Niestety większość z nas nie ma ani czasu, ani pieniędzy na częsty masaż.
Jednorazowy masaż przeważnie zamiast pomagać jeszcze potęguje zmęczenie. (paradoks, który spowodowany jest naruszeniem "problemów" siedzących w naszym ciele)
Jest jednak wyjście i to tanie i proste. Oczywiście wszyscy znamy The Stick, sam go nawet mam i czasami używam. Ja chcę napisać jednak o piankowym wałku do samo-masażu. Zasada jest prosta jak budowa cepa i można masować się równocześnie oglądając "M jak Miłość".
Kładziemy się na wałku i powoli kulamy do przodu i do tyłu. Resztę załatwia nasza waga i grawitacja.
Wałek może być pomocny też przy ćwiczeniach "core stability" i strechingu. (choć akurat ja preferuje linę, którą zgapiłem od Meba Keflezegiego)
Filmik przedstawiający to na żywo znajdziecie na naszym blogu.
http://www.biegowi.pl/pl/content/6-blog