Odchudzanie - zgłupiałam
- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Chcąc schudnąć powinniśmy ograniczyć węglowodany a zatem : makarony, ryz, kaszę, pieczywo, slodycze etc. Jeść nabial warzywa owoce etc.
Ale teraz tak mam ochotę na twarożek ze szczypiorkiem - to z czym go zjeść jak nie z chlebem?
Mam ochotę na duszone warzywa w sosie słodko - kwaśnym to z czym je zjeść jak nie z makaronem?
Przez tydzień restrykcyjnie przestrzegałam diety - praktycznie wyeliminowałam wszystkei neizdrowe rzeczy. Ale... po treningu aż mnie trzęsie by zjeść cos konkretnego np. chleb z żółtym serem, szynką i pomidorem, ryż z jabłkami i cynamonem, albo zwyczajowo hamburgera czy pizze... trzesę się przechodząc obok budek z fast foodami, w pracy mam ochote zamiast na herbatę to na cole z puszki - walczę ale czasem zwyczajnie się poddaję i później są wyrzuty sumienia. Po każdym zjedzonym zakazanym produkcie ćwiczę przez 30 minut na steperze w domu i robię 20 brzuszków (poki co więcej nie umiem)
Jak zdusić to pragnienie jedzenia rzeczy niezdrowych? Jak po treningu nie otwierać lodówki czy szuflady ze słodyczami?
Zaznaczam że "zakazane" produkty są u mnie w domu i muszą być gdyż mam 3 letnie dziecko i męża którzy lubią makarony, ziemniaczki itd.
Ale teraz tak mam ochotę na twarożek ze szczypiorkiem - to z czym go zjeść jak nie z chlebem?
Mam ochotę na duszone warzywa w sosie słodko - kwaśnym to z czym je zjeść jak nie z makaronem?
Przez tydzień restrykcyjnie przestrzegałam diety - praktycznie wyeliminowałam wszystkei neizdrowe rzeczy. Ale... po treningu aż mnie trzęsie by zjeść cos konkretnego np. chleb z żółtym serem, szynką i pomidorem, ryż z jabłkami i cynamonem, albo zwyczajowo hamburgera czy pizze... trzesę się przechodząc obok budek z fast foodami, w pracy mam ochote zamiast na herbatę to na cole z puszki - walczę ale czasem zwyczajnie się poddaję i później są wyrzuty sumienia. Po każdym zjedzonym zakazanym produkcie ćwiczę przez 30 minut na steperze w domu i robię 20 brzuszków (poki co więcej nie umiem)
Jak zdusić to pragnienie jedzenia rzeczy niezdrowych? Jak po treningu nie otwierać lodówki czy szuflady ze słodyczami?
Zaznaczam że "zakazane" produkty są u mnie w domu i muszą być gdyż mam 3 letnie dziecko i męża którzy lubią makarony, ziemniaczki itd.
Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)
Żeby schudnąć musisz zmniejszyć ilość przyjmowanych kalorii lub zwiększyć wydatek kaloryczny.
Wiem, że są teorie, że ograniczyć to lub tamto ale nie przejmowałbym sie tym.
Ale, że ćwiczysz to dobrze.
Wiem, że są teorie, że ograniczyć to lub tamto ale nie przejmowałbym sie tym.
Ale, że ćwiczysz to dobrze.

-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
hejka.
po pierwsze, przyzwyczajenie do węglowodanów jest nałogiem tak jak alkohol papierosy itd. odstawienie narkotyku powoduje reakcję obronną organizmu.
po drugie, można zjeść twarożek po prostu bez chleba a warzywa bez makaronu.
po trzecie, na początek wystarczy tych rzeczy jeść MNIEJ, zamiast dwóch skibek jedną, zamiast pół paczki makaronu ćwierć itd.
skoro na tydzień odstawiłaś wiele z produktów, które do tej pory jadłaś to nic dziwnego, że organizm się upomniał. tego rodzaju postępowanie to najlepsza droga ale nie do schudnięcia tylko do efektu jojo.
po pierwsze, przyzwyczajenie do węglowodanów jest nałogiem tak jak alkohol papierosy itd. odstawienie narkotyku powoduje reakcję obronną organizmu.
po drugie, można zjeść twarożek po prostu bez chleba a warzywa bez makaronu.
po trzecie, na początek wystarczy tych rzeczy jeść MNIEJ, zamiast dwóch skibek jedną, zamiast pół paczki makaronu ćwierć itd.
skoro na tydzień odstawiłaś wiele z produktów, które do tej pory jadłaś to nic dziwnego, że organizm się upomniał. tego rodzaju postępowanie to najlepsza droga ale nie do schudnięcia tylko do efektu jojo.
- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Czyli dieta MŻ ?? Myslicie że to wystarczy by dostrzec efekty?
Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
To co my myślimy nie ma najmniejszego znaczenia. To ty chcesz schudnąć. Jak masz jakieś bulimiczne zachowania typu niemożność powstrzymania się od jedzenia czegoś albo kompulsywne ćwiczenie po zjedzeniu to udaj się do psychologa
.
Żeby zwalczyć chęć jedzenia najprościej jeść do syta. Tylko bez węglowodanów. To jest proste, ale do ludzi często nie dociera że nie jedząc węgli mają jeść tyle jedzenia ile chcą, w dodatku dużo tłuszczu. Jak masz napady głodu, to na bank dodatkowo ograniczałaś kalorie.
Nie jedząc węgli schudniesz najadając się do syta, bo apetyt wycyrkluje tak że będziesz jadła tyle ile trzeba. Na węglach tego efektu nie ma, trzeba świadomie ograniczać kalorie i chodzić głodnym, a później najczęściej waga wraca w efekcie jojo. I tyle.

Żeby zwalczyć chęć jedzenia najprościej jeść do syta. Tylko bez węglowodanów. To jest proste, ale do ludzi często nie dociera że nie jedząc węgli mają jeść tyle jedzenia ile chcą, w dodatku dużo tłuszczu. Jak masz napady głodu, to na bank dodatkowo ograniczałaś kalorie.
Nie jedząc węgli schudniesz najadając się do syta, bo apetyt wycyrkluje tak że będziesz jadła tyle ile trzeba. Na węglach tego efektu nie ma, trzeba świadomie ograniczać kalorie i chodzić głodnym, a później najczęściej waga wraca w efekcie jojo. I tyle.
The faster you are, the slower life goes by.
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
Dokładnie takBoberek_21 pisze:Chcąc schudnąć powinniśmy ograniczyć węglowodany a zatem : makarony, ryz, kaszę, pieczywo, slodycze etc. Jeść nabial warzywa owoce etc.

Do twarożku ze szczypiorkiem proponuję... łyżeczkęBoberek_21 pisze:Ale teraz tak mam ochotę na twarożek ze szczypiorkiem - to z czym go zjeść jak nie z chlebem?


Z piersią z kurczaka. Ja przykładowo jadłem coś takiego: Kurczak po meksykańsku a`la Mały. I żaden ryż czy makaron nie był potrzebnyBoberek_21 pisze:Mam ochotę na duszone warzywa w sosie słodko - kwaśnym to z czym je zjeść jak nie z makaronem?

To, że miałaś ochotę na chleb z szynką wynika z przyzwyczajenia. Co do ryżu z jabłkiem i cynamonem to ja ostatnio rozsmakowałem się w twarogu z jabłkiem i cynamonem - świetna alternatywa aczkolwiek na zimno. Ale pamiętaj, że nie można przez całe życie z sobą walczyć. Czasem warto sobie pozwolić na to czy na tamto. Wczoraj na przykład miałem ochotę na świeżą bułkę po biegu więc zafundowałem sobie coś takiego:Boberek_21 pisze:Przez tydzień restrykcyjnie przestrzegałam diety - praktycznie wyeliminowałam wszystkei neizdrowe rzeczy. Ale... po treningu aż mnie trzęsie by zjeść cos konkretnego np. chleb z żółtym serem, szynką i pomidorem, ryż z jabłkami i cynamonem, albo zwyczajowo hamburgera czy pizze... trzesę się przechodząc obok budek z fast foodami, w pracy mam ochote zamiast na herbatę to na cole z puszki - walczę ale czasem zwyczajnie się poddaję i później są wyrzuty sumienia. Po każdym zjedzonym zakazanym produkcie ćwiczę przez 30 minut na steperze w domu i robię 20 brzuszków (poki co więcej nie umiem)

Jeżeli będziesz nieustannie sobie odmawiać to w końcu nadejdzie dzień, że się złamiesz. Masz ochotę na chleb to zjedz kromkę. Przypomnij też raz na jakiś czas (tylko żeby to nie było 6-7 razu w tygodniu :P) jak smakuje Cola czy czekolada. To Cię nie zabije. Z tym, że "przypomnij sobie jak smakuje" oznacza, że należy zachować umiar

Otworzyć lodówkę to obowiązek. Mieszanina białka i węgli to po treningu obowiązekBoberek_21 pisze:Jak zdusić to pragnienie jedzenia rzeczy niezdrowych? Jak po treningu nie otwierać lodówki czy szuflady ze słodyczami?


U mnie w rodzinnym domu też są. Słodycze zalegają w szafkach, na każdym chyba stole jest też miseczka z czekoladkami, ciasteczkami itd. W dodatku mama choruje jak nie upiecze 1-2 ciast w tygodniuBoberek_21 pisze:Zaznaczam że "zakazane" produkty są u mnie w domu i muszą być gdyż mam 3 letnie dziecko i męża którzy lubią makarony, ziemniaczki itd.



Kontroluj wagę wymiary i jeżeli nie będzie żadnych niepożądanych tendencji to znaczy, że wszystko jest ok

Pozdrawiam
Biegacz z Północy
- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Dzieki Mały - jak zawsze konkretnie :D
Właśnie wcinam płatki z suszonym musli i zaraz wyruszam zrobić pierwszą w życiu piętnastkę.
Właśnie wcinam płatki z suszonym musli i zaraz wyruszam zrobić pierwszą w życiu piętnastkę.
Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
- Bylon
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1613
- Rejestracja: 17 wrz 2012, 17:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Po drugie, przyzwyczajenie do tłuszczu jest nałogiem, tak, jak alkohol, papierosy itd. Po trzecie, przyzwyczajenie do białka jest nałogiem, tak, jak alkohol, papierosy itd. Po czwarte, przyzwyczajenie do jedzenia jest nałogiem, tak, jak alkohol, papierosy itd. Po piąte, przyzwyczajenie do picia jest nałogiem, tak, jak alkohol, papierosy itd.Qba Krause pisze: po pierwsze, przyzwyczajenie do węglowodanów jest nałogiem tak jak alkohol papierosy itd. odstawienie narkotyku powoduje reakcję obronną organizmu.
___
Przestańcie nadużywać słowa "nałóg". Jak widzę porównanie "nałogu" jedzenia węglowodanów do nałogu alkoholizmu, to muszę się powstrzymywać, żeby nie zacząć nałogowo walić głową w ścianę.
"Silikon nad kolanami zapobiega ślizganiu się rąk podczas wspinania się" - patrzcie no, jakie cuda teraz produkują!
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Ale węglowodany mają takie cechy uzależniające
. Nałóg to może za duże słowo, tak samo jak narkotyk w stosunku do kawy, choć systematycznie kawa jest narkotykiem.
Ale węglowodany modyfikują apetyt, działają na ośrodek przyjemności, naruszają równowagę hormonalną, zwiększają ciśnienie krwi, poziom trójglicerydów... Oczywiście w nadmiarze, ale taki nadmiar węglowodanów spożywa bardzo wielu ludzi. Nałóg i tyle
.

Ale węglowodany modyfikują apetyt, działają na ośrodek przyjemności, naruszają równowagę hormonalną, zwiększają ciśnienie krwi, poziom trójglicerydów... Oczywiście w nadmiarze, ale taki nadmiar węglowodanów spożywa bardzo wielu ludzi. Nałóg i tyle

The faster you are, the slower life goes by.
- kisio
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1774
- Rejestracja: 26 sie 2010, 08:34
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bylon - nie masz racji. Tłuszcz ani białko nie powodują uzależnienia. Węglowodany wpływają na ośrodek nagrody, zupełnie jak alkohol czy heroina. Tyle, że te dwa ostatnie mają jeszcze kilka dodatkowych efektów, więc uzależnienie jest silniejsze, ale mechanizm bardzo podobny.
Można być uzależnionym od cukru, co więcej, im więcej go spożywamy tym więcej musimy spożywać żeby odczuwać taką samą satysfakcję (przypomina Ci to coś?). Jest na ten temat sporo badań.
Można być uzależnionym od cukru, co więcej, im więcej go spożywamy tym więcej musimy spożywać żeby odczuwać taką samą satysfakcję (przypomina Ci to coś?). Jest na ten temat sporo badań.
- cava
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1701
- Rejestracja: 10 gru 2012, 12:13
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
kisio pisze:Bylon - nie masz racji. Tłuszcz ani białko nie powodują uzależnienia. Węglowodany wpływają na ośrodek nagrody, zupełnie jak alkohol czy heroina. Tyle, że te dwa ostatnie mają jeszcze kilka dodatkowych efektów, więc uzależnienie jest silniejsze, ale mechanizm bardzo podobny.
Można być uzależnionym od cukru, co więcej, im więcej go spożywamy tym więcej musimy spożywać żeby odczuwać taką samą satysfakcję (przypomina Ci to coś?). Jest na ten temat sporo badań.
Lata mi po głowie, że mózg nagradza nas tak samo za jedzenie tłuszczu jak węglowodanów - strzałem enorfin.
Dlatego tak lubimy to połączenie - dlatego czekolada, hałwa kuszą bardziej niz landrynki, wyjadanie cukru z cukierniczki czy kostka boczku a przeciez też smaczna - no ja lubię.
Być może, było o tym w "Zywieniu człowieka" Gawęckiego, Hrynieckiego.
Pełen żołądek zapewaniał przetrwanie- żołądek pełen tłuszczu starczał na dłuższe przetrwanie niż pełen węglowodanów a skoro ciało potrafi sobie zrobić z tłuszczu glukozę- no to tym bardziej byłby jasny ten mechanizm. Ale warto tez rozważyć- dlaczego pokarmy weglowodanowe były tak ważne, ze aż teraz nas cukier potrafi uzaleznić (bo fakt- cukier to potrafi- ale CUKIER a nie eglowodany jako takie. Kto widział kogoś uzależnionego od truskwek, sałaty, czy kaszy??)
Widać czasami w filmach o plemionach żyjących pierwotnie, jak zajadle potrafią dążyć do wygrania wyściugu po owoce, choć musza wlożyć w to wiele wysiłku, wyprzedzić małpy a dostają maego, kwaśnego owocka w nagrodę.
Nie mozna sprowadzać jedzenia weglowodanów do jedzenia rzeczy niezdrowych, albo sprowadzania jedzenia weglowodanów do jedzenia po prostu cukru czy słodyczy, białej mąki. Bo to jest manipulacja.
One są tak samo konieczne do zycia jak białko i tłuszcz a robi się z nich pomiot piekielny.
To pokarmy węglowodanowe zapewniają niskie ph posiłków, oraz skałdniki odżywcze niedostępne z tłuszczem i białkiem np. wit C.
To pokarmy weglowodanowe- surowe owoce i warzywa dostarczają nam naturalnej wody utlenionej - najczystszej z czystych i najlepiej dotleniającej nasze komórki.
Boberek- masz ochotę na węglowodany, to je jedz byle z głową.
Nie pizzę i inne syfy, a kaszę gryczaną, jaglaną, płatki owsiane (grube solidne _niskoprzetworzone _płatki owsiane górskie, ugotowane przez Ciebie samą w domu z owocami /orzechami/ ziarnami -a nie jakieś syfy typu płatki kukurydziane, gotowe słodzone mieszanki musli) ryz pełnoziarnisty, makarony gotowane al dente- mają duzo dluższy czas przyswajania- moja znajoma diabetolog jak najbardziej zezwala swoim cukrzykom na ich jedzenie- w połaczeniu z mięsem i warzywami nie podnoszą wcale mocno poziomu cukru bo zlicza się ogólna wartośc posiłku a nie osobno, owoce, warzywa jak najwiecej zielonych warzyw i wszytkich na surowo oraz gotowane, duszone, pieczone.
Pieczywo z umiarem, raczej rano- ale tez wysokogatunkowe- graham, otrebowe, jakieś pełnoziarniste, razowe - ale prawdziwe razowe a nie barwione na brązowo karmelem.
Teraz piekarze walczą o klienta, wiec wybór naprawdę dobrych pieczyw jest olbrzymi i sa niezłj jakosci. tanie takie nie są, ale tez nie zjada się tego tyle co kiepskiego, lekkiego "dmuchanego" pieczywa białego czy barwionego.
Wiele osób fatalnie reaguje na obnizenie ilosci węglowoanów w diecie- bólem głowy, migrenami, zmuleniem do stanu apatii, a nawet depresją.
restrykcyjne diety (wszystkie) rujnują mozliwośc bezstresowych kontaktów społecznych - no jak tu nie iśc czasami z koleżanką na kawę i ciastko, do cioci na urodziny, z dzieckiem na lody i nie robić z siebie albo wyrodka co wiecznie nic nie je a a to stale grymasi, albo nie popadać w jakieś chore wyrzuty sumienia?
Po prostu trzeba wybierać _ZDROWE_ jedzenie.
Biegasz- to zawsze miej w domu gar lekkiej zupy warzywnej z jakąś kaszą- np kalafiorową na kurczaku zagęszczoną kaszą jaglaną z dużą iloscią warzyw, tak zeby łyżka stawała. Jakąś inną ale warzywną, na lekkim mięsku typu indyk, kurczak, ryba, albo lekkie strączkowe/: soczewica czerwona albo zielona, genialna fasolka mung.
Nie da się tym upaść za przeproszeniem, a świetnie zaspokaja ochotę na węglowodany, szybko odgrzejesz, nie napychasz sie byle czym, nie napychasz się chlebem, masz pełnowartosciowy, zdrowy posiłek.
ja jem cale życie duzo węglowodanów a teraz przez to bieganie to już sama nie wiem- chyba przejdę na dietę klosia zeby trochę przytyć

A że nie brak mi weglowodanów w diecie, to słodycze moga obok mnie leżeć cały dzień i kompletnie mnie nie ciągnie.
Czysty w miarę organizm, nie domaga się śmieciowego jedzenia. Masz ochotę na słodycze- zjedz owoc :jabłko, pomarańczę, kiwi.
Msz ochotę na pizzę- zrób sałatkę z brokuła, kurczaka, chili. Albo zjedz zupę.

- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
Wczoraj zgrzeszyłam i to jak... wieczór, znajomi, piwko (tylko jedno) i nagle padło hasło zamówmy pizze - zamówiliśmy - no jak tu nie zjeść jak to tak pachnie?
Dziś zapłaciłam za to karę oj i to jaką - poranny trening i czterokrotnie odwiedziłam krzaki - choć wychodziłam z domu "pusta". Cały trening miałam jakąś dziwną rewolucję w brzuchu, muliło, skręcało, kolka a jak nie kolka to gazy... masakra jakaś.
dzięki za rady - wprowadzam je w życie i choć gotować nie lubię to jutro na obiad będzie jarzynowa
Dziś zapłaciłam za to karę oj i to jaką - poranny trening i czterokrotnie odwiedziłam krzaki - choć wychodziłam z domu "pusta". Cały trening miałam jakąś dziwną rewolucję w brzuchu, muliło, skręcało, kolka a jak nie kolka to gazy... masakra jakaś.
dzięki za rady - wprowadzam je w życie i choć gotować nie lubię to jutro na obiad będzie jarzynowa

Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
-
- Wyga
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 sie 2012, 17:24
- Życiówka na 10k: 44:57
- Życiówka w maratonie: 03:29:31
- Lokalizacja: Gdańsk
Zbijam wagę już jakiś czas, więc przez pewne etapy przechodzilem.
Tak jak już przedmówcy napisali. Jak masz na coś ochotę to zjedz, szczególnie, jak biegasz. Oczywiście z umiarem.
Najgorsze co może być przy redukcji wagi, to taka niezaspokojona ochota, aby to czy tamto zjeść. Wtedy człowiek miota się próbując zjeść coś dietetyczne, a to nie pomaga. Organizm się domaga czekolady, to zjedz kawałek.
Po drugie trzeba się pozbyć takich wyrzutów, ze się coś zjadlo "smietnikowego" i już tragedia.
Zjadlas, to idź pobiegac.
Ja tez przy zmianie nawyków i takiego uczenia się kalorycznosci produktów, korzystalem z programu http://www.mkdietetyk.pl/die_pln_index.php .
W miarę drobiazgowo wazylem wszystkie produkty. Licznik zjadanych kalorii automatycznie pomagał w zachowaniu dyscypliny żywieniowej, szczegolnie ze miałem dietę przygotowaną przez dietetyka.
Tak jak już przedmówcy napisali. Jak masz na coś ochotę to zjedz, szczególnie, jak biegasz. Oczywiście z umiarem.
Najgorsze co może być przy redukcji wagi, to taka niezaspokojona ochota, aby to czy tamto zjeść. Wtedy człowiek miota się próbując zjeść coś dietetyczne, a to nie pomaga. Organizm się domaga czekolady, to zjedz kawałek.
Po drugie trzeba się pozbyć takich wyrzutów, ze się coś zjadlo "smietnikowego" i już tragedia.
Zjadlas, to idź pobiegac.
Ja tez przy zmianie nawyków i takiego uczenia się kalorycznosci produktów, korzystalem z programu http://www.mkdietetyk.pl/die_pln_index.php .
W miarę drobiazgowo wazylem wszystkie produkty. Licznik zjadanych kalorii automatycznie pomagał w zachowaniu dyscypliny żywieniowej, szczegolnie ze miałem dietę przygotowaną przez dietetyka.
- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
O dietetyku też myślałam... ile mniej więcej taka wizyta kosztuje?
Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
-
- Wyga
- Posty: 76
- Rejestracja: 13 sie 2012, 17:24
- Życiówka na 10k: 44:57
- Życiówka w maratonie: 03:29:31
- Lokalizacja: Gdańsk
Tak trzeba liczyć te 100-200 zł za wizytę. Jest to o tyle dobre, że taka dieta jest robiona konkretnie pod twój organizm, twój rozkład dnia i co ważne możesz sobie pomarudzić, ze tego lub tamtego nie lubisz jeść i chcesz dane produkty zastąpić innymi.Boberek_21 pisze:O dietetyku też myślałam... ile mniej więcej taka wizyta kosztuje?
Mi tak naprawdę wystarczyła jedna wizyta i w ramach tego dostałem rozpiskę posiłków na tydzień. Przy pewnym poczytaniu o tym co należy jeść, czego się wystrzegać i do tego kontrolując tabele z wartościami kcal, można sobie juz samemu pewne zmiany wprowadzać.