Bomba z opóźnionym zapłonem czyli chondromalacja.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 04 cze 2010, 18:16
- Życiówka na 10k: 38:30
- Życiówka w maratonie: 3:04:12
Witam serdecznie wszystkich biegających. - chciałem przekazać małe ostrzeżenie
Jestem biegaczem z niewielkim stażem bo zaledwie 3 lata treningów chociaż mam juz 46 lat. Biegowy mój debiut to było 3:50 w maratonie (nie czarujmy się, wcześniej było MTB i to mi pozowliło na taki debiut) a w zeszłym roku udało się 3:04. W tym roku niestety nie wystartowałem (Tupolew, powódź) - więc były tylko treningi. No i teraz przyszedł czas na odpoczynek po sezonie więc pomyślałem sobie o weryfikacji organizmu u lekarza. Zrobiłem USG kolan i została stwierdzone chondromalacja II stopnia. Lekarz nie zakazał kategorycznie biegania, ale raczej odradza. Udałem się na rehabilitację i tu dopiero zacząłem się dowiadywać, jak to schorzenie działa w późniejszych latach - strach słuchać! Nie wiem, czy koleżeństwo jest świadome (bo ja niestety nie byłem), że o ile ścięgna, mięśnie itp sprawy regenerują się (wystarczy odpuścić trochę na treningu, jeść to co trzeba) ale tkanka chrzęstna tylko się ściera. Nie ma szans na jej odbudowę. Gwoli informacji - biegałem głównie po asfalcie i drogach szutrowych, kupowałem same najlepsze buty (np. Nike Vomero, Asics Nimbus), glukozaminę łykałem po 1500mg na dzień a kilometraż tygodniowy to ok. 85km. Przy przesiadce z MTB na bieganie zmieniłem masę z 90 na 77kg i tak się to utrzymuje. Po BPS'ie dochodzi do 75 kg przy 180cm wzrostu.
I teraz pytanie do Was - czy wpadliście na pomysł, żeby sprawdzić u siebie stopień zużycia chrząstki stawowej pomiędzy kością udową a piszczelową? A jeżeli już została stwierdzona chondromalacja, to czy biegacie dalej?
Powiem szczerze, że mocno się zastanawiam, czy biegać dalej. Może wrócić do rowerów, nart biegowych itp. Na razie na pewno jeszcze 2 tyg. rehabilitacji a potem 2 miesiące siłowni (tzn głównie orbitrek)
Jestem biegaczem z niewielkim stażem bo zaledwie 3 lata treningów chociaż mam juz 46 lat. Biegowy mój debiut to było 3:50 w maratonie (nie czarujmy się, wcześniej było MTB i to mi pozowliło na taki debiut) a w zeszłym roku udało się 3:04. W tym roku niestety nie wystartowałem (Tupolew, powódź) - więc były tylko treningi. No i teraz przyszedł czas na odpoczynek po sezonie więc pomyślałem sobie o weryfikacji organizmu u lekarza. Zrobiłem USG kolan i została stwierdzone chondromalacja II stopnia. Lekarz nie zakazał kategorycznie biegania, ale raczej odradza. Udałem się na rehabilitację i tu dopiero zacząłem się dowiadywać, jak to schorzenie działa w późniejszych latach - strach słuchać! Nie wiem, czy koleżeństwo jest świadome (bo ja niestety nie byłem), że o ile ścięgna, mięśnie itp sprawy regenerują się (wystarczy odpuścić trochę na treningu, jeść to co trzeba) ale tkanka chrzęstna tylko się ściera. Nie ma szans na jej odbudowę. Gwoli informacji - biegałem głównie po asfalcie i drogach szutrowych, kupowałem same najlepsze buty (np. Nike Vomero, Asics Nimbus), glukozaminę łykałem po 1500mg na dzień a kilometraż tygodniowy to ok. 85km. Przy przesiadce z MTB na bieganie zmieniłem masę z 90 na 77kg i tak się to utrzymuje. Po BPS'ie dochodzi do 75 kg przy 180cm wzrostu.
I teraz pytanie do Was - czy wpadliście na pomysł, żeby sprawdzić u siebie stopień zużycia chrząstki stawowej pomiędzy kością udową a piszczelową? A jeżeli już została stwierdzona chondromalacja, to czy biegacie dalej?
Powiem szczerze, że mocno się zastanawiam, czy biegać dalej. Może wrócić do rowerów, nart biegowych itp. Na razie na pewno jeszcze 2 tyg. rehabilitacji a potem 2 miesiące siłowni (tzn głównie orbitrek)
- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
biomechanik pisze:Na biochemii mówili, że nie ma takich specyfików, które rzeczywiście potrafią tę chrząstkę odbudować. Można próbować ją zabezpieczać jedząc np wspomnianą żelatynę i ruszając się. Natomiast nie ma preparatu, który tak super genialnie działa, że wszystko wraca do normy. Chrząstka jest problematyczna, ze względu na swoją budowę. Może wynaleźli coś przez ostatni rok, tego nie wiem. Ale jak raz się zniszczy mocno to po zawodach.. Do odbudowy potrzebuje ruchu, żeby chłonąć substancje odżywcze, a jak ruszać się nie można, bo kość trze o kość w niektórych miejscach? Powstaje stan zapalny, ból, mięśnie i torebka stawowa się obkurczają, jeszcze bardziej ten ruch niwelując. Tak naprawdę to niszczenia chrząstki nawet się nie czuje długo, dopóki zapalenie nie dojdzie, do unerwionego obszaru. A to już jest kość. Równia pochyła, zwrot w dół Jeszcze sprawa jest w miarę łatwa z łąkotkami. Łąkotki się szyje, jeżeli są uszkodzone w obszarze ukrwienia. Po takim szyciu, na następny dzień rehabilitacja i po miesiącu się skacze, biega, etc. Ale reszta nie wygląda tak fajnie
biomechanik pisze:Donoszę nowości na temat stawów Warto języka zasięgać.
Glukozamina ma sens w sensie profilaktyki, ale do 30. roku życia. Po tym czasie kończy się pełny rozrost kostny i stawy przestają się zmieniać. Wpływa na wytwarzanie chondrocytów w kości (komórek chrząstkotwórczych). Oczywiście jest jedno "ale" - wszystkie te preparaty dostępne na rynku mają za małą dawkę Trzeba by ich brać 4 - 6 razy tyle. Kwas hialuronowy to "lepidło", które jest potrzebne do wiązania chrząstki. Czyli z jednej mamy glukozaminę, która wpływa na wytwarzanie chondrocytów, z drugiej kwas, który wiąże wszystko razem. Tylko teraz sprawa odnośnie jedzenia tabletek. Miesięczna kuracja, jedno opakowanie, to jakieś 50 zeta. Trzeba by tego zjeść średnio 5x tyle, ze względu na zbyt małą dawkę, czyli liczmy 250 zeta. Zanim to wniknie do stawów (bo nigdy nie pójdzie do tego jednego, a rozproszy się po całym organizmie - "inteligentna tabletka" to bzdura) musi zostać strawione, wchłonięte i dostarczone. Dodatkowo nasza wątroba ma co robić z wypełniaczem i barwnikami. Jeden zastrzyk kosztuje około 300 zeta, można je powtarzać co dwa tygodnie. Ja bym wolał zastrzyk - wchodzi cały tam, gdzie trzeba, bez okrężnej drogi. A załóżmy jeden w miesiącu weźmiemy, jeżeli nas nie stać
Niedługo relacja ze spotkania odnośnie preparatów na odbudowę chrząstki
A tak w ogóle to galaretka zwierzęca
biomechanik pisze:Nie koniecznie niszczenie chrząstki musi wynikać ze stanu zapalnego, a np. ze zbyt dużego ucisku. Owszem - stan zapalny się pojawia, ale co z tego, że z nim walczymy, jeżeli nie usuwamy przyczyny, czyli zbyt dużej kompresji? Owszem, walka z nim jest potrzebna, ale w takim wypadku na dłuższą metę niewiele da. Trzeba się dowiedzieć, dlaczego występuje stan zapalny. Założenie, że jest on zawsze pierwszy i prowadzi do wszystkiego jest wg. mnie błędne. Stan zapalny to objaw nieprawidłowości, jej skutek. Skutek tak infekcji bakteryjnej, jak powtarzających się mikrouszkodzeń, czy nagłych urazów. Te dwa aspekty się na przemian uzupełniają. Jeżeli przy mikrouszkodzeniach powstaje zapalenie, to dodatkowo osłabia strukturę, powodują więcej mikrouszkodzeń, aż do zniszczenia tkanki. Odnośnie preparatu "Glucosamine Chondroitin MSM" to jak pisałem - nie wiem. Sama glukozamina nic nie da. Za mało jej we wszystkim, to może i MSM i chondroityny jest za mało Albo to się gubi po drodze, w układzie pokarmowym. Moje uczucia są po prostu mieszane co do takich rzeczy.
Kurkumę rzeczywiście bym spożywał, jednak może poszukaj naturalnej? Wydaje mi się, że warto
Pan, który miał mi przedstawić suplementy na odbudowę chrząstki się nie stawił.
Wyrwane z kontekstu ale cennebiomechanik pisze:Jeżeli Ci się to nie widzi, to przede wszystkim, aby było smarowanie, potrzeba ruchu. Torebka stawowa jest stymulowana przez ruch do produkcji mazi stawowej. Zacznij od jedzenia dużej ilości żelatyny/galaretki zwierzęcej robionej domowymi metodami. Jeżeli koniecznie chcesz to zakup glukozaminę (ale nie samą, bo jak pisałem nie ma to wielkiego sensu) i też się tym faszeruj. Ze specyfików znam jedynie Arthron Complex, jeden z moich znajomych sobie chwalił... I teraz pytanie. Czy jest to tylko brak smarowania, czy rzeczona już chondromalacja (czyli ubytki w chrząstce, najczęściej rzepki, na co może wskazywać jednostronna dolegliwość!). Jeżeli tylko brak smarowania, to ruch w dociążeniu powinien zrobić swoje. Jeżeli jest to problem z chrząstką, to w 95% przypadków ruch w odciążeniu też pomoże, jednak jest zawsze te 5%, w których staw domaga się kompresji (chrząstka odżywiana jest w zmiennych warunkach ucisku/oddalenia powierzchni stawowych). W obu przypadkach spróbuj roweru (na nie za mocnych przełożeniach) lub rekreacyjnego basenu (byle nie żabką, bo to jedzie po kolanach ). Chodzi o to, żeby kolano pracowało w warunkach odciążenia. Jeżeli to Ci nie pomoże, to patrz pkt pierwszy - wizyta u specjalisty
pozdro
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
-
- Wyga
- Posty: 104
- Rejestracja: 25 wrz 2010, 19:42
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
W zasadzie jest to powszechnie znane. U Ciebie to wystąpiło głownie z powodu biegania na asfalcie pewnie. Inni starający biegać po lesie za pewne nie mają aż takich problemów z kolanami, ale co fakt to fakt. Bieganie dla wyników i dobrych występów niesie za sobą takie skutki, ale każdy raczej to sobie uświadomił.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3883
- Rejestracja: 28 lut 2010, 19:33
nie wiedzialam ze tak to sie nazywa. u mnie to juz bedzie chyba 9 lat jak sie zaczely problemy z tym ze ja mam uwarunkowanie do scierania z powodu jak to powiedzial lekarz niewlasciwie rozwinietych miesni. bol sie zaczal gdy przestalam biegac (a biegalam tylko jakies 3 miesiace /niewlasciwe obuwie, asfalt/ )po pogryzieniu przez psa. brak ruchu, stan zapalny. bol utrudnial mi zycie przez wiele lat. teraz biegam i raz na miesiac sie moze zdarzy ze o sobie przypomni
moja mama nie biega a wlasnie w tym tygodniu tez u niej stwierdzono ten problem. ledwie chodzi. ma miec co tydzien robione jakies zastrzyki - moze wlasnie te o ktorych mowa?
zeby bylo ciekawie i jej i mi na poczatku lekarze wmawiali ze to reumatyzm
moja mama nie biega a wlasnie w tym tygodniu tez u niej stwierdzono ten problem. ledwie chodzi. ma miec co tydzien robione jakies zastrzyki - moze wlasnie te o ktorych mowa?
zeby bylo ciekawie i jej i mi na poczatku lekarze wmawiali ze to reumatyzm
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 04 cze 2010, 18:16
- Życiówka na 10k: 38:30
- Życiówka w maratonie: 3:04:12
Fajnie, że ktoś działa w tym temacie.
Do tej pory spotykałem się wyłącznie z pozytywnym podejściem do biegania, zawsze było to nakierowane na zmobilizowanie ludzi do ruchu, do jakiegokolwiek biegania. Fakty są jednak takie, że są również negatywne strony tego zagadnienia. Może być i za dużo biegania. Dochodzę do wniosku, że na bieganie z sukcesami mogą pozwolić sobie ludzie którzy mają łatwy dostęp do leśnych ścieżek, mieszkają gdzieś na obrzeżach miast itp. Natomiast większość mieszczuchów (tzn i ja) mamy dostęp tylko do chodników, wyasfaltowanych ulic z dziurawymi poboczami i wieczne utrapienie z kierowcami (którzy nagminne chcą nas nauczyć rozumu). I niestety nawet najlepsze buty nie zastąpią naturalnego podłoża. A pisząc o tej „bombie z opóźnionym zapłonem” miałem na myśli fakt, że niszczenie tkanki generalnie przebiega bezobjawowo. Tzn nic szczególnie nie boli, co najwyżej po większej dawce biegu coś zaczyna trzeszczeć w stawie, po paru dniach przechodzi. Przynajmniej u mnie tak było - nigdy nie uskarżałem się na wiązadła w kolanie, jakieś „niezidentyfikowane” bóle, chociaż dobrze wiem co to zapalenie ścięgna achillesa czy rozcięgła podeszwowego. A galaretkę (w płynie) używałem jako normalny, niemal codzienny napój.
Pozdrawiam - biegajcie z głową
Do tej pory spotykałem się wyłącznie z pozytywnym podejściem do biegania, zawsze było to nakierowane na zmobilizowanie ludzi do ruchu, do jakiegokolwiek biegania. Fakty są jednak takie, że są również negatywne strony tego zagadnienia. Może być i za dużo biegania. Dochodzę do wniosku, że na bieganie z sukcesami mogą pozwolić sobie ludzie którzy mają łatwy dostęp do leśnych ścieżek, mieszkają gdzieś na obrzeżach miast itp. Natomiast większość mieszczuchów (tzn i ja) mamy dostęp tylko do chodników, wyasfaltowanych ulic z dziurawymi poboczami i wieczne utrapienie z kierowcami (którzy nagminne chcą nas nauczyć rozumu). I niestety nawet najlepsze buty nie zastąpią naturalnego podłoża. A pisząc o tej „bombie z opóźnionym zapłonem” miałem na myśli fakt, że niszczenie tkanki generalnie przebiega bezobjawowo. Tzn nic szczególnie nie boli, co najwyżej po większej dawce biegu coś zaczyna trzeszczeć w stawie, po paru dniach przechodzi. Przynajmniej u mnie tak było - nigdy nie uskarżałem się na wiązadła w kolanie, jakieś „niezidentyfikowane” bóle, chociaż dobrze wiem co to zapalenie ścięgna achillesa czy rozcięgła podeszwowego. A galaretkę (w płynie) używałem jako normalny, niemal codzienny napój.
Pozdrawiam - biegajcie z głową
- mariod
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 678
- Rejestracja: 09 sty 2010, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Polska
To proszę mi powiedzieć skąd mają chondromolację dzieci które mają po kilkanaście lat, i nigdy nie uprawiały żadnego sportu,tym bardziej biegania nawet po lesie?a zajecia z WF omijały szerokim łukiem z lenistwa.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 04 cze 2010, 18:16
- Życiówka na 10k: 38:30
- Życiówka w maratonie: 3:04:12
„No niezły gips!” - nic nie słyszałem o takich przypadkach. Pytałem przed chwilą mojej żony, nauczycielki WF i też nic mi nie powiedziała. Czy możesz przedstawić szerzej to zjawisko?
- F@E
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2302
- Rejestracja: 16 paź 2009, 17:09
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: TG
To zaburzenia najczęściej rozrostowe, lub stany zapalne związane z mnóstwem chorób...np. nawykowe zwichnięcie rzepki, rozmiękanie itp.
"Wizja bez działania jest marzeniem, działanie bez wizji jest koszmarem"
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 29 wrz 2010, 21:36
- Życiówka na 10k: 41:08,27 Amator :)
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowa Sól
- Kontakt:
Jak sobie ten post poczytałem to aż mnie kolana zaczęły boleć ...
Dobrze że ja uwielbiam jeść galaretki z mięsem to mam już jakieś małe zabezpieczenie, ogólnie wolałbym jeść ją częściej niż łykać dodatkowe tabletki co zapewne nie byłoby pocieszeniem dla naszego układu trawiennego. A wiem o dobrych właściwościach galaretki od pewnego znajomego kręgarza i bodajże niby gotowane skrzydełka z kurczaka są niczego sobie też...
Dobrze że ja uwielbiam jeść galaretki z mięsem to mam już jakieś małe zabezpieczenie, ogólnie wolałbym jeść ją częściej niż łykać dodatkowe tabletki co zapewne nie byłoby pocieszeniem dla naszego układu trawiennego. A wiem o dobrych właściwościach galaretki od pewnego znajomego kręgarza i bodajże niby gotowane skrzydełka z kurczaka są niczego sobie też...
Szczególnie jak mięso z przemysłowego tuczu świń -wtedy galaretka samo zdrowieSnochu pisze: Dobrze że ja uwielbiam jeść galaretki z mięsem to mam już jakieś małe zabezpieczenie
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 5
- Rejestracja: 29 wrz 2010, 21:36
- Życiówka na 10k: 41:08,27 Amator :)
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowa Sól
- Kontakt:
krawat pisze:Szczególnie jak mięso z przemysłowego tuczu świń -wtedy galaretka samo zdrowieSnochu pisze: Dobrze że ja uwielbiam jeść galaretki z mięsem to mam już jakieś małe zabezpieczenie
Ja nie biorę mięsa z marketów itp. tylko od małych ubojni i producentów z okolicy, trochę ich mam więc wiem co jem... mam nadzieje :P
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 4
- Rejestracja: 01 cze 2012, 15:20
- Życiówka na 10k: 57m:37s
- Życiówka w maratonie: brak
Odświeżam...
O tym, że mam chondromalację dowiedziałem się w wieku 18 lat. Od tego momentu przestałem uprawiać jakiekolwiek sporty, z w-fu też zostałem zwolniony...
Z roku na rok oprócz tego, że moja waga wzrosła o ponad 20 kg, stan moich kolan się zmieniał, bóle były coraz większe, zaczęły się bloki kolan oraz nocne ataki (bólu)...
W wieku 27 lat, miałem dość swojej wagi i postanowiłem coś z tym zrobić, zaczęło się niewinnie - dieta i treningi na siłowni, na których zawsze odpuszczałem sobie rozwijanie mięśni nóg!
Z czasem jednak było to dla mnie za mało i powoli zacząłem korzystać z bieżni, najpierw szybkie spacery, a potem, powoli zacząłem przeplatać to bieganiem...
Ból kolan się zwiększył, przez miesiąc cierpiałem trochę bardziej... ale uwaga... co było dalej?
Dalej było już tylko lepiej... Moje mięśnie nóg się zdecydowanie wzmocniły, waga zaczęła spadać a do tego wszystkiego mój problem z kolanami się zmniejszał!!
Teraz biegiem pokonuję miesięcznie około 160 kmów i nie ma mowy o żadnym bólu kolan!!
Nie wiem jak to się ma do mojej chondromalacji, nie wiem czy choroba się pogorszyła, czy może zmniejszyła, ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, gdyż oprócz tego że osiągnąłem spadek wagi, zmieniłem sylwetkę, to do tego problem bolących kolan, nocnego zwijania się z bólu całkowicie zniknął!
Utwierdziło mnie to w przekonaniu iż największą krzywdę zrobiłem sobie, własnie słuchając się ortopedy, zaprzestając sportów, odciążając kolana jak to tylko możliwe, a przez to osłabiając moje mięśnie.
Czy na starość będę ponosił jakieś negatywne konsekwencje tego, że uprawiam sporty? Nie wiem.. Dla mnie liczy się to, że teraz są same pozytywy!
O tym, że mam chondromalację dowiedziałem się w wieku 18 lat. Od tego momentu przestałem uprawiać jakiekolwiek sporty, z w-fu też zostałem zwolniony...
Z roku na rok oprócz tego, że moja waga wzrosła o ponad 20 kg, stan moich kolan się zmieniał, bóle były coraz większe, zaczęły się bloki kolan oraz nocne ataki (bólu)...
W wieku 27 lat, miałem dość swojej wagi i postanowiłem coś z tym zrobić, zaczęło się niewinnie - dieta i treningi na siłowni, na których zawsze odpuszczałem sobie rozwijanie mięśni nóg!
Z czasem jednak było to dla mnie za mało i powoli zacząłem korzystać z bieżni, najpierw szybkie spacery, a potem, powoli zacząłem przeplatać to bieganiem...
Ból kolan się zwiększył, przez miesiąc cierpiałem trochę bardziej... ale uwaga... co było dalej?
Dalej było już tylko lepiej... Moje mięśnie nóg się zdecydowanie wzmocniły, waga zaczęła spadać a do tego wszystkiego mój problem z kolanami się zmniejszał!!
Teraz biegiem pokonuję miesięcznie około 160 kmów i nie ma mowy o żadnym bólu kolan!!
Nie wiem jak to się ma do mojej chondromalacji, nie wiem czy choroba się pogorszyła, czy może zmniejszyła, ale nie ma to dla mnie żadnego znaczenia, gdyż oprócz tego że osiągnąłem spadek wagi, zmieniłem sylwetkę, to do tego problem bolących kolan, nocnego zwijania się z bólu całkowicie zniknął!
Utwierdziło mnie to w przekonaniu iż największą krzywdę zrobiłem sobie, własnie słuchając się ortopedy, zaprzestając sportów, odciążając kolana jak to tylko możliwe, a przez to osłabiając moje mięśnie.
Czy na starość będę ponosił jakieś negatywne konsekwencje tego, że uprawiam sporty? Nie wiem.. Dla mnie liczy się to, że teraz są same pozytywy!