temperatura otoczenia a bieganie
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 27 sty 2006, 17:23
witam.
Mam ostatnio wielki dylemat. Czy można bezpiecznie biegać przy temperaturze otoczenia poniżej 0 stopni celsjusza. Moja żona rozmawiała dzisiaj z jakąś pielęgniarką i ona powiedziała, że to raczej zabronione ze względu na mozliwość "przeziębienia, odmrożenia płuca". Ma sie po tym podobno "cienie na płucach".
Mam ostatnio wielki dylemat. Czy można bezpiecznie biegać przy temperaturze otoczenia poniżej 0 stopni celsjusza. Moja żona rozmawiała dzisiaj z jakąś pielęgniarką i ona powiedziała, że to raczej zabronione ze względu na mozliwość "przeziębienia, odmrożenia płuca". Ma sie po tym podobno "cienie na płucach".
"Only God can judge me"
- chrisGDE
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 15 lut 2006, 18:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Danzig
takie posty najbardziej lubie bo sa śmieszne ,moze to specjalnie napisałeś,ale ok tysiace ludzi biega a moze i miliony w zimie łącznie zemną ,wnioskuje ze w wojsku niebyłeś bo bys wiedział co to poranna zaprawa
- rono
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 751
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Jednakowoż (fajne słowo) wszystko jest kwestią treningu i odpowiedniego dozowania mrozu. Jeżeli ktoś biega przy -3 st. i nagle (z dnia na dzień) zalicza 60 min. przy -20 st. w dobrym tempie, to to, czego się nawdycha, może mu załatwić zapalenie płuc. Organizm trzeba do mrozu przyzwyczaić, zaczynać delikatnie i nie przesadzać z tempem. Nie chcę się chwalić, bo nie o to tu chodzi, ale w okresie największych mrozów w styczniu przebiegłem po łódzkich lasach trochę ponad 100 km., ale:
1. Zakładałem na siebie w miarę high-tech`owe łachy: bielizna odprowadzająca pot, na to cienki polarek, potem lekko grubszy, a na to wszystko kurtka z jakimś tam windstopperem czy też a-tex`em. Na głowę i uszy (ważne) ciepła czapka (przez czachę tracimy najwięcej ciepła), niech Sven lata sobie "z goła", ma doświadczenie i zna swoje możliwości. Na nogach też minimum dwie warstwy - jakieś kalesonki + puchata lycra. O rękawiczkach nie wspomnę, bo to aksjomat.
2. Biegi zaliczałem w wolnym tempie, rekreacyjnym. Wtedy to organizm jak wiadomo czerpie energię z zasobów tłuszczowych, trzeba je więc do organizmu dostarczyć (albo je już mieć), czyli podjeść trochę chleba ze smalcem na przykład, jakieś żeberka, sosik itp., no nie bezpośrednio przed treningiem, ale wczoraj.
3. Na twarz i uszy stosowałem rozsądnie odpowiednią warstwę normalnej, prostej, taniej wazeliny kosmetycznej. Żadnych Ben-Gay`ów czy czegoś w tym sensie, bo w zimie odnoszą one odwrotny skutek.
4. Mimo wszystko nawet w tak niskich temperaturach człowiek się poci i traci płyny. Te jednakowoż (znów to fajne słowo) uzupełniałem dopiero w domu, po zaliczeniu rozgrzewającej kąpieli w postaci gorących herbat z cytryną i miodem lipowym. No czasem było to piwo na ciepło z mielonym imbirem i miodem (żaden grzech).
5. Dla osób wrażliwych "wzrokowo" wskazane byłyby przyciemnione okulary, pozwolą one uniknąć jakichś tam podrażnień nerwu wzrokowego, bo wszystko wokół jest takie jasne i jaskrawe, że aż strach.
Odpowiednio dawkowane bieganie w niskich (bardzo) temperaturach dawało mi ogromną satysfakcję, bowiem mróz działa na organizm bodźcowo (kto nie wierzy, niech zapyta "Morsów'), zwiększa tolerancję na ujemne temperatury, powoduje lepsze ukrwienie wszystkich organów i tak w ogóle daje życiowego kopa.
Jest jednak jedno ale: nadmierna, długotrwała (np. bieganie latami długich odcinków zimą) wentylacja zbyt zimnym powietrzem może u niektórych (predysponowanych) biegaczy wywołać chroniczny nieżyt górnych dróg oddechowych, co w ogólnym rozrachunku może się skończyć astmą oskrzelową, czego oczywiście nikomu nie życzę i proszę bardziej doświadczonych o wyprowadzenie mnie z błędu, jeżeli takowy miałem słabość popełnić.
Życzę powodzenia z nadzieją na jeszcze kilka dobrze zmrożonych dni tej zimy!
1. Zakładałem na siebie w miarę high-tech`owe łachy: bielizna odprowadzająca pot, na to cienki polarek, potem lekko grubszy, a na to wszystko kurtka z jakimś tam windstopperem czy też a-tex`em. Na głowę i uszy (ważne) ciepła czapka (przez czachę tracimy najwięcej ciepła), niech Sven lata sobie "z goła", ma doświadczenie i zna swoje możliwości. Na nogach też minimum dwie warstwy - jakieś kalesonki + puchata lycra. O rękawiczkach nie wspomnę, bo to aksjomat.
2. Biegi zaliczałem w wolnym tempie, rekreacyjnym. Wtedy to organizm jak wiadomo czerpie energię z zasobów tłuszczowych, trzeba je więc do organizmu dostarczyć (albo je już mieć), czyli podjeść trochę chleba ze smalcem na przykład, jakieś żeberka, sosik itp., no nie bezpośrednio przed treningiem, ale wczoraj.
3. Na twarz i uszy stosowałem rozsądnie odpowiednią warstwę normalnej, prostej, taniej wazeliny kosmetycznej. Żadnych Ben-Gay`ów czy czegoś w tym sensie, bo w zimie odnoszą one odwrotny skutek.
4. Mimo wszystko nawet w tak niskich temperaturach człowiek się poci i traci płyny. Te jednakowoż (znów to fajne słowo) uzupełniałem dopiero w domu, po zaliczeniu rozgrzewającej kąpieli w postaci gorących herbat z cytryną i miodem lipowym. No czasem było to piwo na ciepło z mielonym imbirem i miodem (żaden grzech).
5. Dla osób wrażliwych "wzrokowo" wskazane byłyby przyciemnione okulary, pozwolą one uniknąć jakichś tam podrażnień nerwu wzrokowego, bo wszystko wokół jest takie jasne i jaskrawe, że aż strach.
Odpowiednio dawkowane bieganie w niskich (bardzo) temperaturach dawało mi ogromną satysfakcję, bowiem mróz działa na organizm bodźcowo (kto nie wierzy, niech zapyta "Morsów'), zwiększa tolerancję na ujemne temperatury, powoduje lepsze ukrwienie wszystkich organów i tak w ogóle daje życiowego kopa.
Jest jednak jedno ale: nadmierna, długotrwała (np. bieganie latami długich odcinków zimą) wentylacja zbyt zimnym powietrzem może u niektórych (predysponowanych) biegaczy wywołać chroniczny nieżyt górnych dróg oddechowych, co w ogólnym rozrachunku może się skończyć astmą oskrzelową, czego oczywiście nikomu nie życzę i proszę bardziej doświadczonych o wyprowadzenie mnie z błędu, jeżeli takowy miałem słabość popełnić.
Życzę powodzenia z nadzieją na jeszcze kilka dobrze zmrożonych dni tej zimy!
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 20 lut 2006, 15:56
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Warszawa
Biegam od roku ok.3-5 km dziennie (w praktyce co trzeci dzień
i mam zasadę, że nie biegam poniżej temperatury -8*C. Czy w takim razie spokojnie mogę przesunąć tę granicę np. do -15*C?

- rono
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 751
- Rejestracja: 17 kwie 2004, 20:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Myślę, że przy spełnieniu warunków opisanych powyżej, można się pokusić o zaliczenie treningu przy -15 stopniach. W twoim przypadku byłoby to ok. 30 min. na mrozie. Powodzenia!