Dieta, a praca
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 07 sie 2013, 19:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzień dobry.
Założyłem tutaj konto bo pomyślałem, że prędzej dowiem się czegoś mądrego od Was niż na forum kulturystycznym. Tam w większości straszni egocentrycy przesiadują;) Ale do rzeczy. Trenuję piłkę nożną, amatorsko bo amatorsko, ale jednak. Odpuściłem rundę wiosenną, a początkiem września startuje jesienna w której chciałbym wystąpić. Zanim to jednak zrobię muszę wrócić do formy, bo praktycznie od ubiegłego lata się w ogóle nie ruszałem. Niestety jest haczyk - moja praca. Pracuje fizycznie. Od 3 rano do około 19. Po pracy nie mam siły żeby biegać, więc jedynie rano (czy jak kto woli w nocy). Gdyby nie ona, po prostu robiłbym kilometry i nikomu się nie żalił. Ale jednak... Nie mogę się zabiegać, bo będę nie do życia w robocie. Chciałbym Was poprosić o jakieś rady, co mogę zjeść na szybko, na zimno, a najlepiej wypić. Jakieś miksowane dania. Obojętne co. Nie musi mi smakować. Coś co będę sobie mógł sam sobie przyrządzić wieczorkiem do pracy na dzień następny. Wiosną tego roku, robiłem masę, wspomagając się suplami. Gainer oczywiście. Całkiem fajnie mi to wyszło. Szybko złapałem masę mięśniową. Jestem ekto. Niewiele z niej zostało. Teraz również mam zamiar się tym wspomóc. Aha, nie dodałem wcześniej, a powinienem. Nie mogę pozwolić sobie na żaden obiad w barze czy coś. Maj - październik, jestem praktycznie non stop na nogach, i czas mam jedynie jadąc samochodem (bułki, hot dog, hamburger i wszystko co mogę chwycić do ręki). Rano zawsze jadam talerz płatków śniadaniowych, a po pracy, to co jest w domu na obiad. Przy tej pogodzie, głównie jakieś lekkie rzeczy.
Bardzo proszę o odpuszczenie mi mów w stylu "przeszukaj archiwum", "to już było" itd. Wiem, że powinienem trochę poszperać, ale zostało mi tylko jakieś 10 minut, przed prysznicem i pójściem spać. Żywcem nie mam czasu. Dodam, że na mój tydzień pracy składa się nie 5, a siedem dni. Te biegi mnie pewnie wykończą, ale trudno. Zawsze żyłem sportem i teraz też spróbuję to jakoś pogodzić. Jeśli miałby ktoś jeszcze na tyle serca, żeby mi ten trening jako tako rozpisać, to już byłbym wniebowzięty. Nie proszę jednak o to, mogę to robić na czuja;) Ja tylko asfalt. Mieszkam na wsi i nocą las raczej zbyt przyjemny nie jest. Dziki, sarny itd... (Pochodzę z okolic Wadowic) Ok, kończę. Haha, zdaję sobie sprawę, że historia za serrce raczej nie łapie, ale może ktoś miałby w sobie na tyle empatii żeby mnie choćby dobrym słowem wspomóc ) Dziękuję nawet za przeczytanie tych bazgrołów.
Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy (czy jak kto woli - wieczora)
Adam.
Założyłem tutaj konto bo pomyślałem, że prędzej dowiem się czegoś mądrego od Was niż na forum kulturystycznym. Tam w większości straszni egocentrycy przesiadują;) Ale do rzeczy. Trenuję piłkę nożną, amatorsko bo amatorsko, ale jednak. Odpuściłem rundę wiosenną, a początkiem września startuje jesienna w której chciałbym wystąpić. Zanim to jednak zrobię muszę wrócić do formy, bo praktycznie od ubiegłego lata się w ogóle nie ruszałem. Niestety jest haczyk - moja praca. Pracuje fizycznie. Od 3 rano do około 19. Po pracy nie mam siły żeby biegać, więc jedynie rano (czy jak kto woli w nocy). Gdyby nie ona, po prostu robiłbym kilometry i nikomu się nie żalił. Ale jednak... Nie mogę się zabiegać, bo będę nie do życia w robocie. Chciałbym Was poprosić o jakieś rady, co mogę zjeść na szybko, na zimno, a najlepiej wypić. Jakieś miksowane dania. Obojętne co. Nie musi mi smakować. Coś co będę sobie mógł sam sobie przyrządzić wieczorkiem do pracy na dzień następny. Wiosną tego roku, robiłem masę, wspomagając się suplami. Gainer oczywiście. Całkiem fajnie mi to wyszło. Szybko złapałem masę mięśniową. Jestem ekto. Niewiele z niej zostało. Teraz również mam zamiar się tym wspomóc. Aha, nie dodałem wcześniej, a powinienem. Nie mogę pozwolić sobie na żaden obiad w barze czy coś. Maj - październik, jestem praktycznie non stop na nogach, i czas mam jedynie jadąc samochodem (bułki, hot dog, hamburger i wszystko co mogę chwycić do ręki). Rano zawsze jadam talerz płatków śniadaniowych, a po pracy, to co jest w domu na obiad. Przy tej pogodzie, głównie jakieś lekkie rzeczy.
Bardzo proszę o odpuszczenie mi mów w stylu "przeszukaj archiwum", "to już było" itd. Wiem, że powinienem trochę poszperać, ale zostało mi tylko jakieś 10 minut, przed prysznicem i pójściem spać. Żywcem nie mam czasu. Dodam, że na mój tydzień pracy składa się nie 5, a siedem dni. Te biegi mnie pewnie wykończą, ale trudno. Zawsze żyłem sportem i teraz też spróbuję to jakoś pogodzić. Jeśli miałby ktoś jeszcze na tyle serca, żeby mi ten trening jako tako rozpisać, to już byłbym wniebowzięty. Nie proszę jednak o to, mogę to robić na czuja;) Ja tylko asfalt. Mieszkam na wsi i nocą las raczej zbyt przyjemny nie jest. Dziki, sarny itd... (Pochodzę z okolic Wadowic) Ok, kończę. Haha, zdaję sobie sprawę, że historia za serrce raczej nie łapie, ale może ktoś miałby w sobie na tyle empatii żeby mnie choćby dobrym słowem wspomóc ) Dziękuję nawet za przeczytanie tych bazgrołów.
Pozdrawiam i życzę spokojnej nocy (czy jak kto woli - wieczora)
Adam.
- TrzymamTempo
- Stary Wyga
- Posty: 165
- Rejestracja: 18 lip 2013, 08:47
- Życiówka na 10k: 42:18
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Władysławowo
- Kontakt:
Ja się nie podejmuje niestety.
Kurde...
Szacun, że dajesz rade tak non-stop po 16 h zasuwać i jeszcze kombinujesz z bieganiem.
Ja na Twoim miejscu to chyba bym tylko starał się porządnie przespać pozostałe 8 godzin by móc ogarniać podczas kolejnej harówy dnia następnego.
Kurde...
Szacun, że dajesz rade tak non-stop po 16 h zasuwać i jeszcze kombinujesz z bieganiem.
Ja na Twoim miejscu to chyba bym tylko starał się porządnie przespać pozostałe 8 godzin by móc ogarniać podczas kolejnej harówy dnia następnego.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja sobie tego szczerze mówiąc nie wyobrażam co ci radzić, poza tym że moze ktoś mógłby Ci pomóc?
Ktoś z rodziny, znajomi, dziewczyna? sąsiadka jakas starsza pani za drobną opłatą, moze mogłaby ci szykowac jedzenie na cały tydzień?
Bo się naprawde wykończysz.
Bo pierwsze co to chciałm Ci zaproponowac, zebyś raz w tygodniu piekł sobie za jednym zamachem kilka mies typu schab, udziec indyczy, karkówka porcjował w grube plastry i to pakował między kromki grahama + warzywa, albo gotował gar ryzu raz na 2 dni i to mięso sobie z ryżem zabierał na cały dzień w jakieś plastikowe pojemniki. + owoce, warzywa które mozesz zjeśc w calości, orzechy/migdały i chociaz część jedzenia byłaby dobra jakosciowo a nie hot-dogi i inne syfacze.
Upieczone w domu mieso, trzymane w lodóce spokojnie wytrzyma tydzień, nie obślizgnie ani sie nie zepsuje, zwłaszcza jesli mocno doprawisz: czosnek, chili, majeranek.
Ale jak Ty tyle pracujesz, chcesz biegać, to kiedy niby masz jeszcze w kuchni siedzieć i zakupy robić?
Jedyne wyjście- szukać pomocnych ludzi. Inaczej tego nie widzę
Ktoś z rodziny, znajomi, dziewczyna? sąsiadka jakas starsza pani za drobną opłatą, moze mogłaby ci szykowac jedzenie na cały tydzień?
Bo się naprawde wykończysz.
Bo pierwsze co to chciałm Ci zaproponowac, zebyś raz w tygodniu piekł sobie za jednym zamachem kilka mies typu schab, udziec indyczy, karkówka porcjował w grube plastry i to pakował między kromki grahama + warzywa, albo gotował gar ryzu raz na 2 dni i to mięso sobie z ryżem zabierał na cały dzień w jakieś plastikowe pojemniki. + owoce, warzywa które mozesz zjeśc w calości, orzechy/migdały i chociaz część jedzenia byłaby dobra jakosciowo a nie hot-dogi i inne syfacze.
Upieczone w domu mieso, trzymane w lodóce spokojnie wytrzyma tydzień, nie obślizgnie ani sie nie zepsuje, zwłaszcza jesli mocno doprawisz: czosnek, chili, majeranek.
Ale jak Ty tyle pracujesz, chcesz biegać, to kiedy niby masz jeszcze w kuchni siedzieć i zakupy robić?
Jedyne wyjście- szukać pomocnych ludzi. Inaczej tego nie widzę
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
tak z ciekawości - co to za praca?
i czy nie można jej zmienić? wiem, że łatwo powiedzieć, ale na dłuższą metę takie życie to nie życie.
i czy nie można jej zmienić? wiem, że łatwo powiedzieć, ale na dłuższą metę takie życie to nie życie.
Go Hard Or Go Home
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 14 sty 2013, 21:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Adam,
nie wierzę, że pracujesz od 3 do 19. Chyba wstajesz o 3 i do roboty na 5 albo 6?
Nie piszę tego z wyrzutem, po prostu jak?!
W tamtym roku tyrałem od 6 do 18. Z domu wychodziłem o 5 wracałem o 19. Nie biegałem, w weekend jakiś rower i rzadko przebieżki. I jadłem: śniadanie to pół jogurtu naturalnego i pół owocowego z płatkami różnego rodzaju
po 9 śniadanie to osiem kromek z wędliną i warzywami, aż się teraz dziwię, że tyle szamiłem
miałem przynajmniej tyle szczęścia, że miałem tam zapewniony obiad o 14:30
a później jak wróciłem to jadłem o 19 drugi obiad
nic nie przytyłem, a węgli było baaardzo dużo
teraz wstaję dopiero o 5:30
rano owsianka z dodatkami i banan
za jakieś 3,5 godziny kromka z wędliną + owoce i pomidor
od tego posiłku za 3 godziny dwie kromki z wędliną z warzywami i jakiś owoc
po 4-5 godzinach obiad
a na kolację ser z jabłkiem
I jedząc tak jak teraz widzę, że jest lepiej, bo mam coraz niższy poziom zbędnego tłuszczu "na ciele".
Ale zdarzyło mi się tyrać od 5 rano do 22
i wtedy konieczne duuuże ilości plastikowych pojemniczków i dajesz do tego mięcho, ryż albo innego kasze w sumie to dwa takie obiady i do tego kromki, owoce, wszystko to można szybko wszamić. A owoce i chleb podczas jazdy samochodem.
Biegam co drugi dzień aktualnie 35 minut, biegam wieczorem, a jak wracam to staram się dość szybko położyć.
Ale brak snu daje po dupie ostro, bo trening staje się koniecznością (wewnętrzną) a nie przyjemnością, jednak jakoś daję radę. Pamiętaj - dużo węgli = energia.
Sprawdź swoje zapotrzebowanie, pewnie będzie spore i zacznij układać jakiś jadłospis.
Z ciekawości to gdzie tak harujesz?
nie wierzę, że pracujesz od 3 do 19. Chyba wstajesz o 3 i do roboty na 5 albo 6?
Nie piszę tego z wyrzutem, po prostu jak?!
W tamtym roku tyrałem od 6 do 18. Z domu wychodziłem o 5 wracałem o 19. Nie biegałem, w weekend jakiś rower i rzadko przebieżki. I jadłem: śniadanie to pół jogurtu naturalnego i pół owocowego z płatkami różnego rodzaju
po 9 śniadanie to osiem kromek z wędliną i warzywami, aż się teraz dziwię, że tyle szamiłem
miałem przynajmniej tyle szczęścia, że miałem tam zapewniony obiad o 14:30
a później jak wróciłem to jadłem o 19 drugi obiad
nic nie przytyłem, a węgli było baaardzo dużo
teraz wstaję dopiero o 5:30
rano owsianka z dodatkami i banan
za jakieś 3,5 godziny kromka z wędliną + owoce i pomidor
od tego posiłku za 3 godziny dwie kromki z wędliną z warzywami i jakiś owoc
po 4-5 godzinach obiad
a na kolację ser z jabłkiem
I jedząc tak jak teraz widzę, że jest lepiej, bo mam coraz niższy poziom zbędnego tłuszczu "na ciele".
Ale zdarzyło mi się tyrać od 5 rano do 22
i wtedy konieczne duuuże ilości plastikowych pojemniczków i dajesz do tego mięcho, ryż albo innego kasze w sumie to dwa takie obiady i do tego kromki, owoce, wszystko to można szybko wszamić. A owoce i chleb podczas jazdy samochodem.
Biegam co drugi dzień aktualnie 35 minut, biegam wieczorem, a jak wracam to staram się dość szybko położyć.
Ale brak snu daje po dupie ostro, bo trening staje się koniecznością (wewnętrzną) a nie przyjemnością, jednak jakoś daję radę. Pamiętaj - dużo węgli = energia.
Sprawdź swoje zapotrzebowanie, pewnie będzie spore i zacznij układać jakiś jadłospis.
Z ciekawości to gdzie tak harujesz?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 07 sie 2013, 19:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Hej, dzięki za zainteresowanie.
@TrzymamTempo
Dzięki stary, nawet nie wiesz jakie to miłe usłyszeć coś takiego. Sypiam 6 godzin dziennie. Nie mogę więcej, ani mniej bo na następny dzień się do niczego nie nadaje. Jeśli ktoś jeździ dużymi samochodami to wie o co chodzi.
@cava
Dzięki, nie wiedziałem, że można gotować jedzenie na cały tydzień ale spróbuję:)) Może się uda. Dziewczyny nie mam. Haha, chyba z braku czasu. :D Kucharz ze mnie marny, ale potrafię ugotować jajecznicę, ryż i makaron. I kiedyś umiałem omlety, ale spaliłem patelnie i na to mam szlaban ;D Aaaa no i budyń potrafię zrobić jeszcze. Kogoś najwyżej poproszę, choć szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, że kurczak z piekarnika wytrzyma kilka dni, nawet w lodówce. Na to jest jakiś przepis?
@WojtekM
Pracuję w branży handlowo usługowej. Wiem, jak to wygląda. Całe życie się uczyłem, żeby bo całej tej ścieżce edukacji zrozumieć, że najbardziej lubię w życiu pracować fizycznie. Haha, przynajmniej się nie rozczaruję;) Naprawdę lubię swoją pracę, choć częściej ją przeklinam niż wychwalam
@owiec
Wstaję o 2:50, żeby po 3 być już w pracy. Mam ją 15 minut jazdy samochodem od domu. Kończę mniej więcej o 19, ale w domu jestem na 20. Jakieś zakupy itd. Zawsze zejdzie. No i tak jak zaznaczyłem wcześniej, to tylko w sezonie. Sezon trwa od maja to października, tak pi razy drzwi. W zimie i wczesną wiosną, godziny pracy to 6-18 no i praca jest o wiele lżejsza. Nie trzeba takich ilości towaru podawać. Właściwie zima jest nudna. A pracuje, jak już wyżej napisałem w handlu. No i dzięki za pomoc.
I nie dziwcie się mi za bardzo, że jeszcze szukam czasu na biegi. Sami pewnie w większości kochacie to robić. Ja też od małego na sporcie się wychowałem. Jestem rocznik 90, pochodzę ze wsi. Nie miałem neta, ani satelity. Musieliśmy czymś sobie życie umilić;)) A tak wracając do tematu. Gdzieś kiedyś czytałem, że da się zmiksować jedzenie w blanderze. Mięcho, warzywka itd. To prawda? Zna ktoś jakieś przepisy?
Pozdrawiam i spokojnej nocy;)
Adam
@TrzymamTempo
Dzięki stary, nawet nie wiesz jakie to miłe usłyszeć coś takiego. Sypiam 6 godzin dziennie. Nie mogę więcej, ani mniej bo na następny dzień się do niczego nie nadaje. Jeśli ktoś jeździ dużymi samochodami to wie o co chodzi.
@cava
Dzięki, nie wiedziałem, że można gotować jedzenie na cały tydzień ale spróbuję:)) Może się uda. Dziewczyny nie mam. Haha, chyba z braku czasu. :D Kucharz ze mnie marny, ale potrafię ugotować jajecznicę, ryż i makaron. I kiedyś umiałem omlety, ale spaliłem patelnie i na to mam szlaban ;D Aaaa no i budyń potrafię zrobić jeszcze. Kogoś najwyżej poproszę, choć szczerze mówiąc, nie miałem pojęcia, że kurczak z piekarnika wytrzyma kilka dni, nawet w lodówce. Na to jest jakiś przepis?
@WojtekM
Pracuję w branży handlowo usługowej. Wiem, jak to wygląda. Całe życie się uczyłem, żeby bo całej tej ścieżce edukacji zrozumieć, że najbardziej lubię w życiu pracować fizycznie. Haha, przynajmniej się nie rozczaruję;) Naprawdę lubię swoją pracę, choć częściej ją przeklinam niż wychwalam
@owiec
Wstaję o 2:50, żeby po 3 być już w pracy. Mam ją 15 minut jazdy samochodem od domu. Kończę mniej więcej o 19, ale w domu jestem na 20. Jakieś zakupy itd. Zawsze zejdzie. No i tak jak zaznaczyłem wcześniej, to tylko w sezonie. Sezon trwa od maja to października, tak pi razy drzwi. W zimie i wczesną wiosną, godziny pracy to 6-18 no i praca jest o wiele lżejsza. Nie trzeba takich ilości towaru podawać. Właściwie zima jest nudna. A pracuje, jak już wyżej napisałem w handlu. No i dzięki za pomoc.
I nie dziwcie się mi za bardzo, że jeszcze szukam czasu na biegi. Sami pewnie w większości kochacie to robić. Ja też od małego na sporcie się wychowałem. Jestem rocznik 90, pochodzę ze wsi. Nie miałem neta, ani satelity. Musieliśmy czymś sobie życie umilić;)) A tak wracając do tematu. Gdzieś kiedyś czytałem, że da się zmiksować jedzenie w blanderze. Mięcho, warzywka itd. To prawda? Zna ktoś jakieś przepisy?
Pozdrawiam i spokojnej nocy;)
Adam
- TrzymamTempo
- Stary Wyga
- Posty: 165
- Rejestracja: 18 lip 2013, 08:47
- Życiówka na 10k: 42:18
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Władysławowo
- Kontakt:
Ja również '90 także doskonale wiem o czym mówisz i wiem jak wiele sport może dla Ciebie znaczy a aktywność i zamiłowanie narastała z każdym dniem dzieciństwa...
Moim zdaniem powinieneś pokombinować z jedzeniem do pracy by móc sobie napiec np. placki owsiane z dodatkami.
Zrobiłbyś z 20 niedużych to byś sobie podgryzał w aucie zamiast hot-doga i innego syfu z przydrożnego baru.
Przygotowywał byś pewnie wieczorem po pracy. W tym samym czasie ugotował byś sobie ryż i do niego wrzucił warzywka.
To byś miał jako danie główne "w aucie" np.
Coś by można pomysleć.
A zimą i początkiem wiosny kiedy masz luźniej w pracy to ruszysz mocniej z treningiem i ważne żebyś w okresie wzmożonej pracy nie zapuścił się zbytnio z niezdrowymi nawykami.
Sprawa niełatwa ale Ty po prostu BARDZO CHCESZ więc uda się coś zdziałać !
Moim zdaniem powinieneś pokombinować z jedzeniem do pracy by móc sobie napiec np. placki owsiane z dodatkami.
Zrobiłbyś z 20 niedużych to byś sobie podgryzał w aucie zamiast hot-doga i innego syfu z przydrożnego baru.
Przygotowywał byś pewnie wieczorem po pracy. W tym samym czasie ugotował byś sobie ryż i do niego wrzucił warzywka.
To byś miał jako danie główne "w aucie" np.
Coś by można pomysleć.
A zimą i początkiem wiosny kiedy masz luźniej w pracy to ruszysz mocniej z treningiem i ważne żebyś w okresie wzmożonej pracy nie zapuścił się zbytnio z niezdrowymi nawykami.
Sprawa niełatwa ale Ty po prostu BARDZO CHCESZ więc uda się coś zdziałać !
- Bykovsky
- Dyskutant
- Posty: 37
- Rejestracja: 05 sie 2013, 00:26
- Życiówka na 10k: 49m:43s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Szczecin i Police
- Kontakt:
Gotowanie nie jest trudne Tak jak pisała przedmówczyni - gotuj duże porcje mniej więcej co 3 dni. Jeśli czegoś nie wiesz - pytaj kogoś kto potrafi gotować
Ryż lub kasza - wrzucasz torebki do gotującej się wody na 15 minut - gotowe.
Warzywa (paczkowane mrożone, albo świeże obrane) - wrzucasz do wody i gotujesz do czasu aż będą miękkie (a jeszcze lepiej gotować na parze, wystarczy zwykły garnek z garnkiem który ma dno jak sitko, plus pokrywka).
Mięso również smażysz/gotujesz do czasu, aż będzie miękkie i dobre. Możesz na początku wrzucić mały kawałek i sprawdzić po jakim czasie będzie gotowy, po prostu go próbując. Jeśli smażysz, a nie wiesz kiedy olej/oliwa są już rozgrzane odpowiednio, też rzucasz mały kawałeczek i widzisz czy syczy.
Jajka gotujesz ok. 7 minut. Na miękko ok. 4 minut. Zawsze możesz zjeść w pracy.
Dużo energii dają różnego rodzaju szejki - standardowy to mleko (ok. pół litra) plus banany (3-4) - bomba energetyczna Możesz dodać do tego inne owoce, miód, orzechy. Ja jak przygotowuję takiego szejka, to starcza mi czasami na dwa dni (3-4 porcje). Osobiście wypijam ok. godzinę przed treningiem (bieganie, pływanie, rower).
Wystarczy zmiksować to wszystko a później trzymać w lodówce.
Zaopatrz się w pojemniki plastikowe, takie do których środka dociera mało powietrza. Zimnego szejka możesz nalać w termos
Staraj się jeść w równych odstępach czasowych, 5-6 posiłków - to będzie trudne w twojej pracy, ale na pewno znajdziesz chociaż chwilkę aby zjeść przekąskę.
Zamiast fast-foodów czy śmieciowego jedzenia (m.in. parówki) - jedz przekąski w postaci owoców i warzyw, możesz kupić sobie batoniki musli.
Staraj się też pić regularnie wodę mineralną (nie źródlaną - ma mało składników mineralnych).
Zawsze jak znajdziesz czas, to daj znać na forum - myślę, że znają się osoby które ci pomogą, to nic nie kosztuje
Trzymaj się!
Ryż lub kasza - wrzucasz torebki do gotującej się wody na 15 minut - gotowe.
Warzywa (paczkowane mrożone, albo świeże obrane) - wrzucasz do wody i gotujesz do czasu aż będą miękkie (a jeszcze lepiej gotować na parze, wystarczy zwykły garnek z garnkiem który ma dno jak sitko, plus pokrywka).
Mięso również smażysz/gotujesz do czasu, aż będzie miękkie i dobre. Możesz na początku wrzucić mały kawałek i sprawdzić po jakim czasie będzie gotowy, po prostu go próbując. Jeśli smażysz, a nie wiesz kiedy olej/oliwa są już rozgrzane odpowiednio, też rzucasz mały kawałeczek i widzisz czy syczy.
Jajka gotujesz ok. 7 minut. Na miękko ok. 4 minut. Zawsze możesz zjeść w pracy.
Dużo energii dają różnego rodzaju szejki - standardowy to mleko (ok. pół litra) plus banany (3-4) - bomba energetyczna Możesz dodać do tego inne owoce, miód, orzechy. Ja jak przygotowuję takiego szejka, to starcza mi czasami na dwa dni (3-4 porcje). Osobiście wypijam ok. godzinę przed treningiem (bieganie, pływanie, rower).
Wystarczy zmiksować to wszystko a później trzymać w lodówce.
Zaopatrz się w pojemniki plastikowe, takie do których środka dociera mało powietrza. Zimnego szejka możesz nalać w termos
Staraj się jeść w równych odstępach czasowych, 5-6 posiłków - to będzie trudne w twojej pracy, ale na pewno znajdziesz chociaż chwilkę aby zjeść przekąskę.
Zamiast fast-foodów czy śmieciowego jedzenia (m.in. parówki) - jedz przekąski w postaci owoców i warzyw, możesz kupić sobie batoniki musli.
Staraj się też pić regularnie wodę mineralną (nie źródlaną - ma mało składników mineralnych).
Zawsze jak znajdziesz czas, to daj znać na forum - myślę, że znają się osoby które ci pomogą, to nic nie kosztuje
Trzymaj się!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 14 sty 2013, 21:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Co do jedzenia to już napisali.
A różnego rodzaju marynaty do mięs są prościutkie.
Ja daję do miseczki trochę oliwy, sosu sojowego i przyprawy na jakie mam ochotę. To mieszam i nakładam na mięcho czy ryby. I zawsze po pieczeniu trochę marynaty zostaję i polewam minimalnie ryż, bo dwa suche worki ryżu to nie dla mnie.
A co do biegania, rano wątpię żebyś biegał. Jak sam napisałeś okolica dość dzika. Ale po pracy?
W dni kiedy nie będziesz robił zakupów i gotował.
Zacząłbym biegać po 20 minut przez pierwszy miesiąc, a z każdym kolejnym dodawał pięć minut. Tych 20 minut nie powinieneś jakoś odczuć, a więcej na początku nie ma sensu. Trzeba organizm przystosować do biegania. Ja na początku zacząłem mocno to mnie kontuzja złapała. Wyleczyłem się to zacząłem od 20 minut, za 1,5 tygodnia będzie już dwa razy tyle. A dokładając 5 minut biegu po miesiącu nie odczujesz, aż tak tego, jakby ktoś Ci powiedział, że będziesz szedł spać o 30 minut później. A tak stopniowo znajdziesz czas na bieg.
A różnego rodzaju marynaty do mięs są prościutkie.
Ja daję do miseczki trochę oliwy, sosu sojowego i przyprawy na jakie mam ochotę. To mieszam i nakładam na mięcho czy ryby. I zawsze po pieczeniu trochę marynaty zostaję i polewam minimalnie ryż, bo dwa suche worki ryżu to nie dla mnie.
A co do biegania, rano wątpię żebyś biegał. Jak sam napisałeś okolica dość dzika. Ale po pracy?
W dni kiedy nie będziesz robił zakupów i gotował.
Zacząłbym biegać po 20 minut przez pierwszy miesiąc, a z każdym kolejnym dodawał pięć minut. Tych 20 minut nie powinieneś jakoś odczuć, a więcej na początku nie ma sensu. Trzeba organizm przystosować do biegania. Ja na początku zacząłem mocno to mnie kontuzja złapała. Wyleczyłem się to zacząłem od 20 minut, za 1,5 tygodnia będzie już dwa razy tyle. A dokładając 5 minut biegu po miesiącu nie odczujesz, aż tak tego, jakby ktoś Ci powiedział, że będziesz szedł spać o 30 minut później. A tak stopniowo znajdziesz czas na bieg.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 3
- Rejestracja: 07 sie 2013, 19:18
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
@TrzymamTempo
Dzięki wielkie, tak zrobię Nie wiem co to są te płatki owsiane, ale na pewno się dopytam i coś zdziałam. No i dzięki wielkie za słowa odwagi
@gocu
Haha, chciałoby się. Niestety aż tyle nie, ale narzekać nie mogę. No i zaznaczam po raz kolejny, że lubię swoją pracę )
@Bykovsky
Ooo stary, stokrotne dzięki. O takie coś mi chodziło. Takie ABC gotowania dla analfabety ;D Te 7 i 4 minuty to sobie zapiszę. Zawsze mi skorupki pękały w wodzie. Za mięso się jednak nie biorę nawet. Poproszę brata. Dla mnie to inny wymiar. W ogóle podziwiam ludzi, którzy z marchewki, pietruszki i wody potrafią zrobić zupę ;o Nie ogarniam tego totalnie.;D A shake'a zrobię sobie już jutro:D
@owiec
"Marynata" kolejne nowe słówko do zapamiętania ;D Ja ryż zawsze na sucho wcinałem, makaron tak samo. Paskudnie smakują. A co do planu który mi poleciłeś, to chyba tak zrobię. Zawsze byłem przemotywowany i trochę zbyt ambitny, ale tym razem skonsultuję się z rozumem nie sercem ;DD Nie chciałbym już teraz złapać jakiegoś urazu. Planowałem zacząć od 40 minut, ale te 20 brzmią rozsądniej.
Dzięki Panowie, wezmę sobie Wasze rady do serca i od niedzieli postaram się coś działać
Dobrej nocy. Pozdrawiam.
Adam
Dzięki wielkie, tak zrobię Nie wiem co to są te płatki owsiane, ale na pewno się dopytam i coś zdziałam. No i dzięki wielkie za słowa odwagi
@gocu
Haha, chciałoby się. Niestety aż tyle nie, ale narzekać nie mogę. No i zaznaczam po raz kolejny, że lubię swoją pracę )
@Bykovsky
Ooo stary, stokrotne dzięki. O takie coś mi chodziło. Takie ABC gotowania dla analfabety ;D Te 7 i 4 minuty to sobie zapiszę. Zawsze mi skorupki pękały w wodzie. Za mięso się jednak nie biorę nawet. Poproszę brata. Dla mnie to inny wymiar. W ogóle podziwiam ludzi, którzy z marchewki, pietruszki i wody potrafią zrobić zupę ;o Nie ogarniam tego totalnie.;D A shake'a zrobię sobie już jutro:D
@owiec
"Marynata" kolejne nowe słówko do zapamiętania ;D Ja ryż zawsze na sucho wcinałem, makaron tak samo. Paskudnie smakują. A co do planu który mi poleciłeś, to chyba tak zrobię. Zawsze byłem przemotywowany i trochę zbyt ambitny, ale tym razem skonsultuję się z rozumem nie sercem ;DD Nie chciałbym już teraz złapać jakiegoś urazu. Planowałem zacząć od 40 minut, ale te 20 brzmią rozsądniej.
Dzięki Panowie, wezmę sobie Wasze rady do serca i od niedzieli postaram się coś działać
Dobrej nocy. Pozdrawiam.
Adam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 25
- Rejestracja: 14 sty 2013, 21:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Na początek możesz kupić te worki do pieczenia one mają gotowe pierdoły. Wsadzasz mięso do tego, te ich przyprawy i pieczesz. Żadnej filozofii. Tylko to może być dobre na początek twojej przygody z gotowaniem, bo pewnie w składzie ma jakiś syf. A jak sam zrobisz to wiesz konkretnie co, ile i na przyszłość możesz zmieniać skład.
W tym nie ma żadnej filozofii.
Zacznij sobie robić owsiankę, jakieś jajecznice, jajka gotuj. Makaron, ryż. Tylko pilnuj czas, bo jak się rozgotuje to nie jest smaczne.
A jak się podszkolisz to przy chwili wolnego czasu spróbuj zrobić sobie spaghetti, w tym też nie ma nic skomplikowanego.
Małymi kroczkami do przodu, nie ma co się porywać na głęboką wodę.
Zaczniesz od 20 minut, to nie odczujesz zmiany pory snu, bo jakby nie było te nawet 30 minut robi różnicę. A jakbyś zaczął od 40 minut to szybko mógłbyś się zniechęcić.
A na długie biegi przyjdzie jeszcze czas. Od jesieni do początku wiosny masz więcej czasu to będziesz biegał co raz więcej, aż dobijesz do godziny biegu. A w sezonie można pomyśleć nad interwałami, żeby skrócić czas treningu, ale do tego trzeba swoje nabiegać.
W tym nie ma żadnej filozofii.
Zacznij sobie robić owsiankę, jakieś jajecznice, jajka gotuj. Makaron, ryż. Tylko pilnuj czas, bo jak się rozgotuje to nie jest smaczne.
A jak się podszkolisz to przy chwili wolnego czasu spróbuj zrobić sobie spaghetti, w tym też nie ma nic skomplikowanego.
Małymi kroczkami do przodu, nie ma co się porywać na głęboką wodę.
Zaczniesz od 20 minut, to nie odczujesz zmiany pory snu, bo jakby nie było te nawet 30 minut robi różnicę. A jakbyś zaczął od 40 minut to szybko mógłbyś się zniechęcić.
A na długie biegi przyjdzie jeszcze czas. Od jesieni do początku wiosny masz więcej czasu to będziesz biegał co raz więcej, aż dobijesz do godziny biegu. A w sezonie można pomyśleć nad interwałami, żeby skrócić czas treningu, ale do tego trzeba swoje nabiegać.
- WojtekM
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1991
- Rejestracja: 18 lip 2012, 19:33
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Radzionków
Adam3b pisze:Niestety jest haczyk - moja praca. Pracuje fizycznie. Od 3 rano do około 19. Po pracy nie mam siły żeby biegać, więc jedynie rano (czy jak kto woli w nocy).
mój tydzień pracy składa się nie 5, a siedem dni.
życie ucieka ...Adam3b pisze:No i zaznaczam po raz kolejny, że lubię swoją pracę )
Go Hard Or Go Home
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 30 wrz 2013, 16:41
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Pozwoliłem się podczepić pod temat ponieważ mam podobny problem.
Z powodu braku czasu zamierzam biegać do i z pracy. Dystans 7,5 km w jedną stronę. Do pracy o 01:00 natomiast z pracy ok 10:30. Praca częściowo fizyczna z momentami bardziej intensywnymi, ale głównie chodzenie. Na 8 godzin przynajmniej 6h na nogach. Problem z tym , czym mam się żywić... Nie wyobrażam sobie biegania z plecakiem wypełnionym jedzeniem. W ogóle nie wyobrażam sobie biegania z plecakiem, ale jak się domyślam coś jeść powinienem zwłaszcza że lada moment zima. Potrzebuję takiej diety której produkty będę mógł zawieżć do pracy w niedzielę tak aby wystarczyło na cały tydzień. Jeśli chodzi to żywienie to jestem bardzo elastyczny i choć zjadam bardzo duże ilości lub czasami ogromnie ilości to potrafię się dostosować. Jeżeli w pracy wystarczyłby mi Kubuś plus jabłko to ja na to chętnie przystanę. Dodam że ok 2-3 lat temu, kiedy pracowałem dużo intensywniej w systemie dwuzmianowym przez 7 dni w tygodniu(niedziela jeden raz w pracy 3-4h) co dawało mi przynajmniej 350 h miesięcznie, w pracy nie jadłem nic. Wystarczała mi sama woda, później do diety dorzuciłem jedno jabłko.
Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda to bardzo proszę o jakąś podpowiedź,
Pozdrawiam!
Z powodu braku czasu zamierzam biegać do i z pracy. Dystans 7,5 km w jedną stronę. Do pracy o 01:00 natomiast z pracy ok 10:30. Praca częściowo fizyczna z momentami bardziej intensywnymi, ale głównie chodzenie. Na 8 godzin przynajmniej 6h na nogach. Problem z tym , czym mam się żywić... Nie wyobrażam sobie biegania z plecakiem wypełnionym jedzeniem. W ogóle nie wyobrażam sobie biegania z plecakiem, ale jak się domyślam coś jeść powinienem zwłaszcza że lada moment zima. Potrzebuję takiej diety której produkty będę mógł zawieżć do pracy w niedzielę tak aby wystarczyło na cały tydzień. Jeśli chodzi to żywienie to jestem bardzo elastyczny i choć zjadam bardzo duże ilości lub czasami ogromnie ilości to potrafię się dostosować. Jeżeli w pracy wystarczyłby mi Kubuś plus jabłko to ja na to chętnie przystanę. Dodam że ok 2-3 lat temu, kiedy pracowałem dużo intensywniej w systemie dwuzmianowym przez 7 dni w tygodniu(niedziela jeden raz w pracy 3-4h) co dawało mi przynajmniej 350 h miesięcznie, w pracy nie jadłem nic. Wystarczała mi sama woda, później do diety dorzuciłem jedno jabłko.
Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda to bardzo proszę o jakąś podpowiedź,
Pozdrawiam!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 29 wrz 2013, 14:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Ruda Śląska
Witam! Panowie znam ten ból, ja też pracuję fizycznie i to dość ciężko, wstaje codzienie o 6 rano, by zacząć pracę od 7 i skończyć ją o 17. Wracam do domu nie do życia, także pierwsze co robię to kąpiel, po kąpieli ok 1,5h drzemki, bez tego nie ma szans normalnie funkcjonować, o 20 zaczynam trening i biegam od 6 do 12 km co drugi dzień. Wszystko to bez specjalnej diety, wystarczy w miarę pilnować bilansu kalorycznego, by poprostu mieć paliwo do działania. Najprościej jest ugorować sobie trochę spaghetti i wrzucić do pojemnika. Pamietajcie, że przy cieżkiej pracy fizycznej, trzeba zjadać ok 3000 kcal dziennie+800kcal jeśli planujecie biegać ok 10km, jest to sporo jedzenia, ale bez tego raczej ciężko. Szczerze to sam mało kiedy tyle zjadam, dlatego waga leci w dół jak szalona ale tym akurat ja się nie przejmuję, bo miałem już 102kg i nie czułem się najlepiej, a teraz jest jak najbardziej w porządku Dodajcie do diety jakieś suple, na pewno przyda się BCAA i jakieś wysoko % białko, udajcie się do sklepu z suplami, na pewno dobrze Wam tam doradzą, po uprzednim opisaniu waszych bolączek. Życze powodzenia, nie poddawajcie się