Wiem że było wałkowane już ze sto razy, ale u mnie to troszkę inaczej przebiega.
Ukończyłem plan od 0 do 60 min ciągłego biegu, następnie zacząłem plan dla początkujących na półmaraton (trening 4x w tygodniu), rozpocząłem od 5 tygodnia.
Plan obejmuję tzw przebieżki -(zresztą naprawdę fajna sprawa

Po ukończeniu planu od 0 do 60 treningi mi się trochę porozłaziły tzn. zamiast 4xtydz. biegałem czasem 2 a czasem 3 raz 10 km raz 5 a raz 13, stąd pomysł na drugi plan, padł wybór, zacząłem treningi i pojawiła się znana mi już z samych początków dolegliwość czyli ból piszczeli w dolnym odcinku tuż nad stopą. W międzyczasie gdzieś na początku treningów musiałem też sporo i szybko przełazić w moich dość ciężkich buciorach. Teraz problem już nie jest mega dokuczliwy ale pojawia się gdzieś po dystansie 1,5 - 2 km potem jakby odpuszcza ale nadal jest. po bieganiu nie ma żadnych dolegliwości... pytanie znane - biegać dalej skoro mogę - może przejdzie, czy odpuścić na troszkę. Paradoksalnie wydaję mi się że przy dystansach 10-13 km ból jest mniej dokuczliwy niż 4-5 km. No i najważniejsze, z tego co wyczytałem biegając tempem konwersacyjnym (trening tlenowy) pracują określone te same grupy mięśni, natomiast wprowadzając przebieżki uruchamiamy inne, czy to możliwe, że akurat te mięśnie które mi doskwierają (o ile to mięśnie) to są te które jak na razie nie były obciążane w czasie biegu a przy przebieżkach zaczęły pracować ? Czy może to kwestia tego sporego dystansu w ciężkich buciorach zimowych...