga początkowo spadała z ok 100 kg do 90 kg, a od dwu miesięcy znowu rośnie i dziś jest 95 kg. Apetyt szalony i właściwie z nim sobie nie radzę i żona świetnie gotuje. Waga staje się ograniczeniem w czerpaniu przyjemności z biegania. Mam 58 lat, więc metabolizm trochę "spokojniejszy". Bardzo lubię biegać i chętnie pobiegłbym nawet maraton, ale bez redukcji wagi nie dam rady. Z półmaratonem radzę sobie bez problemu.
Moja waga nie wynika z dużej ilości mięśni - brzuch sterczy i wszędzie pokłady smalczyku. Mam 180 cm wzrostu.
Biegałem 7x5 km rano w zimie, na bieżni. Teraz biegam co drugi dzień 10 km. Średnio ponad 30 km tygodniowo. Gdybym zrzucił 10 kg (do 85) to maraton stałby się osiągalny, niekoniecznie w blasku reflektorów.
Przeczytałem co w temacie napisano i nie znalazłem kogoś kto tak długo systematycznie biega i waga mu "wraca" do sporej nadwagi.
Będę wdzięczny za rady.
Moja waga nie wynika z dużej ilości mięśni - brzuch sterczy i wszędzie pokłady smalczyku. Mam 180 cm wzrostu.
Biegałem 7x5 km rano w zimie, na bieżni. Teraz biegam co drugi dzień 10 km. Średnio ponad 30 km tygodniowo. Gdybym zrzucił 10 kg (do 85) to maraton stałby się osiągalny, niekoniecznie w blasku reflektorów.
Przeczytałem co w temacie napisano i nie znalazłem kogoś kto tak długo systematycznie biega i waga mu "wraca" do sporej nadwagi.
Będę wdzięczny za rady.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 763
- Rejestracja: 05 gru 2011, 14:38
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No ale czego się po nas spodziewasz, sam przyznajesz, że "apetyt szalony i właściwie z nim sobie nie radzę i żona świetnie gotuje". Mamy ci doradzić, jak jednocześnie obżerać się i chudnąć? Tak to tylko w Erze...
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Sport w naturalny sposób stymuluje apetyt a ty go zaspokajasz węglowodanami a to sprawia że tyjesz. Węglowodany oo wysokim IG podnoszą poziom insuliny a ta blokuje spalanie tłuszczu. Wiek sugeruje też możliwość problemów metabolicznych a tycie przy jednoczesnym wysiłku możliwość syndromu X.
Na twoim miejscu szybko zbadałbym sobie krew ( cukier i lipidogram) obawiam się wysokiego poziomu cukru i triglicerydów.
Na dziś wywal z diet wszystkie słodycze i słodkie napoje, produkty mączne (pieczywo, makarony, kasze - jedyna coś warta to kasza gryczana niepalona)
Poczytaj sobie viewtopic.php?f=20&t=38940
Na twoim miejscu szybko zbadałbym sobie krew ( cukier i lipidogram) obawiam się wysokiego poziomu cukru i triglicerydów.
Na dziś wywal z diet wszystkie słodycze i słodkie napoje, produkty mączne (pieczywo, makarony, kasze - jedyna coś warta to kasza gryczana niepalona)
Poczytaj sobie viewtopic.php?f=20&t=38940
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Próbowałeś porozmawiać z żoną i włączyć ją i jej zapędy kulinarne do swoich planów?
Bo "między wierszami"
czytam, że Twoja waga to po prostu wynik korzystania z przyjemności życia.
I biorąc tak wszytko do kupy, wiek, komfort życia + jakieś tam własne cele, najlepiej by było wszytko ze sobą połączyć i z niczego nie rezygnować.
Ale to może się udać tylko przy działaniu wspólnie z żoną. Jak ona będzie dalej smacznie gotować, to Ty zaczniesz na własną rękę ćwiczyć jakąś dietę redukcyjną, to długo nie wytrzymacie takiego stanu.
Ani Ty, ani ona.
Rodzina musi współpracować, inaczej nie ma sensu.
Gadaj z żoną, niech gotuje smacznie, ale potrawy zmodyfikowne i nakłada Ci mniejsze porcje.
Zamiast ciasta - warzywa. Zresztą- nie wiem co Wy tam jecie tak naprawdę.
To dla niej też może być ciekawa i odświeżająca przygoda kulinarna
To może się udać tylko przy Waszym wspólnym zaangażowaniu.
Bo jeśli chodzi o tygodniowy przebieg, to nie jest on na tyle duży, żeby było problemem go odjeść i to z nawiązką.
Samo bieganie to żaden cud na odchudzanie. Trzeba jeszcze znać swoją miarę w ilości zjadanego dobra.
Bo "między wierszami"

I biorąc tak wszytko do kupy, wiek, komfort życia + jakieś tam własne cele, najlepiej by było wszytko ze sobą połączyć i z niczego nie rezygnować.
Ale to może się udać tylko przy działaniu wspólnie z żoną. Jak ona będzie dalej smacznie gotować, to Ty zaczniesz na własną rękę ćwiczyć jakąś dietę redukcyjną, to długo nie wytrzymacie takiego stanu.
Ani Ty, ani ona.
Rodzina musi współpracować, inaczej nie ma sensu.
Gadaj z żoną, niech gotuje smacznie, ale potrawy zmodyfikowne i nakłada Ci mniejsze porcje.
Zamiast ciasta - warzywa. Zresztą- nie wiem co Wy tam jecie tak naprawdę.
To dla niej też może być ciekawa i odświeżająca przygoda kulinarna
To może się udać tylko przy Waszym wspólnym zaangażowaniu.
Bo jeśli chodzi o tygodniowy przebieg, to nie jest on na tyle duży, żeby było problemem go odjeść i to z nawiązką.
Samo bieganie to żaden cud na odchudzanie. Trzeba jeszcze znać swoją miarę w ilości zjadanego dobra.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 499
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Nie ma to jak zrzucić winę za swoje obżarstwo na dobre gotowanie żony.
To ile razy dziennie Twoja żona gotuje? Jeśli więcej niż raz, to może wystarczy ją poprosić żeby robiła to raz? A jak gotuje raz to nie ma wymówek, tylko masz całe pozostałe 24h na ograniczenie kalorii pod odchudzanie po swojemu.

kiss of life (retired)
- 502340
- Wyga
- Posty: 85
- Rejestracja: 08 kwie 2014, 12:43
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Tworóg Mały
Czy to jest obżarstwo? Śniadanie: 2 kromki razowego chleba bez masła i porcja twarogu z cebulą i śmietaną oraz solą. Drugie śniadanie; pół torebki ryżu i łyżeczka powidła jabłkowego. Obiad; sałata grecka - duża porcja, stek (mały i bez soli)+ 2 łyżki ziemniaków. Podwieczorek - jabłko. Kolacja; 2-3 kromki chleba razowego z serem lub pasztetem i pomidorem. Przez cały dzień 3-4 litry wody niegazowanej, herbata zielona i czarna.
To przykładowe menu - dzisiejsze.
Gdy nie biegałem nie jadłem mniej i to mnie dziwi.
Z rady bardzo dziękuję.
Zrobię badania i zwrócę uwagę na wskazanie wyniki.
To przykładowe menu - dzisiejsze.
Gdy nie biegałem nie jadłem mniej i to mnie dziwi.
Z rady bardzo dziękuję.
Zrobię badania i zwrócę uwagę na wskazanie wyniki.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
"Obżarstwo" jest to sytuacja, w której jesz więcej niż potrzebujesz, a zapotrzebowanie energetyczne możesz policzyć na multum stron. Czasami wedle wzorów z "cosmo" czasami według sensownych: http://jedzcwiczspij.blogspot.com/2013/ ... -kcal.html
1. Policz, policz ile zjadasz (Np. przez tydzień) i będziesz miał równanie do ułożenia, tak by dzienny bilans mieć na jakieś -200/-400 kcal (to bezpieczne odchudzanie)
2. "Ekspresowe chudnięcie" daje odstawienie węgli (jesz białko+tłuszcz+warzywa) ale nie jest łatwe w realizacji, można poczytać na forach, też tu: http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=20&t=38940
Co do utraty wagi przy intensywnym bieganiu, mi się bez większego problemu udało złapać 3kg (przy 185cm mało, ale jednak - miało być 3kg w drugą stronę) w ciągu roku, kiedy przebiegłem +2500km. Po części jest też tak, że rosną mięśnie, a ich gęstość jest większa niż tłuszczu (czyli tkanki tłuszczowej możesz mieć mniej, ale ważyć więcej) - warto raz na jakiś czas zmierzyć sobie jej (tkanki tłuszczowej) procentowy udział w organizmie
1. Policz, policz ile zjadasz (Np. przez tydzień) i będziesz miał równanie do ułożenia, tak by dzienny bilans mieć na jakieś -200/-400 kcal (to bezpieczne odchudzanie)
2. "Ekspresowe chudnięcie" daje odstawienie węgli (jesz białko+tłuszcz+warzywa) ale nie jest łatwe w realizacji, można poczytać na forach, też tu: http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=20&t=38940
Co do utraty wagi przy intensywnym bieganiu, mi się bez większego problemu udało złapać 3kg (przy 185cm mało, ale jednak - miało być 3kg w drugą stronę) w ciągu roku, kiedy przebiegłem +2500km. Po części jest też tak, że rosną mięśnie, a ich gęstość jest większa niż tłuszczu (czyli tkanki tłuszczowej możesz mieć mniej, ale ważyć więcej) - warto raz na jakiś czas zmierzyć sobie jej (tkanki tłuszczowej) procentowy udział w organizmie
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 316
- Rejestracja: 28 sie 2013, 15:20
- Życiówka na 10k: 56:00
- Życiówka w maratonie: brak
Ja Ci powiem z mojego doświadczenia: nie ma czegoś takiego jak obżarstwo, człowiek powinien jeść do syta odpowiednie dla niego produkty. Jeżeli przy jedzeniu do syta przybierasz na tłuszczu, to znak, że źle dobierasz produkty żywnościowe. Tylko tyle i aż tyle... A jeżeli zwiększasz wydatek energetyczny np. na bieganie, to niestety musisz zjeść więcej o to co wybiegałeś - w innym wypadku zaciągasz dług - spłacasz go w przyszłości - efekt jojo.502340 pisze:Czy to jest obżarstwo
ps. podpowiem - ziarno jest dla ptaków nie dla ludzi

- Tomasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 427
- Rejestracja: 03 mar 2014, 18:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Dodam innemaniek669 pisze:502340 pisze:ps. podpowiem - ziarno jest dla ptaków nie dla ludzi


jabbur, przeczytaj to:
http://cfps.pl/forum/showthread.php?t=47393
i odpowiedź sam sobie czy jesteś endomorfikiem na co wskazuje Twój opis. Jak tak, pogrzeb na forach sportowych/siłowych/fitnes, są rozpisane diety dla danej budowy ciała. Tak czy inaczej, więcej jesz niż spalasz.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
Tomasz pisze:Dodam innemaniek669 pisze:502340 pisze:ps. podpowiem - ziarno jest dla ptaków nie dla ludzi"Człowiek nie świnia, zje wszystko"
jabbur, przeczytaj to:
http://cfps.pl/forum/showthread.php?t=47393
i odpowiedź sam sobie czy jesteś endomorfikiem na co wskazuje Twój opis. Jak tak, pogrzeb na forach sportowych/siłowych/fitnes, są rozpisane diety dla danej budowy ciała. Tak czy inaczej, więcej jesz niż spalasz.
Tak i nie, bo przy okazji wszedłem z 10 podciągnięć na 40 + 200 pompek robionych na luzaku
Edit: To znaczy owszem, jakbym nie jadł więcej niż spalam, to bym poleciał w dół - proste prawo zachowania człowieczej masy

- Tomasz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 427
- Rejestracja: 03 mar 2014, 18:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Drążka ciągle mi brakuje - drewniane futryny w domu... Z ilością ćwiczeń mam tak, że byłem w stanie w paru seriach zrobić łącznie np. 200-250 brzuszków. Jak w końcu poczytałem o porządnym treningu brzucha, na początku miałem problem, aby zrobić solidne 30-40 spięćjabbur pisze:Tak i nie, bo przy okazji wszedłem z 10 podciągnięć na 40 i 200 pompek robionych na luzaku

ps. Jakbur wybacz, wcześniej źle zacytowałem. Odnośnie sylwetki dt Kolegi 502340.
- kfadam
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1270
- Rejestracja: 20 mar 2013, 15:32
- Życiówka na 10k: 1.05
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
To co jesz sprawia że tyjesz, chleb, ryż, powidła,ziemniaki. w każdym posiłku węglowodany które podnoszą poziom insuliny a to uniemożliwia spalanie tłuszczu. Picie takich ilości płynów jest szkodliwe. Woda jest w niemal każdym produkcie spożywczym i jeśli nie katujesz kilka godzin intensywnie to 2 litry ( łącznie z tym co w jedzeniu) wystarczy. Teraz jestem niemal pewien że masz wysokie triglicerydy. Zrób badania i odezwij się na priva.502340 pisze:Czy to jest obżarstwo? Śniadanie: 2 kromki razowego chleba bez masła i porcja twarogu z cebulą i śmietaną oraz solą. Drugie śniadanie; pół torebki ryżu i łyżeczka powidła jabłkowego. Obiad; sałata grecka - duża porcja, stek (mały i bez soli)+ 2 łyżki ziemniaków. Podwieczorek - jabłko. Kolacja; 2-3 kromki chleba razowego z serem lub pasztetem i pomidorem. Przez cały dzień 3-4 litry wody niegazowanej, herbata zielona i czarna.
To przykładowe menu - dzisiejsze.
Gdy nie biegałem nie jadłem mniej i to mnie dziwi.
Z rady bardzo dziękuję.
Zrobię badania i zwrócę uwagę na wskazanie wyniki.
- jabbur
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1364
- Rejestracja: 04 paź 2012, 23:23
- Życiówka na 10k: 0:38:22
- Życiówka w maratonie: 3:02:19
- Lokalizacja: Warszawa
- Kontakt:
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 499
- Rejestracja: 02 wrz 2013, 22:54
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Wyobrażałem sobie inaczej ten obiad po stwierdzeniu, że żona świetnie gotuje.502340 pisze:Czy to jest obżarstwo? Śniadanie: 2 kromki razowego chleba bez masła i porcja twarogu z cebulą i śmietaną oraz solą. Drugie śniadanie; pół torebki ryżu i łyżeczka powidła jabłkowego. Obiad; sałata grecka - duża porcja, stek (mały i bez soli)+ 2 łyżki ziemniaków. Podwieczorek - jabłko. Kolacja; 2-3 kromki chleba razowego z serem lub pasztetem i pomidorem. Przez cały dzień 3-4 litry wody niegazowanej, herbata zielona i czarna.

Podejdź do tematu odchudzania bieganiem w ten sposób - kilogram tłuszczu magazynuje ok 7000 kcal energii, jedną godziną biegu spalisz powiedzmy jakieś 1000 kcal, czyli w dwa tygodnie swojego biegania spalasz kilogram tłuszczu. Jeśli teraz w ciągu tych dwóch tygodni poluzujesz sobie choć raz, dwa razy, to nie masz żadnego efektu. Do tego mięśni nie masz zbyt dużo z tego co piszesz więc spoczynkowe spalanie kalorii jest niskie, a organizm przystosował się już do wysiłku wydolnościowo i nie męczysz się tak jak w pierwszych miesiącach biegania. Nie wiadomo też jak tam sprawy zdrowotne, czyli insulinoodporność i inne, które mogą wpływać na gromadzenie tłuszczu.
Ogólnie temat rzeka z odchudzaniem, ale jeśli rzeczywiście przy takim codziennym odżywianiu tyjesz to warto odwiedzić dietetyka.
kiss of life (retired)