
Ja na czczo nie dam rady. Biegam godzinę i raz próbowałam na czczo, po 15 minutach czułam, że tracę siły, było źle, w brzuchu burczało. Nauczyłam się jeść rano i zazwyczaj budzę się na lekkim głodzie. Zatem biegam po śniadaniu - oczywiście nie bezpośrednio po, godzinę albo półtorej, zależy co zjem. Biega się dobrze, żadnych żołądkowych nieprzyjemności nie mam, ale zastanawiam się, i tu pytanie kluczowe, czy nie lepsza jakaś drobna przekąska przed, np. mały jogurt albo banan kilkanaście minut/pół godziny przed, a śniadanie po, czy faktycznie lepiej jak teraz - kromka razowego chleba z czymś (szynka, ser, warzywa, różnie) godzinę przed bieganiem, a po - jogurt z płatkami owsianymi lub jogurt z bananem.
(Bo ja mam wrażenie, że teraz efekty marne, ale w sumie do regularnych biegów (5xtydzień) wróciłam 3 tygodnie temu, kiedy breja z chodników zniknęła, no i wiem, że najszybciej centymetry spadają na początku, teraz, jak już pisałam - została resztka, a resztki bywają oporne. Więc nie wiem czy to wina przestawienia się na ranne biegi czy po prostu moja niecierpliwość.)