Na przykładowym zdjęciu pokażę o co mi biega.
Od jakiegoś czasu po bieganiu znacznie już dłuższych dystansów zaczęła mnie boleć stopa, chociaż może nie od jakiegoś czasu, tylko po jednym reningu. Czułem się tak, jakby mi coś "zmiażdżyło" stopę. Jakby mi auto po stopie przejechało. Wieczorem bolało, robiłem okłady z lodu, smarowałem czymś tam i jakoś zasnąłem. Następnego dnia rano nie mogłem stanąć na stopę chociaż za cały dzień rozchodziłem problem i w miarę doraźnie leczyłem dalej (okłady z lodu, smarowanie ketonalem w żelu), ból lekki czułem ale było do zniesienia. Oczywiście zaprzestałem biegać. Po 5 dniach posuchy stopa nie bolała a ja postanowiłem wyjść na trening. Po 3-4 km cały problem powrócił. Stopa zaczęla boleć i boli dalej. Nie boli jak nic nie robię, ale jak nią zakręcę albo poruszam to boli.
Na obrazku wyggląda to tak - na brzegu stopy boli podczas biegania ale potem już boli pod kostka jakby a na brzegu trochę mniej.

wiadomo - jakiś lekarz i wizyta u niego, ale może wiecie co to może być, może ktoś ma/miał tak samo i wie jak temu zaradzić.