Historia jest taka:
- od grudnia do kwietnia zrzuciłem 15kg samą dietą - dieta pozbawiona całkowicie węgli. 110kg - 95kg (173cm / 25 lat).
- Od kwietnia zacząłem biegać dodatkowo i rower. Do sierpnia poleciało kolejne 15kg. 95kg - 80kg.
I zostawiłem dietę bo te pół roku na takiej samej diecie mnie doprowadziło do tego, że miałem jej po prostu dość.
- Od sierpnia waga nie ruszyła się, wręcz skoczyło do 81kg, a biegam jeszcze więcej niż biegałem plus intensywniej.
-Jestem gościem, który uwielbia jeść, aczkolwiek zdrowe nawyki żywieniowe mi pozostały na codzień.
-Pracuję w systemie trzyzmianowym. Do pracy zawsze sałatka z warzyw, drobiu i jajka, bez żadnych sosów, olejów. Do tego twaróg.
-Na śniadanie przeważnie jajko gotowane i twaróg lub rzadziej parówki na gorąco i bułka.
-Na obiad przeważnie samo mięso/ryba, bez ziemniaków, ryżów, kasz - no czasem frytki.
-Kolacja to troszkę wolna amerykanka - jakieś tosty na pieczywie wieloziarnistym - ser, szynka, pieczarka lub ponownie jakieś mięso (tak, nie potrafię żyć bez mięsa

-Mięso/ryba zawsze robione w sreberku, bez oleju/oliwy.
-Nie pijam kolorowych napojów - sama woda (ok. 2l/doba), kawa (4/doba), herbata (2/doba), piwo (1-2/doba).
-średnio 1/tydzień zjadam jakiegoś fastfooda - taka potrzeba niestety
-jem o regularnych porach - w zależności od aktualnej zmiany w pracy.
-biegam średnio 40km/tydzień - głównie dłuższe dystanse (6-10km), tempem 5m50s/km.
I teraz pytanie brzmi: dlaczego moja waga stoi w miejscu? Zostawiłem dietę niskowęglowodanową, ale nie uważam bym źle się odżywiał i całkowicie nie tęsknię za tamtą dietą.
Gdzie robię błąd? Chciałbym dojść do 75kg.
Z góry dziękuję za wszelką pomoc.
Pozdrawiam.