Bieganie lekiem na depresję.
- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
Tak łatwo dzisiaj zachorować na tą depresję. Pośpiech, stres, ciągła praca, liczne obowiązki, rywalizacja zawodowa, nieuprzejmi ludzie, problemy rodzinne, to wszystko osłabia ludzką odporność psychiczną. Ja w 2003 roku obserwowałem u siebie wiele objawów depresji, mimo tego i tak pobiłem swoje wszystkie życiówki. Mam wrażenie, że bieganie uchroniło mnie przed bardziej zaawansowaną depresją (między innymi oczywiście). Z tego powodu zacząłem bardziej doceniać dobroczynne skutki biegania. W czym bieganie mi pomagało? Czułem się podczas treningów zawsze odprężony psychicznie. Doznawałem niespotykanej nigdzie indziej satysfakcji z własnych osiągnięć. Przyznam się, że w zeszłym roku zmieniłem się ze studenta wszystko zaliczającego w terminie w studenta nic nie zaliczającego. W ciągu tego roku nie zasłużyłem na ani jeden wpis i w rezultacie tego straciłem rok. Wszystko jednak przezwyciężyłem, zacząłem ponownie uczęszczać na uczelnię i wiem znowu, że żaden przedmiot nie jest dla mnie straszny. Jestem pewien, że tak jak w poprzedzających to nieszczeście 7 semestrach będę zaliczał znowu wszystko w terminie. Odzyskałem w siebie wiarę i wiem, że bieganie mi w tym niezmiernie dużo pomogło.
Od dzisiaj ponownie zacząłem uczęszczać na zajęcia! Wierzę, że wszystko złe mam za sobą!
Od dzisiaj ponownie zacząłem uczęszczać na zajęcia! Wierzę, że wszystko złe mam za sobą!
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]
- Mirkas
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 251
- Rejestracja: 07 paź 2001, 20:32
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Mińsk Mazowiecki
Gratuluję że Ci się udało coś zmienić w swoim życiu dzieki bieganiu.
Jak zaczynałem swoją przygodę z bieganiem nie wiedziałem że to taki swietny lek antydepresyjny,antystresowy. Musze przyznac że dzieki temu tylko jakoś się trzymam. Kłopoty w domu,wypalenie zawodowe,lęk przed utratą pracy. Jedyny radosny moment to trening i wyjazd na zawody-to dopiero święto.Ale coraz bardziej widzę ze bieganie nie rozwiaze moich problemów. Moze tylko dac mi siłe do ich rozwiazania. A niestety często się łapie na tym ze jest to ucieczka od problemów.Takie zycie w innym wirtualnym biegowym swiecie.Owszem daje mi to radość ,ale jakoś taką niepełną.
Jak zaczynałem swoją przygodę z bieganiem nie wiedziałem że to taki swietny lek antydepresyjny,antystresowy. Musze przyznac że dzieki temu tylko jakoś się trzymam. Kłopoty w domu,wypalenie zawodowe,lęk przed utratą pracy. Jedyny radosny moment to trening i wyjazd na zawody-to dopiero święto.Ale coraz bardziej widzę ze bieganie nie rozwiaze moich problemów. Moze tylko dac mi siłe do ich rozwiazania. A niestety często się łapie na tym ze jest to ucieczka od problemów.Takie zycie w innym wirtualnym biegowym swiecie.Owszem daje mi to radość ,ale jakoś taką niepełną.
Mirek K
- eLGombar
- Wyga
- Posty: 108
- Rejestracja: 17 lut 2004, 16:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Moim zdaniem bieganie jest super lekarstwem na wszelkoego rodzaju stresy, dołki psychiczne, bo po pierwsze po każdym treningu, nie wiedzieć czemu, czuję się dumny z siebie samego. Po drugie podczas biegu bardzo często można wszystko spokojnie przemyśleć, zastanowić się, uspokoić umysł i nerwy. Ponadto bieganie uczy systematyczności i pokory. Pokazuje, iż bez ciezkiej pracy nie ma wyników, co się później w życiu przydaje - pomaga walczyć z przeciwnościami losu, nie pozwala na poddawanie się drobnym niepowodzeniom, a co ułatwia walkę z wszelkiego rodzaju dołkami psychicznymi.
Blinded by the light ... another runner in the night
[url]http://www.dystans.krakow.pl[/url]
[url]http://www.dystans.krakow.pl[/url]
- wojtek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 10535
- Rejestracja: 19 cze 2001, 04:38
- Życiówka na 10k: 30:59
- Życiówka w maratonie: 2:18
- Lokalizacja: lokalna
- Kontakt:
Mysle ze wiele rzeczy moze byc skuteczna terapia . W moim przypaku jest to rower , ktory przywrocil mnie takze bieganiu . Kiedy tak zdycham z wyczerpania , trenujac chocby z uczestnikami mistrzostw swiata , swiat wydaje sie dziwnie odlegly i mniej wazny .
Articles in English:
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
http://www.examiner.com/atlanta-sports-gear-in-atlanta/wojtek-wysocki
Looking back:
http://bieganie.pl/?cat=37
Jutup: http://www.youtube.com/user/wojtek1425/videos?view=0
- Friend
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1683
- Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:04
- Lokalizacja: Gdańsk
Dodam moje trzy grosze.
Dzięki bieganiu, Grupie Trójmiejskiej i temu serwisowi udało mi sie wyrwac głebokiej depresji
Bieganie jest szalenie ważne, zawsze po treningu czuje się kimś ważnym, dowartościowanym, silniejszym psychicznie, podczas treningu znajduje rozwiązania problemów które przed treningiem mnie przerastały, itp.
Dzięki bieganiu, Grupie Trójmiejskiej i temu serwisowi udało mi sie wyrwac głebokiej depresji

Bieganie jest szalenie ważne, zawsze po treningu czuje się kimś ważnym, dowartościowanym, silniejszym psychicznie, podczas treningu znajduje rozwiązania problemów które przed treningiem mnie przerastały, itp.
Energia podąża za myślą, a myśl podąża za energią…
- miroszach
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1219
- Rejestracja: 20 sty 2002, 13:08
- Życiówka na 10k: 38:06
- Życiówka w maratonie: 3:07:51
- Lokalizacja: Jasło
Proszę taki temat, a tyle wypowiedzi pochwalających bieganie:
Mirkas
(Edited by miroszach at 8:26 pm on Feb. 25, 2004)
Mirkas
Niech czytają Ci, którzy wątpią w dobroczynność biegania.Jedyny radosny moment to trening i wyjazd na zawody-to dopiero święto.
eLGombarkardashbo po pierwsze po każdym treningu, nie wiedzieć czemu, czuję się dumny z siebie samegoWojtekjak się postepuje zgodnie ze sobą to zawsze przynosi to satysfakcję.FriendKiedy tak zdycham z wyczerpania , trenujac chocby z uczestnikami mistrzostw swiata , swiat wydaje sie dziwnie odlegly i mniej wazny .
zawsze po treningu czuje się kimś ważnym, dowartościowanym, silniejszym psychicznie,
(Edited by miroszach at 8:26 pm on Feb. 25, 2004)
[b][i]Dzień bez biegania
To dzień regenerownia
[/i][/b]
To dzień regenerownia
[/i][/b]
- eLGombar
- Wyga
- Posty: 108
- Rejestracja: 17 lut 2004, 16:36
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Bo to wszystko prawda i chyba żaden prawdziwy zapaleniec nie wątpi w to co robi.
Blinded by the light ... another runner in the night
[url]http://www.dystans.krakow.pl[/url]
[url]http://www.dystans.krakow.pl[/url]
- hermoso
- Wyga
- Posty: 104
- Rejestracja: 11 lis 2002, 07:40
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielonka
- Kontakt:
Zauważyłem to już dawno, że bieganie ma bardzo pozytywny wpływ nie tylko na ciało, ale również na psychikę. Owa słynna "samotność długodystansowca" daje czas na przemyślenia podczas wysiłku. Można wtedy rozwiązać wiele problemów przy okazji kontemplując przyrodę.
Choć czasem jest chęć przyspieszyć, aby nie myśleć o problemach, aby zajechać się tak, aby endorfiny buszowały po mózgu i powodowały radość...
Hmmm...czyzbym miał dzisiaj chęć na jakiś mocniejszy trening?
Choć czasem jest chęć przyspieszyć, aby nie myśleć o problemach, aby zajechać się tak, aby endorfiny buszowały po mózgu i powodowały radość...
Hmmm...czyzbym miał dzisiaj chęć na jakiś mocniejszy trening?

[url=http://szymonlawecki.blogspot.com/]simon[/url]
[b]Don`t walk, if you can run!!![/b] :-)
[url=http://team.entre.pl/]ENTRE.PL Team[/url]
[b]Don`t walk, if you can run!!![/b] :-)
[url=http://team.entre.pl/]ENTRE.PL Team[/url]
- Padre
- Stary Wyga
- Posty: 222
- Rejestracja: 08 sty 2003, 16:04
Ten temat budzi we mnie pewną refleksję. To, że czujemy się lepiej i fizycznie i psychicznie jest absolutnie pewne - endorfiny, samozadowolenie, tężyzna fizyczna, etc. Ale niepokojące jest jak wielu z nas wspomina o depresji, czy też jej zalążkach. Jak to jest - czy stajemy się hipochondrykami, którzy czując ucisk w brzuchu przed kolejnymi ważnymi negocjacjami, czy egzaminami - uważają, że są już na skraju załamania nerwowego i dalej już tak "nie pociągną". Ostatecznie ten zastrzyk adrenaliny w życiu pozasportowym też jest potrzebny - jesteśmy bardziej spostrzegawczy, szybciej analizujemy fakty itd. CZY TEŻ - i to jest niepokojące, tak wielu z nas przekracza pewna mase krytyczna i ta codziennie krążąca adrenalina zaczyna go wypalać. Klasyczny objaw 'yuppies'.
Co o tym sądzicie? Moim zdaniem oczywiście społeczeństwo jest coraz bardziej zestresowane - ale z drugiej strony mam niejakie wrażenie, iż jest to trochę jak marketingowe kreowanie nieistniejącego popytu - czy przypadkiem nie jest nam coraz łatwiej powiedzieć: to jest depresja. Jak każda choroba, nie będąca epidemią, dotyka tylko niewielki odsetek populacji. A co my tu mamy: nasze biegowe środowisko, uznawane przez niebiegających jako super zdrowe, odporne na wszystko - przyznaje się do ponującej dosyć popularnie depresji (bądź jej zalążków). A przecież właśnie wśród nas, osób skatalizowanych przez wysiłek i endorfiny, tych objawów powinno być mniej.
Oczywiście proszę, żebyście mnie źle nie zrozumieli - nie mam zamiaru zachęcać nikogo przed tłumieniem swoich odczuć i napięć, ale mam wrażenie, iż zbyt łatwo nam przychodzi powiedzieć, że jest ciężko, duży stres itd. Uśmiech na twarzy i pełen relaks jest jednak u nas ciagle niezbyt częsty. Osobiście powiem, iż sam też bardzo często poddaję się temu odczuciu, że jest ciężko i ten uśmiech we mnie zamiera. Ale czy słusznie? Czy nie powinniśmy sobie mówić - jest fajnie, wszystko przede mną, wszystkiemu dam radę! Pomyślcie, i to mnie z jednej strony przeraża a z drugiej wskazuję na ten potencjalny 'hipochondryzm', co by było gdybyśmy nie biegali. Bylibyśmy pensjonariszami zakładów bez klamek? Nie sądzę - jesteśmy mocniejsi niż nam się wydaje, a tylko tak lubimy się użalać nad sobą.
Mam nadzieję, iż nikogo nie uraziłem, bo i sam czasami (NIESTETY) uważam się za 'wyciśniętgo'
Co o tym sądzicie? Moim zdaniem oczywiście społeczeństwo jest coraz bardziej zestresowane - ale z drugiej strony mam niejakie wrażenie, iż jest to trochę jak marketingowe kreowanie nieistniejącego popytu - czy przypadkiem nie jest nam coraz łatwiej powiedzieć: to jest depresja. Jak każda choroba, nie będąca epidemią, dotyka tylko niewielki odsetek populacji. A co my tu mamy: nasze biegowe środowisko, uznawane przez niebiegających jako super zdrowe, odporne na wszystko - przyznaje się do ponującej dosyć popularnie depresji (bądź jej zalążków). A przecież właśnie wśród nas, osób skatalizowanych przez wysiłek i endorfiny, tych objawów powinno być mniej.
Oczywiście proszę, żebyście mnie źle nie zrozumieli - nie mam zamiaru zachęcać nikogo przed tłumieniem swoich odczuć i napięć, ale mam wrażenie, iż zbyt łatwo nam przychodzi powiedzieć, że jest ciężko, duży stres itd. Uśmiech na twarzy i pełen relaks jest jednak u nas ciagle niezbyt częsty. Osobiście powiem, iż sam też bardzo często poddaję się temu odczuciu, że jest ciężko i ten uśmiech we mnie zamiera. Ale czy słusznie? Czy nie powinniśmy sobie mówić - jest fajnie, wszystko przede mną, wszystkiemu dam radę! Pomyślcie, i to mnie z jednej strony przeraża a z drugiej wskazuję na ten potencjalny 'hipochondryzm', co by było gdybyśmy nie biegali. Bylibyśmy pensjonariszami zakładów bez klamek? Nie sądzę - jesteśmy mocniejsi niż nam się wydaje, a tylko tak lubimy się użalać nad sobą.
Mam nadzieję, iż nikogo nie uraziłem, bo i sam czasami (NIESTETY) uważam się za 'wyciśniętgo'

- Friend
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1683
- Rejestracja: 22 mar 2002, 09:25
- Życiówka na 10k: 48
- Życiówka w maratonie: 4:04
- Lokalizacja: Gdańsk
Często odnoszę wrażenie, że media są przyczyną postępującej w społeczeństwie depresji. Wmawiają nam, że musimy być tacy a tacy, mieć to a to, zarabiać tyle a tyle. Jeśli nie mieścimy się w tych "normach" to jesteśmy gorsi, nie jesteśmy trend. Ludzie przestają widzieć w sobie zalety tylko widzą wady, które trzeba koniecznie wyeliminować. Już nie potrafią się cieszyć "byle, czym" tylko muszą mieć to "coś", co inni mają. Kto dziś potrafi iść spokojnie do lasu na spacer, pobiegać i cieszyć się przyrodą, spokojem, radością bycia sam ze sobą, kto potrafi wysiąść w pędzącego pociągu by zastanowić się nad swoim życiem prawie nikt, ponieważ ma strach w oczach, że ten pociąg ucieknie? Według mnie tylko tacy jak my potrafimy oderwać się od codzienności opuścić pędzący pociąg wiedząc ze on nie ucieknie tylko wręcz przeciwnie wróci po nas. Najgorsze jest to, że ludzie nie dają sobie powiedzieć, że można zmienić swoje życie na lepsze, spokojniejsze, "wolniejsze", radośniejsze.
Energia podąża za myślą, a myśl podąża za energią…