Jestem osobą cierpiącą na chroniczny brak kasy. Ma to swoje odbicie w tym co i gdzie kupuję. Lubie wiedzieć za co płacę i nie wydaję pieniędzy na duperele. Moja oszczędność wcale mnie nie deprymuje, wręcz przeciwnie sprawia mi satysfakcję. Oto ilekroć idę spragniony po teningu do marketu, do rąk moich trafia chyba najpopularniejsza* w Polsce woda "Żywiec Zdrój". Sonda wsród znajomych potwierdziła to. Wielu moich znajomych gasi pragnienie właśnie tą wodą. Czy słusznie ???
Otóż mało ludzi rozróżnia wody na źródlane i mineralne. Dla wielu ludzi każda z wód, obojętnie od składu jest 'wodą mineralną'. Niesłusznie. Woda "Żywiec Zdrój" jest wodą źródlaną, a nie mineralną. Zawiera zaledwie nieco ponad 180mg składników mineralnych w litrze. Tymczasem aby woda została uznana za mineralną musi zawierać ponad 2000mg składników mineralnych na litr**. Woda "Żywiec Zdrój" jest wodą ubogą w składniki i chyba faktycznie powinny ją pić niemowlęta i tylko one. W ulotce reklamowej sprzed pięciu lat, reklamowana jest ona jako doskonała do przemywań twarzy. My nie po to kupujemy wodę. My, gatunek ludzi biegających, wypacający większe niż przeciętny śmiertelnik ilości makro i mikroelementów (te jasne smugi na wysuszonym stroju biegowym) powinniśmy pić wody mineralne, a nie źródlane. Tak więc Żywiec - tak, Zdrój nie. Jak sądzicie?
Czy uważasz jaką wodę kupujesz ??
Czym najchętniej gasisz pragnienie ???

*zapewne dzięki rozwiniętej dystrybucji piwa
**spotkałem się również z liczbą 1500mg