Witam
Jestem po rekonstrukcji więzadła ACL. Już 2 tyg po operacji ćwiczę nogę jak rehabilitant przykazał ale ciągle mi to kolano przeskakuje, ciągle czuje że jest niestabilne jak przed operacją. Moje pytanie czy to jest normalne mam implanty wstawione czy one zaczynają działać dopiero po jakimś czasie czy jak to funkcjonuje, czy może już sie urwało albo operacja się nie powiodła trochę mnie to martwi proszę o pomoc
Kuba
Po rekonstrukcji ACL. Kilka pytań POMOŻCIE !!
- yacool
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 13426
- Rejestracja: 03 gru 2008, 11:25
- Kontakt:
Kuba, to jest zbyt poważna sprawa, by szukać odpowiedzi na forum. Na twoim miejscu zapytałbym forumowiczów o kontakty do dobrych, sprawdzonych fizjoterapeutów czy ortopedów o doświadczeniu w leczeniu sportowców. To jedyne co moglibyśmy dla Ciebie zrobić. Rzadko śledzę ten dział i nie wiem czy przypadkiem nie pojawił się w tym miejscu już kiedyś podobny temat. Sugestia do stałych bywalców...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 12
- Rejestracja: 26 lis 2009, 08:49
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
Minęło sporo czasu, więc nie wiem czy jeszcze Cię to interesuje.
Mnie rehabilitacja zajęła duuużo czasu.
Operację miałem w kwietniu 2006 r. Jako amatorski piłkarz/biegacz, z zapałem zabrałem się do ćwiczeń. Przez około 1.5 miesiąca chodziłem na rehabilitację, w domu ćwiczyłem nogę z obciążnikami 2kg chyba. Przez czerwiec i lipiec chodziłem regularnie na basen. Efekty były jednak słabe...W sierpniu chciałem zacząć biegać. Dziennie biegałem ok. 3-4 km po bieżni żużlowej. Jeśli biegłem 4 dzień z rzędu, kolano bardzo bolało. Niedługo z tego powodu porzuciłem bieganie.
W tym momencie nie wierzyłem, że kiedykolwiek noga wróci do sprawności. O graniu w piłkę nawet nie myślałem. Strasznie bałem się o tę nogę w każdej sytuacji.
Przez następny rok moja aktywność fizyczna to okazjonalnie basen i wchodzenie po schodach na dwunaste piętro w akademiku:)
W listopadzie 2007 kolano było takie jak w sierpniu 2006. Mocno przeskakiwało przy prostowaniu, nie mogłem też np. do końca kucnąć ani wyprostować nogi. Pewnie znasz te objawy. Albo uczucie, ze noga wisi jak na nitce przy pośliźnięciu na lodzie...
W międzyczasie z powodu braku ruchu przybrałem na wadze jakieś 10 kg, więc załatwiłem sobie rowerek stacjonarny. Wtedy wszystko się zmieniło. Jeździłem po 30-60 min dziennie na różnych obciążeniach. Odżywiałem się po studencku, więc prawie nie schudłem:) Natomiast czułem, że z nogą jest coraz lepiej. Rozciągałem się trochę, ale niezbyt dokładnie.
Niedługo mijały 2 lata od kontuzji, więc chciałem zakończyć "leczenie", żeby dostać odszkodowanie. Poszedłem więc do mojego lekarza (dawno u niego nie byłem). Dostałem wtedy 3 zastrzyki zmiękczające chrząstkę (Jointex czy jakoś tak). Po ok. 200 zł jeden. Nie wiem czy to coś pomogło, być może. Cały czas pedałowałem na tym rowerku, wchodziłem na 12-te piętro po schodach i było coraz lepiej.
Wiosną 2008 zacząłem grać w piłkę. Cieszyłem się jak dziecko po zdobyciu pierwszej bramki po ok. milionie minut bez gola;)
Faktem jest, że bardzo się bałem o nogę gdy zacząłem grać w piłkę. Trzeba przełamać się psychicznie.
Teraz przygotowuję się do mojego pierwszego maratonu (Kraków). Biegam rozbiegania po dwadzieścia parę kilometrów i kolano nie buntuje się.
Podsumowując, z moich doświadczeń wynika, że w rehabilitacji najważniejsza jest aktywność fizyczna, nie obciążająca zbytnio na początku kolana. W moim przypadku basen okazał się nieskuteczny, może dlatego, że nie potrafię się zmęczyć na basenie i tego nie lubię. Aha, jeśli ktoś chce jednak próbować basenu, to nie należy pływać żabką.
Rowerek, rowerek i jeszcze raz rowerek:) Może steper byłby jeszcze dobry i siłownia z bardzo małymi ciężarami.
Życzę wszystkim powrotu do aktywności fizycznej po tej ciężkiej operacji!
Mnie rehabilitacja zajęła duuużo czasu.
Operację miałem w kwietniu 2006 r. Jako amatorski piłkarz/biegacz, z zapałem zabrałem się do ćwiczeń. Przez około 1.5 miesiąca chodziłem na rehabilitację, w domu ćwiczyłem nogę z obciążnikami 2kg chyba. Przez czerwiec i lipiec chodziłem regularnie na basen. Efekty były jednak słabe...W sierpniu chciałem zacząć biegać. Dziennie biegałem ok. 3-4 km po bieżni żużlowej. Jeśli biegłem 4 dzień z rzędu, kolano bardzo bolało. Niedługo z tego powodu porzuciłem bieganie.
W tym momencie nie wierzyłem, że kiedykolwiek noga wróci do sprawności. O graniu w piłkę nawet nie myślałem. Strasznie bałem się o tę nogę w każdej sytuacji.
Przez następny rok moja aktywność fizyczna to okazjonalnie basen i wchodzenie po schodach na dwunaste piętro w akademiku:)
W listopadzie 2007 kolano było takie jak w sierpniu 2006. Mocno przeskakiwało przy prostowaniu, nie mogłem też np. do końca kucnąć ani wyprostować nogi. Pewnie znasz te objawy. Albo uczucie, ze noga wisi jak na nitce przy pośliźnięciu na lodzie...
W międzyczasie z powodu braku ruchu przybrałem na wadze jakieś 10 kg, więc załatwiłem sobie rowerek stacjonarny. Wtedy wszystko się zmieniło. Jeździłem po 30-60 min dziennie na różnych obciążeniach. Odżywiałem się po studencku, więc prawie nie schudłem:) Natomiast czułem, że z nogą jest coraz lepiej. Rozciągałem się trochę, ale niezbyt dokładnie.
Niedługo mijały 2 lata od kontuzji, więc chciałem zakończyć "leczenie", żeby dostać odszkodowanie. Poszedłem więc do mojego lekarza (dawno u niego nie byłem). Dostałem wtedy 3 zastrzyki zmiękczające chrząstkę (Jointex czy jakoś tak). Po ok. 200 zł jeden. Nie wiem czy to coś pomogło, być może. Cały czas pedałowałem na tym rowerku, wchodziłem na 12-te piętro po schodach i było coraz lepiej.
Wiosną 2008 zacząłem grać w piłkę. Cieszyłem się jak dziecko po zdobyciu pierwszej bramki po ok. milionie minut bez gola;)
Faktem jest, że bardzo się bałem o nogę gdy zacząłem grać w piłkę. Trzeba przełamać się psychicznie.
Teraz przygotowuję się do mojego pierwszego maratonu (Kraków). Biegam rozbiegania po dwadzieścia parę kilometrów i kolano nie buntuje się.
Podsumowując, z moich doświadczeń wynika, że w rehabilitacji najważniejsza jest aktywność fizyczna, nie obciążająca zbytnio na początku kolana. W moim przypadku basen okazał się nieskuteczny, może dlatego, że nie potrafię się zmęczyć na basenie i tego nie lubię. Aha, jeśli ktoś chce jednak próbować basenu, to nie należy pływać żabką.
Rowerek, rowerek i jeszcze raz rowerek:) Może steper byłby jeszcze dobry i siłownia z bardzo małymi ciężarami.
Życzę wszystkim powrotu do aktywności fizycznej po tej ciężkiej operacji!