dokładnie, pijesz, ile chcesz. dla hardcore'ów jest coś takiego, jak sucha głodówka - nic do gęby, za przeproszeniem, nie wsadzasz

nie próbowałam.
ze swoich doświadczeń powiem tylko, że były dni, gdzie piłam jak smok (co dla mnie = jakieś 2 litry), a były dni, że mi się nie chciało niemal nic, ale dwa razy po pół kubka w siebie wmuszałam, bo nie chciałam na sucho jakoś tak... lękałam się nieco, że może być zbyt ciężko jednak
poza tym jeszcze wskazówka: woda nie powinna być wysoko zmineralizowana, możesz pić ciepłą (wskazane), możesz chłodniejszą - metodą prób i błędów raczej sobie dobierz, bo najważniejsze, żeby Ci smakowało po prostu. zresztą, przy jednym dniu może to i nie ma wielkiego znaczenia - ale na wszelki wypadek
głowa też boleć Cię może, chociaż mi się zaczyna w 3-4 z reguły i trwa jakoś do 7, więc znów przy 1 nic się dziać nie powinno, ale jakby co - po prostu olej. znaczy, że ciało dostało szok i próbuje Cię zmusić jakkolwiek, żebyś coś zjadł (ja tak mam, jak nie zjem śniadania i obiadu zwyczajnie z braku czasu - wtedy wystarczy coś przegryźć i mija, więc myślę, że organizm mnie właśnie zmusza do jedzenia

, a może też zaczyna się oczyszczanie (chociaż imho za wcześnie po 1 dniu, ale kto wie

), a oczyszczanie z różnymi bólami się wiąże, niestety.
co do przygotowań do maratonu - imho ważniejsze zdrowie i porządne oczyszczenie raz do roku, ale wiadomo, że jak biegasz tyle (pewnie dużo, dopiero Was wszystkich powoli poznaję :D), to bieganie równie ważne. niemniej, polecam znaleźć tych 30 dni w roku - najpierw na wejście, potem na 1 cykl i na wyjście spokojne, sporo pierdółek Ci się zaleczy, a i nie pierdółek wyłącznie. historia moja z głodówkami zaczęła się od naszego domowego psiaka, który miał tak mocne zapalenie czegoś tam w łapie (mała byłam), że wszyscy weterynarze po kolei chcieli ją uciąć, nie dawali szans. ale nasz znajomy, spec od głodówek i ziół, powiedział, żebyśmy zrobili psu głodówkę. łatwo nie było, bo nie mógł nawet trawki sobie skubnąć na spacerze, i w dodatku musiał nam zaufać w ciemno, że nie dajemy mu jeść, bo tak ma być, a nie że go zagłodzić nagle postanowiliśmy - przetłumacz to psu...
efekt: łapa cała, zdrowa, żadnych cięć, leków nawet już nie trzeba było. odtąd wierzę tak serio, że to naprawdę działa na poważne rzeczy
się rozpisałam się :D
F@E - nie niezłomną, z prostego powodu: na czym polega przygotowanie do głodówki? po kolei odstawiasz najpierw mięso, ryby, potem nabiał, smażeninę - wszystko to stopniowo, jesz coraz prościej, coraz "bliżej natury" (w sensie: bez puszek, glutaminan etc.).
ja muszę odstawić tylko smażone
(nie jem mięsa, ryb, drobiu, nabiału we wszelkiej postaci, z odzwierzęcych tylko jajka - a to wszystko po kolei się odstawia w fazie przygotowawczej, później, z kolei, powolutku się włącza do menu, czy tak?), a po kilku dniach sól i gotowane, i wcinać surowiznę ze dwa dni, bo całej reszty w moim menu nie ma

więc ujmijmy to kompromisowo: moje całe życie jest wstępnym przygotowaniem do głodówki

tuż przed nią muszę tylko nieco zaostrzyć rygor
