Długotrwałe skurcze - mięsień piszczelowy przedni

[Ned]

Biegam od około dwóch miesięcy w terenie leśnym mocno pofałdowanym.
Zaczynałem na dystansie 2 kilometrów, 2 tygodnie temu biegałem w okolicach 7-10 km.
Kondycja rosła dość szybko i poza drobnymi problemami ze ścięgnami w okolicach kostki wszystko było ok. W pewnym momencie (właśnie mniej więcej dwa tygodnie temu) zaczęły pojawiać się silne bóle i drętwienie piszczeli, które ignorowalem, aż przy którymś treningu ledwo doczłapałem się do domu. Doszło do tego, że przy każdym intensywniejszym użyciu nóg, mięśnie te lekko puchły.

Zrobiłem zatem przerwę tygodniową. Dodałem do diety soki pomidorowe, żeby uzupełnić potas, poza tym tabletki z magnezem. Zmieniłem buty z przypadkowych cichobiegów z twardą i cienką podeszwą, na trailowe i mocno amortyzowane.

Wróciłem do lekkich treningów 4-5 km w łagodniejszym terenie. Rozbudowałem rozgrzewkę o kilka ćwiczeń polecanych w artykułach na stronie, a także dodałem 10 minut rozciągania po każdym treningu. Jednak nadal po około dwóch kilometrach zaczynają pojawiać się wspomniane skurcze. Szczególnie na nachylonych odcinkach. Po chwili odpoczynku i lekkim rozciąganiu udaje się je ograniczyć, jednak towarzyszą mi przez cały trening w znacznym stopniu pogarszając technikę. Muszę również bardzo ograniczać tempo, ponieważ kiedy je zwiększam, skurcze nasilają się uniemożliwiając dalszy bieg.

No i teraz pytanie do Was:

1)Olać to, kontynuować treningi i liczyć, że z czasem samo minie?
2)Zrobić przerwę na regenerację?
3)A może pofatygować się do lekarza?
4)Może coś jeszcze innego?

Dodam jeszcze, że skurcze dotyczą przede wszystkim mięśnia piszczelowego przedniego.
Być może jakichś okolicznych również.
W mniejszym stopniu mięśnia plaszczkowatego.
W innych częściach nóg nie pojawiają się żadne problemy tego typu (nocne skurcze łydek również się nie pojawiają).

Z góry dziękuję i pozdrawiam.

PS wiem, że są już tematy dotyczące bóli w piszczelach, jednak żaden nie wyjaśnił mi tej kwestii w sposób wystarczający.

[gasper]

kijkiem go !

[Ned]

kijkiem go !

Wałek do ciasta wreszcie na coś się przyda.